Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Wypominki historyczne

Ryszard Sziler, 20.10.2012
1
Do końca życia zostanie mi w oczach tamta jesień ze wzgórza na skraju parku. Złote od słońca listki kruszyny, buki w czerwonych liściopuszch i beże obficie rozesłanych traw, poddające się pieszczocie wiatru zaglądającego tu od pól. A pola były w niebieskawych szarościach pajęczyn i ogniskowych dymów, w zapachu których dominował aromat fermentujących jabłek opadłych wprost w piasek drogi i rozgniatanych kołami wozów. Na tym wzgórku wśród samotnych leniwych zamyśleń spędziłem najpiękniejszy czas październikowych popołudni zaraz po skończonych lekcjach i obiedzie, a jeszcze przed wieczornym niepokojem o jutro, szczególnie o lekcje matematyki.
Jeszcze drzewa przed internatem stały ciche, tylko w poszumie liści, bo gawrony i towarzyszące im kawki żerowały na polach i ściągały dopiero o zmroku.
Jeszcze nikt nie dokuczał też pytaniami o odrobione zadania i osiągnięte dziś wyniki. Można było wtopić się w syty a lekki świat jesieni i kołysać się w wietrze wraz ze swymi braćmi drzewami, trawami i słońcem. Takiego dobrodziejstwa wewnętrznego spokoju jak tam, nie doświadczyłem już nigdy potem. No może czasem w rozbłyskach, ale nigdy w takim bezmiarze i tak cyklicznie.

Miejsce oprócz odosobnienia miało perspektywę widokową na przeszłość. W ogóle wówczas sporo było właśnie tej perspektywy w schizofrenicznej rzeczywistości socjalizmu. Z jednej strony ów socjalizm właśnie, którego nie zamierzam tu opisywać, a z drugiej obfitość śladów przeszłości, ani jeszcze nie zatartych, ani nie przetworzonych, ale już wyraźnie martwych, nieobecnych w teraźniejszości. Tę perspektywę ukierunkowaną na czas miniony reprezentowały tu z jednej strony pomarańczowe ściany niedawnego pałacu a dzisiaj mojej szkoły, z drugiej wysoki brzeg lessowego wąwozu, w którego osuwisku widać było tabaczkowe smugi brązu z resztkami rozsypujących się w palcach desek i jaśniejszymi kośćmi.

Pałacyk Kellermana przebijał przez resztki dziczejącego sadu, w którym wyraźnie preferowano jabłonie, albo też tylko one przetrwały wojenną zawieruchę . Rodziły nadal wyjątkowo smaczne owoce…

Śladów prawdziwej Polski było w tamtym czasie, w dwadzieścia lat po wojnie, sporo jeszcze i w ludziach, i w przedmiotach. Cokolwiek byśmy nie powiedzieli, Polska sprzed 1945 roku różniła się wyraźnie od tej, która mnie otaczała. Jej wyróżnikiem była ciągłość, kontynuacja tradycji i naturalna ewolucja. Polska po 1945 roku była zaś nieprawdziwa, sztuczna, narzucona, i przede wszystkim , poza szarością i bylejakością, czuło się w niej tymczasowość . Także obcość.

Urodziłem się czasie gdy żyła jeszcze większość Polaków pamiętających prawdziwą Polskę, ale tej Polski już nie było. W ogóle Polski, tak naprawdę, już nie było. Stanowiło więc dla mnie nie lada zagadkę, to jak ci ludzie, wydziedziczeni nagle z ciągłości czasu mogą żyć i starać się czuć dobrze po takim - dogłębnym wysiedleniu i w dodatku w siermiężnej rzeczywistości. Nie mówiło się jednak o tym, a oficjalnie wręcz cieszyło, że tak się stało…

Uczyłem się więc historii prawdziwej Polski z opuszczonych domów, rozbitych okien, wyważonych drzwi, porzuconych przedmiotów, zarośniętych parków , zdziczałych sadów, potłuczonych cmentarnych nagrobków...
Wielka Księga Ojczyzny splugawiona i sponiewierana leżała przede mną w błocie nowych wartości porzucona i bezpańska, ale wtedy jeszcze otwarta, wbrew zaleceniom rządzących i , co najważniejsze - czytelna.
Kartkowałem ją dzień po dniu.
Z tym, że te karty bywały różne , często przypadkowe i niekompletne, jak te z pałacowych bibliotek ,w których fragmenty wycięte bagnetami okupanci mieniący się wyzwolicielami zawijali machorkę. To moje zainteresowanie historią stawało się z czasem coraz bardziej wciągające i siłą rzeczy coraz bardziej idealizujące zakazany owoc mojego poznania. Bo tak to bywa z zakazanymi owocami.
Powstawiałem więc na puste cokoły pomników czasami takich, którzy wcale tam stać nie powinni i odwrotnie pozrzucałem tych, którym należy się szczególna pamięć.
Przewartościowałem też i nasyciłem poezją oddalenia, to co często na taki zabieg nie zasługiwało. Ale też były to czasy wielkiej poezji wynikającej przede wszystkim właśnie z tajemniczości odnajdywanych fragmentów niedawnej rzeczywistości. Rekonstrukcja tego rozbitego czasu sklejana była głównie poetycką nostalgią.Wpływ na tę nostalgię miała  również  powyższa jesień, z  jabłkami wyłuskiwanymi z trawy, albo ocieranymi z piachu, i  lekcje, co prawda  teorii Oparina, ale we wczorajszym pałacu , a także intarsjowana komoda wystawiona przed jedną z pobliskich chałup, w której wysuniętych szufladach niosły się gospodarskie kury. 
cdn.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1238
Ryszard Sziler
Nazwa bloga:
Zamyślenia
Zawód:
Ryszard Sziler

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 262
Liczba wyświetleń: 677,991
Liczba komentarzy: 706

Ostatnie wpisy blogera

  • Mętna woda...
  • PRL
  • FELICJA finis

Moje ostatnie komentarze

  • "Dlaczego?" Dla mnie to oczywiste: wśród tłumu głupców zamroczonych dobrobytem gwałtownie rozprzestrzenia się lucyferyczne światło postępowców szatana (Bytu jak najbardziej osobowego (!), a nie tylko…
  • Schamieliśmy w ostatnich latach, niewyobrażalnie dla naszych dziadków i rodziców, a nawet dla nas samych sprzed dziesięciolecia zaledwie, i to głównie za sprawą naszej tak zwanej "inteligencji", tego…
  • Rzeczywiście, sam zauważyłem, że Felicja jakoś słabo się integruje, co nie znaczy, że nie próbowała, ot chociażby tutaj: "- Co za zbieg dobrych okoliczności, że spotkaliśmy się panie Nornico! –…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Antypolskość
  • Żydzi - Polacy
  • KSIĄŻKI, które warto przeczytać :

Ostatnio komentowane

  • EsaurGappa, Es. Śmierdzisz.
  • EsaurGappa, Dno to chyba słowo klucz.Wszędzie czuć jakiś obrzydliwy fetor,jakbyśmy byli utopieni w jakimś szambie.Ja także zamuliłem swój patriotyzm,aż po dziurki w nosie i wpierw chcę się z tego gówna oczyścic…
  • Es, @Horn W sedno.  Pytanie jedno tylko wisi w powietrzu: czy pańszczyźniani w koncu pójdą po rozum ... prawdę mówiac nie wiem dokąd.  Korzystajac z zasobów własnych przestrzeni między uszami…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności