Ze zdumieniem czytam niektóre komentarze na tak zwanej prawej stronie, w których można wyczuć niekłamane podniecenie przestawieniem wajchy w mediach. Czołowy publicysta RAZ wzywa do zjednoczenia sił przeciwko reżimowi, wypada więc zapytać, dlaczego nie wzywał kilka miesięcy temu, tylko dzielił prawą stronę swoimi komentarzami o Smoleńsku i Jarosławie Kaczyńskim. Zresztą, za chwilę, kiedy naprawdę Tusk będzie pakował swoje graty w Alejach Ujazdowskich, pojawi się cały chór publicystów i polityków, którzy wszem i wobec będą głosili, że od dawna wiedzieli, że to się tak skończy, że Tusk i PO muszą upaść.
Ta dziecięca radość małych rewolucjonistów jest jak zwykle irytująca. Przy okrągłym stole też daliśmy się uwieść i ponieść fali wielkiego odrodzenia Polski, gdy tymczasem nastąpiło jedynie przegrupowanie wojsk i wpuszczenie obcego kapitału. Proponuję opamiętać się choć trochę. Tacy ludzie jak Żakowski, Lis, Olejnik nie mają żadnych zasad względem niepodległej Polski. Uczestniczą w grze, w której zawsze chcą być na wierzchu. Nie interesuje ich jakiś tam budżet czy matki samotnie wychowujące dzieci. Ich celem jest bycie blisko grupy trzymającej władzę. U jej boku. Tak jak pisali Tusku musisz (wygrać wybory), tak teraz piszą Tusku musisz (odejść). Zużyty jest Tusk, a oni starają się jedynie uwiarygodnić. Wiedzą, że to nie jest rok 1989 i nie będzie aż tak wielkiej nieformalnej lustracji dziennikarzy. Zresztą i wtedy wielu dawnych służbistów komuny przemknęło cichcem do wolnego dziennikarstwa. I zaraz pisali, jaka ta Polska teraz jest fajna, jak oni o tym marzyli, i tym podobne. Teraz też robią zwrot, bo już wiedzą, że Pan Tusk wysiada na najbliższej stacji.
Ludzie mediów, tacy jak Lis, Pochanke, Kuźniar, Żakowski, no i prawie cała Czerska są skończeni, są zaprzeczeniem dziennikarstwa. Nie ma więc co się podniecać tym przełożeniem medialnej wajchy. Tych dziennikarzy nigdy specjalnie nie interesowały losy Polski, tylko układ polityczny w Polsce i niedopuszczenie za wszelką cenę sił patriotycznych do władzy. Przecież Donald Tusk i jego cudowna ekipa partaczy, partaczy już od dawna, niemal od samego początku. Za skandal autostradowy powinny polecieć ze trzy rządy, a nie poleciał nikt. Spółka wydrenowana z kasy, z potężnym kilkusetmilionowym długiem dostaje kontrakt na budowę drogi. Gdzie tak jest jeszcze na świecie, no gdzie? Pod tym względem bardziej cywilizowana jest Afryka, a nawet najbiedniejsza Azja.
Gdyby te tuzy dziennikarstwa były to jakieś naiwne i łatwowierne persony, co bardzo dobrze chciały z Tuskiem dla Polski. Nie, to są cynicy, zimni gracze, wystarczy ich posłuchać poza planem. Przecież część prawicowych publicystów ich zna, wiedzą co mówią, gdy wyjdą ze studia. Olejnik z Urbanem w aucie. No niby nic, takie tam podwiezienie. Ale to pokazuje gdzie jest układ w Polsce. Pokazuje też, że skoro media III RP wykonują salto to znaczy, że wyrok na Tuska został już wydany, a jego wykonanie będzie nieodległe w czasie. Najzabawniejsze jest to, że ci dziennikarscy determiniści uważają, że wszystko można zaplanować, tak jak masoneria. Nie da się. Czasami historia się wymyka spod kontroli, tak jak w sierpniu 1980 roku. Nie taki miał być tamten sierpień – rozbujany i euforyczny. Na razie o takim sierpniu nie mamy co marzyć, wchodzimy raczej w okres przejściowy, od którego droga wiedzie, albo do wolności, albo do jeszcze większego skundlenia Polaków.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3513
Świetny i trafny artykuł.
Powtórzę słowa:
"Ludzie mediów, tacy jak Lis, Pochanke, Kuźniar, Żakowski, no i prawie cała Czerska są skończeni, są zaprzeczeniem dziennikarstwa." Oby byli skończeni na zawsze.Ja zawsze powtarza, że hieny dziennikarskie są gorsze od polityków
gdyż ich zasięg jest większy i silniejszy.
Serdecznie pozdrawiam,
bolesław
pamiec mamy niezla; nas NIEPODLEGLOSCIOWCOW nikt nie wezmie na przypochlebstwa czy zmiane frontu---mamy swoich NIEZLOMNYCH BOHATEROW.Oni nas malo interesuja, zwrotnicze szuje.
Jedno to kwestia definicji prawej strony. Druga sprawa to chęć do "pozytywnego myślenia". To chęć łykania kitu bo prawda niewygodna. To chęć głosowania po stronie potencjalnego zwycięzcy i dopasowywanie się ze swoimi poglądami do jego ideologii.