Ziemkiewicz krzepi świetnym piórem, soczystym językiem, wiedzą i dobrą pamięcią. A także konsekwencją. Bo pan Rafał A. Ziemkiewicz konsekwentnie nie wchodzi salonom w tyłek. Niestety, w dzisiejszej Polsce jest to akt odwagi. Ziemkiewicz od lat idzie własną drogą. Owszem wali w Michnika jak w bęben, choć akurat Michnik daje mu ku temu wiele powodów, ale też np. konsekwentnie broni Balcerowicza. Ma poglądy prawicowe, ale szereg razy np. krytykował Radio Maryja i ojca Rydzyka. Wymyka się więc stereotypom, stemplom, zaszufladkowaniu i zaetykietowaniu, ale tym jest ciekawszy. Krytyczny wobec Tuska, chwali go czasem (np.za bojkot igrzysk w Pekinie- choć tu akurat jest naiwny: po prostu PR-owcy podpowiedzieli liderowi PO, że jego wyjazd do Chin wyłącznie w celach „sportowych” mógłby sie nie spodobać Polakom i pogorszyć sondaże...) itd. Ziemkiewicza czyta się, owszem, szybko, ale w przeciwieństwie do 90 procent książek, które też szybko się czyta, ale zaraz potem równie szybko zapomina- z „W sieci” coś zostaje.
Ziemkiewicz krzepi. Na szczęście robi to ,co robi bez patosu, który- przedawkowany- może zabić najsłuszniejszą sprawę. Ziemkiewicz walczy i ,zgodnie z mottem „Gazety Wyborczej” , „nie jest mu wszystko jedno”. Rzecz w tym, że jemu naprawdę nie jest wszystko jedno.
W niedzielę i do tego jeszcze Palmową chciałem uniknąć polityki. Nie włączyłem np. telewizora. Ale przeczytałem Ziemkiewicza ,a wiec jej nie uniknąłem. W przeciwieństwie jednak do oglądania TV, spotkanie z polityką u Ziemkiewicza nie jest czasem straconym. Nawet jeśli w lutym 2007, na stoku narciarskim, słuchając radia z głośników, miałbym zupełnie inne odczucia niż on. Ale nie miałem: nie mam córeczki, mam synów. Polecam Ziemkiewicza. Nawet moje poparcie mu nie zaszkodzi...
Lektura na niedzielę: Rafał Ziemkiewicz „W sieci”. Zbiór felietonów , zamieszczanych na 4 portalach internetowych w latach 2007- 2009 ,czyta sie inaczej niż w podobnych sytuacjach, gdy zebrane teksty publicystyczne już po niedługim czasie trącą myszką albo są po prostu nudne. Tymczasem Ziemkiewicza czyta sie tzw. jednym tchem- co nie zawsze oznacza, że czytając klaszcze się, mając od tej czynności „obrzękłe prawice”.