To gorzki paradoks, że walczący o własną wolność Litwini dziś ograniczają wolność cudzą. I że spotyka to mniejszość polską, a więc reprezentującą naród, który od 20 lat wspierał na arenie międzynarodowej Republikę Litewską, zarówno w jej wysiłkach znalezienia się w Unii Europejskiej, jak i NATO, ale też np. w ich sporach ekonomiczno-politycznych z wielkim rosyjskim sąsiadem. Niestety, ta polska pomoc, polska otwartość napotkała się nie tyle nawet z brakiem wdzięczności, ale wręcz nasileniem szykan wobec Polaków mieszkających na Litwie.
Najbardziej zadziwiające jest to, że polska mniejszość w tym kraju ma obecnie - 6 lat po akcesie Litwy do struktur europejskich - wyraźnie gorszą sytuację formalno-prawną i faktyczną niż przed wejściem Wilna do UE!!! Litwa ewidentnie łamie - i czyni to systematycznie - wszelkie europejskie standardy w zakresie ochrony praw mniejszości narodowych.
Dziś więc trzeba na forum międzynarodowym bronić praw Polaków w Republice Litewskiej. Chodzi o sprawy ekonomiczne, polityczne, edukacyjne i kulturowe. Ekonomiczne - bo wciąż nie nastąpił w znacznej mierze zwrot polskiej własności zabranej przez komunistów przed 70 i 60 (w drugiej fali) laty. Ciekawe, że Litwini dostępują dobrodziejstwa reprywatyzacji w o wiele większym stopniu niż obywatele tego samego kraju, ale narodowości polskiej... Edukacyjne - bo w ostatnim czasie zamknięto lub przewidziano zamknięcie przeszło 100 polskich klas. Kulturalne - bo wyraźnie spadły nakłady państwa litewskiego na działalność kulturalną i artystyczną polskiej mniejszości. Mamy tu zresztą do czynienia ze znaczącą asymetrią: opieka państwa polskiego nad mniejszością litewską jest nieporównywalnie większa niż analogicznie państwa litewskiego nad mniejszością polską. I to zarówno w sferze szkolnictwa, jak i krzewienia własnej kultury narodowej, ale też pod względem samego prawa, które u nas mniejszościom sprzyja, a na Litwie w mniejszości uderza. Polityczne wreszcie - bo wciąż bowiem na siłę Wilno litwinizuje polskie nazwiska. I dzieje się to w Europie, w XXI wieku! Ale nie tylko o nazwiska chodzi. Także, a może szczególnie o litewską żenującą walkę z polskojęzycznymi nazwami, szyldami miejscowości, w których w gruncie rzeczy większość stanowią nasi rodacy. To wielki wstyd dla Litwy - ale taka jest rzeczywistość.
Dotychczasowe naciski na Wilno w wymiarze dwustronnym nie przyniosły w praktyce i przez lata żadnego widocznego efektu. Stąd należy sprawę umiędzynarodowić. Stąd inicjatywa polskich europosłów utworzenia w Brukseli i Strasburgu KOP - czyli Komitetu Obrony Polaków. Czas najwyższy. Komitet będzie nagłaśniał sytuację Polaków na Litwie i kolejne przykłady dyskryminacji naszych rodaków. Obraz Litwy, prawdziwy obraz, jaki będziemy przedstawiać może być niemałym problemem dla litewskich władz. Cóż, to jednak jest ich wybór...
W czasie ostatniej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu podjęto działania zmierzające do utworzenia KOP, czyli Komitetu Obrony Polaków. Chodzi o Polaków na Litwie, a więc mniejszość poddawaną systematycznej, jaskrawej dyskryminacji na oczach całej Europy. Dyskryminacji, która trwa od 70 lat. Tyle, że najpierw była dziełem Sowietów, a teraz, od dwóch dekad już niepodległej Litwy.