O polskiej polityce wobec Federacji Rosyjskiej można by napisać wiele, a o rosyjskiej wobec nas jeszcze więcej. Obecnie zarówno rząd Donalda Tuska jak i kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego przekonują nas o konieczności ocieplenia wzajemnych stosunków. Nie wiadomo tylko na czym by one miały polegać. A właściwie to już wiadomo. Na zawyżaniu opłat za gaz, anulowaniu opłat za tranzyt, na bezkrytycznej uległości wobec strony rosyjskiej w tzw. śledztwie smoleńskim oraz planów sprzedaży firm z sektora energetycznego i paliwowego. Co do wzajemności takich gestów ze strony rosyjskiej to można mieć pewne wątpliwości.
Prezydent Władimir Putin w niedawnym wywiadzie dla CNN oświadczył, że jeśli Stany Zjednoczone odrzucą współpracę z Rosją, to ta nie będzie miała wyboru i podejmie prace związane z unowocześnieniem swego arsenału atomowego. Rozmawiający prezydentem Larry King nawiązał do informacji we wtorkowym „Wall Street Journal“, że administracja jest zaniepokojona rozmieszczaniem rosyjskich rakiet w Obwodzie Kaliningradzkim i innych terenach graniczących z NATO. Putin nie odpowiedział wprost, lecz dał do zrozumienia ogólnie że rozmieszczanie pocisków nuklearnych przy granicy z NATO ma związek z działaniami Sojuszu.Komentujący te posunięcia Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego stwierdził, że taki jest normalny argument dyplomatyczny. Jak widać nic nie jest w stanie zmącić radości tworzenia nowej polityki wschodniej. Rakiety nuklearne przy naszej granicy to tylko taka dyplomacja. Brawo! Pewnie wkroczenie wojsk rosyjskich zostałoby nazwane „braterską pomocą“ a rozbudowanie sieci wywiadowczej w naszym kraju „standardowym pogłębianiem wiedzy o swoim sąsiedzie“. Ciekawe czy takie stanowisko ma związek z niedawną wizytą w Pałacu Prezydenckim generała Wojciecha Jaruzelskiego. Bo szczerze mówiąc na to wygląda. Tadeusz Rozłucki
Są różne argumenty dyplomatyczne: nagroda, odznaczenie, pochwała, zachęta, prośba. Jeśli te nie poskutkują jest jeszcze perswazja, nota dyplomatyczna, wydalenie ambasadora i groźba. Od wczoraj jest jeszcze jeden argument „czysto“ dyplomatyczny są nim rosyjskie pociski nuklearne.