Sprawa dotyczy złamania przez Donalda Tuska zakazu prowadzenia agitacji wyborczej w siedzibach administracji samorządu terytorialnego. Jak poinformowały media tuż przed drugą turą wyborów samorządowych premier Tusk w sali Starostwa Powiatowego w Starogardzie Gdańskim oświadczył: „Tak długo, jak będę szefem polskiego rządu, chciałbym mieć w samorządzie partnerów dynamicznych, energicznych. Dlatego cieszę się, że taki energiczny młody człowiek chce wziąć odpowiedzialność za Starogard”.
Gdyby Prokuratura Rejonowa uznała, ze Tuska złamał prawo, byłby to cios w medialny, krystaliczny wizerunek premiera. Zdaniem komentatorów premier nie mógłby już szczerze zapewniać o czystych rękach podczas kampanii wyborczej. Co więcej gdyby był słowny, to w trakcie trwania sprawy powinien również zrezygnować z firmowania swojego nazwiska symbolami Platformy.
Wiadomo nikt z nas nie jest doskonały. Popełniamy błędy i za nie odpowiadamy. W stosunku do polityków jednak standardy powinny być wyjątkowo surowe. Ostatecznie nikt nie zmusza ich do służby publicznej powinni więc zdawać sobie sprawę z tego, że patrzymy im na ręce. Tym bardziej w przypadku lidera rządzącej partii. Niestety okazuje się jednak, że Donald Tuska najwidoczniej nic sobie z tego nie robi. A szkoda bo odnoszę wrażenie, że to co publicznie deklaruje często mija się z tym co robi. Niestety wszystko to zaczyna śmierdzieć hipokryzją – którą tak chętnie politycy PO tropią i tępią w Prawie i Sprawiedliwości. Sprawa Sopotu i poparcia w wyborach wpierw wyklętego Jacka Karnowskiego tylko to potwierdza. Panie premierze! Zdaję sobie sprawę, że potrzeba chwili może wymagać od pana wykrętów, przeczenia sobie a nawet kłamliwych obietnic. Niech pan jednak nie zmienia PO w PZPR. Bo już i tak bez tego duża część wyborców odnosi wrażenie, że żyjemy z powrotem w PRL-u.Tadeusz Rozłucki
Pamiętają jeszcze państwo hasła Platformy Obywatelskiej z ostatnich wyborów samorządowych? „Nie róbmy polityki, budujmy (mosty, szkoły, boiska)”. Teraz okazuje się, że lider PO być może robił jednak politykę w czasie kampanii. Prokuratura Rejonowa sprawdza, czy nie złamał przy tym prawa.