Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Coming out i zemsta Kronosa

Magdalena Figurska, 17.05.2013
 
Anna Micińska, eseistka, historyk i krytyk literatury, która za cel swojego życia naukowego postawiła sobie uporządkowanie spuścizny po genialnym polskim artyście Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, nie zdążyła  święcić triumfu, który był jej pomysłem, udziałem i zrealizowanym marzeniem. W ubiegłym roku nakładem Pastwowego Instytutu Wydawniczego wydano ostatni, IV tom „Listów do żony” Witkacego; efekt żmudnej, pracochłonnej, wręcz detektywistycznej pracy autorki, która opatrzyła też listy własnym komentarzem. Otrzymaliśmy dokument niezwykłej wagi;  nie tylko najprawdziwsze źródło wiedzy o życiu i twórczości genialnego artysty, znane nie z mitów i  „czarnych” legend krążacych na jego temat, ale z pierwszej ręki, od żony, którą traktował wręcz jak spowiednika, powierzając jej najskrytsze tajemnice duszy i ciała. Otrzymaliśmy też szczery do granic ekshibicjonizmu dokument psychologiczny, odsłaniający osobowość człowieka, jego relacje ze światem i najbliższymi, w którym zderzają się dwie legendy: człowieka i artysty. Czy są one dopełnieniem, czy triumfem jednej z nich, osądzą czytelnicy, ale nie można zapominać, że u źródła ich odkrycia leżała, delikatnie mówiąc, nielojalność żony, Jadwigi z Unrugów. Bowiem Witkacy nie pisał listów ze świadomością, iż mogą trafić w obce ręce i zostać opublikowane.  Zaklinał swoją żonę, by listy, jedynie do wiadomości adresata,  korespondencja prywatna i wyjątkowo intymna, zostały spalone, bo mogłyby go skompromitować. Jadwiga nie wypełniła prośby męża; nie tylko nie spaliła listów, ale przekazała je przed swoją śmiercią zaprzyjaźnionej Marii Flukowskiej, zastrzegając tylko,  że nie można ich udostępniać i publikować przez 20 lat.
 
Stanęliśmy więc wszyscy, nie tylko wydawnictwa, przed odwiecznym dylematem: artysta i społeczeństwo, bardziej moralnym niż historycznoliterackim, trudnym i w gruncie rzeczy nierozwiązywalnym, który próbuje się lekceważyć lub tłumaczyć dobrem wyższym, naginaniem do niezrozumiałej w tym wypadku  epistemologii czy wręcz komercją albo polityką, co swego czasu zastosowała wdowa po Zbigniewie Herbercie, odmawiając prawa do cytowania jego poezji  jednej opcji politycznej. Pytania kim jest artysta, człowiekiem wolnym i nieskrępowanym, który jak każdy ma prawo do własnego marginesu prywatności, czy własnością społeczeństwa, który na ołtarzu własnej sztuki musi złożyć też swoje życie prywatne, bagaż doświadczeń i przeżyć osobistych,  własne lęki, obawy, fobie, dziwactwa i ułomności, jako część własnej spuścizny, jest nadal otwarte. Po części to my sami, zawładnięci mentalnością „kamerdynera – podglądacza”, dajemy na nie odpowiedź.  Przeciwni prześwietlania życia polityków, z lubością jednak lubimy babrać się w życiu artystów, „odbrązawiać”, pomawiać,  tropić, na światło dzienne wyciągać to, co nieistotne dla sztuki, ale fascynujące, więc dobrze sprzedające się w naszym współczesnym świecie skandali, „pudelka”  czy „plotka”.
 
Stąd niezwykła popularność dzienników i pamiętników, tych najbardziej osobistych form literackich, a także filmów czy seriali,  których tworzywem fabuły są biografie znanych ludzi. Nie odróżniamy jednak celowego zabiegu artysty, który wybiera  formę osobistych zwierzeń, godząc się na ich upublicznienie czy nawet tworząc z tym zamiarem, jak Zofia Nałkowska, Maria Dąbrowskia, Gustaw Herling-Grudziński czy Stefan Kisielewski i ich dzienniki, od bezprawnej, nieuzasadnionej po ludzku żadnym dobrem nadrzędnym, formy ekshibicjonizmu pośredniego, niepoprzedzonej żadnym dylematem etycznym czy chwilą refleksji.

Bo coming out stał się modny. Wyjście z szafy, szuflady, spod łóżka, z własnej płci, religii, moralności, tradycji czy przekonań jest oznaką tej najgorszej formy nowoczesności, którą dał  nam globalny świat odzierając człowieka, w imię jego fałszywej wolności, z tego, co ma najcenniejszego: podmiotowość, indywidualizm, odmienność. Ci sami, którzy uważali peerelowską akcję MO „Hiacynt” za zbrodnię komunizmu, bo „ewidencjonowała” homoseksualistów, dziś domagają się jawnej rejestracji swych związków w urzędach stanu cywilnego, dumnie odkrywając przed państwem nie tylko swój pesel,  ale i wizerunek swój i swoich „partnerów” w mediach. Wystawianie prywatności na publiczny użytek, afiszowanie się prywatnym życiem, liczbą mężów, kochanków, zdrad, rozwodów, aborcji, operacji plastycznych, ten tabloidalny ekshibicjonizm zaciera granice między sferą publiczną a sferą prywatności i zgoła intymności. Podporządkowany jest koniecznością zaistnienia w świecie publicznym lub podtrzymaniem swej obecności jako przedmiotu ciągłego zainteresowania nie tylko przez marnych artystów, aktorów, polityków, ich byłe i obecne żony, gwiazdeczki seriali, kuchni, „towarzyszki panienki” i innych celebrytów. Wabik dla publiczności, niewyczerpana porcja realnych i wymyślonych skandali, otwarte drzwi salonów i duża kasa.

Właśnie do Polski przyjechała Rita Gombrowicz, wdowa po polskim pisarzu Witoldzie Gombrowiczu, promować sekretny dziennik pisarza pt. „Kronos”. Mitologiczny Kronos, tytan, syn Uranosa i Gai,  połykał swoje dzieci zaraz po urodzeniu z obawy, by nie pozbawiły go tronu. Ostatnie dziecko, syna - Zeusa uratowała Rea podając Kronosowi do połknięcia kamień owinięty w pieluszkę. Pokonany przez tytanów Kronos, teraz się mści. Swoje zapiski, wielką tajemnicę i sekretny nałóg owija w karton i chowa pod łóżkiem. Czterdziestu lat potrzeba było, by Rita Gombrowicz łyknęła ten kamień, wypluwając go  w Wydawnictwie Literackim przed polskimi czytelnikami, bo jak mówi:  „Artysta należy do świata”. Trzeba przyznać, wstrzeliła się idealnie w czas. Mentalność społeczeństwa, a raczej władzy, całkowicie się zmieniła. Homoseksualiści  w Polsce dawno już wyszli z szafy na okładki tabloidów, zasilili grono celebrytów i jurorów znanych programów, a zwykłym padałom, zafundowano na otarcie łez homoseksualną tęczę na Placu Zbawiciela. Czy odkurzony mit gasnącej popularności pisarza tak samo „łykną” czytelnicy, twórcy podstawy programowej czy uczniowie nawracani na „Synczyznę”, jak zrobiła to Rita Gombrowicz, z tęsknoty  za „rajem utraconym”, który jak wiemy, nie musi być tożsamy z rajem dla czytelników?  Jaką korzyścią obdarzył nas pisarz, który mówił: „Dziennik kupuje się dlatego, że autor jest sławny. A ja dziennik piszę, by stać się sławny”. Czy będziemy przez tę prawdę zdrowsi, lepsi, bardziej wierni?  Czy niezbędna jest nam wiedza na temat twórców dotycząca intymnych związków, wczesnego lub spóźnionego erotyzmu, seksualnych inicjacji z les petits garçons de la cuisine, czyli chłopcami kuchennymi, kartoteki doświadczeń seksualnych, liczby „przeleconych” prostytutek czy sponsoringu młodych chłopców? Czy ktoś ośmieli się wykorzystać instruktaż, że najlepszym lekarstwem na odzyskaną „możność” jest  „kurwa z tryprem spotkana”? Czy chcemy znać detale wszystkich cierpień pisarza, także tych na hemoroidy, podagrę, wrzody żołądka i przeróżne bóle? Artysta nie jest własnością świata. Jest wolnym bytem, niebezpiecznym wówczas, gdy próbuje światem zawładnąć. Jeśli w ogóle pod łóżkiem istnieją potwory, to są one zamierzoną kreacją. Czyli komercyjnym  oszustwem.

Teekst opublikowany w ogólopolskim tygodniku "Warszawska Gazeta"
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2473
Domyślny avatar

dogard

17.05.2013 17:40

taki malenki, pokazal to Fiszer w swojej ksiazce.Mial jednak zaplecze w fabrykancie ojczulku , wiec go inni pisarze miedzywojnia tolerowali.
Janko Walski

Zbigniew Gajek vel Janko Walski

17.05.2013 22:27

To anty-Witkacy. Teatr Współczesny we Wrocławiu, kiedyś oaza prawdziwej sztuki dziś wystawia zlepki z Witkacego odarte ze wszystkiego co dla genialnego twórcy było ważne, zamieniając je w banał podszty publicystyką jedynie słuszną z Niezbędnika Inteligenta czy innego  GW. Czyli w coś co Witkacego skręcało, co doprowadzało go do furii. Również ekshibicjonizm Gombrowicza był pozorny. To były świadome kreacje, czyli zaledwie forma, za pomocą której pokazywał ludzkie ułomności, a zwłaszcza popadanie w schematyzm.  Zgadzam się, obydwie inicjatywy to mord na Twórcach, za który powinno karać się dożywociem czytania GW.
Magdalena Figurska
Nazwa bloga:
Słowa w sosie ostro gorzkim
Zawód:
filolog
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 138
Liczba wyświetleń: 660,436
Liczba komentarzy: 702

Ostatnie wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Jak wykręcić numer „dobrej zmianie”? 
  • Piraci z Manhattanu

Moje ostatnie komentarze

  • Witam, specjalnie nie panowałam nad złagodzeniem słownictwa. Tak wyszło. Kobieca delikatność? Nieraz dosadne słowa szybciej trafiają do czytelników. Specjalnych złudzeń już też nie mam, a apel "…
  • Myślę, że to nie Błaszczakowi przeszkadzali. Jeśli on sam przywróci Kraszewskiemu dostęp do info tajnych, to będziemy wiedzieć wszystko. A w sondaże nie ma co wierzyć. Kto płaci, ten wymaga.…
  • Przejdzie, choćby przez przekorę HGW, która da im zgodę.Ale to już będzie inny marsz, niż ten, sprzed roku.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Piraci z Manhattanu
  • „Pamiętaj, dla kurwów nie śpiewaj!”

Ostatnio komentowane

  • , Paweł Rabiej  utrzymywał dobre relacje z Piotrem P.  :-) dobre a co na to Jaruś Duck .Myślę ,że WSI mając ich fajne nagrania może trzymać ich za lejce .Chorych na tą chorobę można dowolnie…
  • Dark Regis, Słusznie. Za szybko leciałem na obiad :) Już poprawiłem.
  • Dark Regis, Sprawa senatora Koguta jest o dziwo i paradoksalnie traktowana jako zdrada ideałów "dobrej zmiany", bowiem wiemy jak oceniono dużo gorsze wyskoki Piniora, jak wożą się z Burym, jak wygląda osądzanie…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności