"Bardzo bym chciał, żeby ktoś z prawej strony wyjaśnił mi, co złego w domaganiu się od Kościoła większej przejrzystości finansów? Co złego w haśle powrotu religii do sal katechetycznych? Czy realizacja któregokolwiek z tych postulatów oznaczałoby koniec Polski? Albo koniec Kościoła? Czy którekolwiek z haseł Manify wzywa do dyskryminacji księży?" - napisał red. Sroczyński w Gazecie Wyborczej.
Redaktor grzecznie pyta, więc odpowiadam - nic złego.
Nie ma nic złego w zadawaniu pytań i głoszeniu haseł zgodnych z wyznawanym światopoglądem.
Problem zaczyna się wtedy, gdy pytania zadawane są przez niewłaściwe osoby, w niewłaściwych okolicznościach, wobec niewłaściwych instytucji.
Ale stało się. Jak zauważył Sroczyński: "W niedzielę na ulice miast wyszło kilka tysięcy osób pod hasłami antyklerykalnymi. (...) Hasła antyklerykalne mogą drugą stronę szokować, bo przez 20 lat funkcjonowały na marginesie. Teraz - nobilitowane przez Palikota i jego sukces wyborczy - weszły do mainstreamu. I już tu zostaną, bo stoi za nim dość liczny elektorat."
Mnie się to nawet podoba. Oczami wyobraźni widzę manifestację zorganizowaną przez katolików domagających się większej przejrzystości finansów organizacji feministycznych.
Mam już nawet kilka haseł na tę okoliczność. Główne to oczywiście: "Odcinamy pępowinę" (między feminizmem a państwem). Pozostałe mogłyby brzmieć: "Dość finansowania pasożytów społecznych", "Feministki do Pekinu", "Etaty dla kobiet, nie dla feministek", "Tak dla kobiet, nie dla kobietonów", no i, jakże by nie <tu ukłon w stronę Seweryna Blumsztajna> konieczny byłby duży transparent z napisem: "Nie pierdol, zajmij się dzieckiem".
Jak podają media, w tegorocznej warszawskiej Manifie uczestniczyło ok. 1,5 tysiąca osób. Bardzo bym chciała, by redaktor Sroczyński sam odpowiedział sobie na pytanie, kto jest w stanie zgromadzić więcej osób na demonstracji, feministki (nawet przy założeniu, że zmobilizowane zostaną całe rodziny Krytyki Politycznej i GW) czy katolicy?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3238
oraz głoszonymi hasłami obrażają mnie jako kobietę.Oskarżę je o szowinizm.
sądzą innych wg siebie
Normalny człowiek, gdy zachowuje się normalnie, służy drugiemu człowiekowi (po katolicku:miłuje bliżniego), odczuwa radość, tak samo osoba korzystające. Szczytem satysfakcji, radości są relacje normalne między kobietą, a mężczyzną. Nie jestem jakimś socjologiem, psychologiem, czy jakimś innym wariatem, dlatego nie będę pisał o szczegółach. Mam takie ogólne odczucie. Tym kieruję się w życiu. Kobiety "manifestujące swoją kobiecość" są bardzo nieszczęśliwe, uważam, tylko że wrzaskiem nie osiągną satysfakcji. To jest bardzo smutne.
Takich potrzeba więcej
Merytoryczny a zarazem "cięty",obnażający hipokryzję
tych kobiet - ludzkich wydmuszek
Osoby odnoszące się do czyichś wpisów niech to określą. Może sprawią radość z powodu zainteresowania, albo "Refleksję". Też serdecznie, pozdrawiam!!!