Cóż, jak pisał Aleksander Hrabia Fredro, jeśli taka wola nieba, z nią sie zawsze zgadzać trzeba... O wojnie Polski z Gabonem jakoś żeśmy nie rozmawiali. Było bardzo pokojowo, non-violence, czyli „bez przemocy”... A pani Rogombe to taki gaboński Borusewicz: Rose Francine jest po prostu przewodniczącą Senatu w tym ulubionym przez polityków mojej partii kraju afrykańskim.
Ostatnio, na Zgromadzeniu Parlamentarnym EU-ACP (czyli Unia Europejska-Afryka, Karaiby, Pacyfik), które odbywało się w Hiszpanii siedziałem na sali plenarnej, mając po lewej stronie pana Singha z Fidżi, a po prawej... reprezentantkę, nomen-omen, Gabonu(!), panią Rogombe.