A na MŚ 2010 masa niespodzianek. Mistrzowie świata i wicemistrzowie (Włochy i Francja) spakowali manatki, co tak wcześnie nie zdarzyło się nigdy podczas Mundialu, czyli od 80 lat! Spektakularną klęskę poniosły, o dziwo, drużyny z Afryki, które przecież grały u siebie. Tylko jedna z nich awansowała do "16" najlepszych. Za to jak burza idzie Ameryka Łacińska: Brazylia, Argentyna, Paragwaj, Urugwaj wygrywają swoje grupy, a Chile i Meksyk też awansują. Z trzech krajów słowiańskich awansował dalej tylko jeden: Słowacja, co jest niespodzianką, bo bardziej obstawiano Serbię i Słowenię.
Na Mundialu nie ma ani polskich piłkarzy ani polskich sędziów. Było ledwie trzech graczy z polskiej ligi. Jesteśmy więc, jak widać, parę lat świetlnych z tylu. Do czasu. Mam dziwne przeczucie, że jeszcze w tym roku będziemy świadkami przełomu, gdy chodzi o start polskich klubów w rozgrywkach europejskich pucharów. Poznański Lech - moim zdaniem - może zapukać do Ligi Mistrzów, a Ruch, Wisła i Jagiellonia mogą grać w tych rozgrywkach dłużej niż myślimy. Cóż, my, kibice jesteśmy niepoprawnymi optymistami... Także kibice-politycy, którzy w sferze polityki chodzą twardo po ziemi...
Czy w Polsce Mundial jest w cieniu wyborów prezydenckich czy odwrotnie? Dobre pytanie. Ale dla wszystkich chyba dobrze, że druga debata między Kaczyńskim a Komorowskim odbędzie się w środę, a więc w dniu, w którym piłkarze na mistrzostwach świata mają wolne. Nie będzie więc kolizji w interesach, nie będzie awantur w domach o przełączanie TV na inny kanał...