Zbliżają się wybory. To widać. Niestety nie tylko po straszącej nas z bilbordów buźce Donalda Tuska, który zgodnie z wypisanym hasłem, oczywiście nic wspólnego z polityką nie ma. Można tylko westchnąć oby jak najprędzej zakończył swoją misję szefa rządu i zajął się budową mostów i boisk (chociaż z drugiej strony czy ma do tego kwalifikacje?). To, że wybory zbliżają się widać wyraźnie po działaczach czy inaczej aktywistach, którzy wyruszają w teren by przekonać tych niezdecydowanych. Wykorzystują oni każdą okazję by zamieszać w głowach nieświadomych niczego wyborców. Tak było w Lublinie, gdzie około 100 pracowników administracji szkół i przedszkoli protestowała przed ratuszem. Poprzedni prezydent podobno obiecał podwyżki i obietnicy nie dotrzymał. Nic więc dziwnego, że do protestujących nie wyszedł. Jak zwykle jednak nie zawiodła lewica. Ona wśród protestujących się znalazła - nie jednak po to, by razem protestować, lecz by zareklamować popieranych przez ZNP kandydatów w wyborach samorządowych. W proteście uczestniczył m. in. kandydat SLD na prezydenta Lublina. Na pytanie dziennikarzy dlaczego zamiast mówić o potrzebach protestujących prowadzą kampanię wyborczą? Odpowiadają, że to zbieg okoliczności, po prostu od zawsze chcą pomagać pracownikom oświaty. To bardzo dziwne, bo rząd Leszka Millera jakoś nie wyciągnął ich z dołka finansowego. Niektórzy z protestujących pracują prawie trzydzieści lat i zarabiają 1200 zł na rękę. Dziwię się więc odwadze, jeśli nie bezczelności, aktywistów, którzy po prostu chcą wykorzystać protestujących by osiągnąć swoje cele polityczne. Ich prezydent i radni na pewno podwyżki dadzą, tylko trzeba na nich zagłosować. W jednym więc nie różnią się od uśmiechniętego Donalda oraz obecnego prezydenta Lublina. Są ekspertami od obietnic.
Jeszcze jeden cud (znalezione w sieci)Na Kubie w środę otwarto pierwsze katolickie seminarium duchowne od czasów rewolucji z przed ponad pół wieku. Co więcej na inaugurację oprócz miejscowych księży i przedstawicieli Watykanu przybył obecny prezydent Kuby Raul Castro. Seminarium zostało zbudowane niedaleko stolicy kraju Hawany. Stosunki między Kubą a Watykanem ociepliły się w ostatnich latach po pielgrzymce Jan Pawła II w 1998 r. To właśnie za pośrednictwem Kościoła wynegocjowano wypuszczenie 52 więźniów politycznych, z których część przebywa obecnie w Hiszpanii. Głowa Kościoła Katolickiego na Kubie, kard. Jaime Ortego podczas uroczystości w ciepłych słowach odniósł się do Fidela Castro i jego brata. Stary budynek seminarium w Hawanie został przejęty przez komunistyczne władze w latach 60-tych. Po rewolucji wielu księży opuściło Kubę, chociaż stosunki dyplomatyczne z Watykanem nigdy nie zostały zerwane. Historycznym przełomem była wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II sprzed dwunastu laty.
Tadeusz Rozłucki