Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Drzewo najszlachetniejsze

St. M. Krzyśków-Marcinowski, 25.09.2013
Pisałem to na pożegnanie konkretnego księdza z myślą, że oddaję w tych słowach hołd wszystkim polskim kapłanom, tym których znałem i wszystkim pozostałym. Wobec potęgi dzieł Bożych bez znaczenia stało się w tej chwili indywidualne, ograniczone widzenie świata. Niech Kościół Katolicki w Polsce pozostaje nieskalanym sztandarem jednoczącym wszystkich, również tych, którym pycha każe nie pamiętać o Matce.

Umieszczam to tu, gdyż ci, którzy mieli to wydrukować, nie zrobili tego.





Krzyżu święty, nade wszystko,
drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
jedno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
rozkoszny owoc nosiło.


  DRZEWO NAJSZLACHETNIEJSZE



  Drewniany kościół w K. przywołuje na myśl tę prastarą pieśń o Krzyżu. Wskazuje się w niej na rzecz, na drzewo, które posłużyło Odkupicielowi w Jego dziele. Podobnie i deski, bale z których nasz kościół został zbudowany, spotkało nie byle jakie wyróżnienie – świątynia jest najważniejszą spośród wszelkich konstrukcji. Jeszcze bardziej niż przedmioty przydatne do jej tworzenia szanować należy wiernych, którzy się do jej powstania przyczynili, do jej zbudowania i utrzymania: dobroczyńców, pomysłodawców, artystów, rzemieślników, robotników, urzędników, ofiarodawców i wszystkich ludzi dobrej woli, jacy od prawie stu lat poprzez pomoc parafii w K. znajdowali możliwość zasłużenia się chwale Pana. Jednakże na czele honorowego orszaku postaci, którym winniśmy wdzięczność, znajdują się kapłani - proboszczowie, biskupi i pozostali. Bez nich ten kościół pozostałby martwy, bez Boga. Im w pierwszym rzędzie, wyświęconym sługom ołtarza należy się serdeczna wdzięczność, podziw i pamięć w pierwszych słowach modlitwy każdego parafianina.

  Kapłan wprowadza cię do Kościoła Chrystusa, ona ma moc udzielić ci rozgrzeszenia, zmieniać cię poprzez udzielanie sakramentów Świętych, nauczać cię tłumacząc Słowo Boże w homiliach i przy każdych innych okazjach, on daje odpór Złemu, to on, ksiądz, stojąc nad twoją trumną podsumuje twoje życie i pomodli się za twą duszę, gdy twoje imię zostanie zapomniane przez wszystkich.

  Takim właśnie sługą wszystkich, drzewem przenajszlachetniejszym, wybranym, na które patrząc poznawaliśmy Jezusa i Ewangelię był przez ostatnie 12 lat ks. Janusz. Ojciec duchowy i gospodarz w parafii. Przyjaciel i organizator, uważał na każdy detal w świątyni i w jej otoczeniu i jednocześnie w zdumiewający sposób pamiętał szczegóły życiowych perypetii każdego z parafian.

  Wymagający i przyjacielski zarazem. Przekonał parafianach w najłagodniejszy z możliwych sposobów, by nie żałowali środków i swojego trudu, i co tylko dało się zrobić, wyremontować, udoskonalić zostało wykonane. Ściany, dachy, posadzki; ogrodzenia, nawierzchnie, trawniki; prezbiterium, ławki, oświetlenie – od planu od realizacji upływało minimum czasu. Owocowała tu otwartość ks. Proboszcza na wszystkich ludzi, parafian przede wszystkim, ale także na osoby służące w instytucjach publicznych, od których działania w parafii były uzależnione. Sztuka rządzenia państwem to polityka, zarządzanie parafią to też jak najbardziej realna polityka. Ks. Janusz połączył swe nadzwyczajne zdolności dyplomatyczne z inną wewnętrzną siłą, tą najważniejszą, czyli z miłością.

  To czego dokonano w te lata, było możliwe ze względu na szczerą miłość wobec własnego proboszcza. Brała się ona z jego otwarcia, szczerości i miłości wobec wszystkich. Nie są to sformułowania przesadne. Autentyczne troska i wyczucie, jak należy postępować z powierzonymi mu duszami, zatrzymywało i przywoływało nawet tych o słabszej wierze. Umiejętność mówienia o sprawach trudnych, godzących w wiarę, bez jednoczesnego piętnowania winowajców okazały się tym najlepszym objaśnianiem Dobrej Nowiny niesionej przez Chrystusowy Kościół.

  K. to mała, wiejska parafia. Z pozoru możliwości wzrostu są tu znikome. Nieliczna młodzież szybko wiąże się życiowo i duchowo z odległymi miejskimi ośrodkami, starzy są coraz starsi. Podstawą ekonomii pozostaje tu rolnictwo i to wcale nie te wysokotowarowe. W tych warunkach ks. Janusz optymalnie potrafił zaktywizować potencjał organizacji kościelnych: Akcji Katolickiej, chóru z panem organistą Antonim na czele, Rady Parafialnej, Oazy Rodzin a także organizacji ukierunkowanych statutowo na cele świeckie: jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej, Zespołu Szkół, biblioteki publicznej. Proboszcz przekonał wielką grupę ludzi związanych z tymi instytucjami do ustawicznej, pozytywistycznej pracy. Zrealizowanie jednej inicjatywy oznaczał natychmiastowe postawienie sobie nowych celów. Zadania gospodarcze stawały się jednocześnie podstawą do walki z niedostatkami duchowymi. Każde wsparcie udzielone Kościołowi ubogaca człowieka satysfakcją o głębokim transcendentalnym wydźwięku. Wspomnianej tu pomocy i współpracy ludzi wpisanych w instytucje towarzyszyła cicha, nieoceniona praca pojedynczych wiernych działających na zasadzie wolontariatu, przyjmujących na siebie niekiedy trwałe obowiązki. Nie byłoby ich aż tylu, gdyby nie atmosfera entuzjazmu i radosnego działania, idącego za niestrudzonym kapłanem.

  Miejsce pamięci tuż przy kościele, pomnik o wielu znaczeniach jaki powstał, jak się okazało, w ostatnim roku pracy ks. proboszcza Janusza, będzie całkiem niechcący przypominał i o nim. Mówi on o najlepszych synach i córkach tej ziemi - Polski. Ksiądz Janusz do nich należy. Wybrany spośród wielu, niczym drzewo najdoskonalsze z polskiego boru, wybrany i poprowadzony przez Boga tam, gdzie się nie spodziewał, na skrawek lubelskiej niwy. Otrzymał od Pana zadanie i z uśmiechem na ustach wywiązał się z niego.

  Naszemu księdzu Kanonikowi powierzono teraz inną misję, w innej części Kościoła Powszechnego. Pozostawił w K. nieco zasmuconą rozstaniem ze swoim duszpasterzem Bożą trzódkę, która jednakże ubogacona wiarą, wypływającą ze wspólnych doświadczeń 12 wspaniałych lat, rozumie tę konieczność i modli się za niego dziękując Niebu i prosząc o łaskę zdrowia i mocy w kapłańskim powołaniu.

  Wszystko ku chwale Chrystusa żyjącego w swoim Kościele!
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2242
St. M. Krzyśków-Marcinowski
Nazwa bloga:
Bez liczenia
Zawód:
nauczyciel

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 258
Liczba wyświetleń: 776,915
Liczba komentarzy: 744

Ostatnie wpisy blogera

  • Pięćset plus
  • W tymczasowym szpitalu covidowym
  • Wariacje covidowe

Moje ostatnie komentarze

  • W świecie przyrody, ale nie dla katolika.
  • Mojego interlokutora - nawiązuję do rozmowy wspomnianej w moim wpisie - bardzo drażnią "dzieciory" hałasujące przy trzepaku. - Okna nie można otworzyć, a nawet przez nie popatrzeć, bo zaraz widzi się…
  • W systemie biologicznym jednostka, w tym rodzina, nie ma znaczenia - ogół, zbiorowisko, populacja, społeczństwo i procesy w nim zachodzące owszem.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Niemieckie manipulacje
  • Hasło "Żydokomuna" w Wikipedii
  • Ekspres Poznań - Wrocław

Ostatnio komentowane

  • St. M. Krzyśków-Marcinowski, W świecie przyrody, ale nie dla katolika.
  • Jabe, Jednostka niczym, jednostka bzdurą.
  • St. M. Krzyśków-Marcinowski, Mojego interlokutora - nawiązuję do rozmowy wspomnianej w moim wpisie - bardzo drażnią "dzieciory" hałasujące przy trzepaku. - Okna nie można otworzyć, a nawet przez nie popatrzeć, bo zaraz widzi się…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności