Rząd Wiktora Orbana zorganizował akcję na rzecz adopcji. Miała by ona stanowić alternatywę dla aborcji. Akcja nie spodobała się urzędnikom w Brukseli, którzy teraz straszą Budapeszt karami za wydanie unijnych pieniędzy na akcję pro life. Zdaniem Węgrów stanowisko UE przypomina czasy komunizmu.
W ramach akcji w całym kraju wywieszono bilbordy na których umieszczono zdjęcie nienarodzonego dziecka. Na plakacie widniał napis: „Rozumiem, że nie jesteś na mnie gotowa, więc proszę cię: oddaj mnie do adopcji. Daj mi żyć”. Na kampanię broniącą życie dzieci nienarodzonych wydano w sumie ponad 330 tys. euro. 17 procent tej sumy stanowiły pieniądze z funduszy europejskich.
Jak poinformowała agencja ekai, kampania węgierskich władz wywołała oburzenie unijnych urzędników w tym wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Viviane Reding. Stwierdziła ona, że że państwa członkowskie nie mogą przeznaczać funduszy europejskich na kampanie przeciwko aborcji. Reding zagroziła Węgrom karą w wysokości 100 mln forintów.
Według obrońców życia, pomysł propagujący adopcję zamiast aborcji został poważnie potraktowana przez mieszkańców Węgier. Do gazet napływają listy od czytelników wspierających rządową inicjatywę. Natomiast krytyka ze strony UE została odebrana jako „obraza dla narodu węgierskiego”. Groźby brukselskich urzędników przypominają Węgrom czasy sowieckie, kiedy Moskwa ograniczała ich wolność.
Wbrew staraniom unijnych urzędników, akcja na pewno pozostawi ślad w świadomości Węgrów. Stanowi ona pierwszy krok by zmienić mentalność młodych ludzi, którzy mogą czuć się zagubieni i osamotnieni. Tym bardziej, że tamtejsze media lansowały do tej pory inne wzorce zachowań społecznych. Do niedawna liczba aborcji dokonywanych na Węgrzech była niemal dwukrotnie wyższa niż średnia europejska. Rząd Wiktora Orbana rozpoczął starania by te tragiczne statystyki zmienić.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1534
Te slowa papieza zrozumialem w Kartaginie - tam w starozytnosci zyli Fenicjanie, ktorzy spalali swoje dzieci w ofierze dla bozkow, a potem skladali prochy w urnach. Nastepnie przyszli tam Rzymianie, zniszczyli ich miasto, do tego stopnia, ze zaorali jego teren. To co po Fenicjanach pozostalo to tylko te urny z prochami ich dzeci bedace znakiem wiecznej hanby.
Papiez ktory powiedzial te slowa nie wyolbrzymial - on tylko podsumowal prawde historyczna.
.. Ci Węgrzy wzieli tak porządnego premiera ? ,aż zazdrość bierze . W samym środku Europy ktoś takie porządki. U nas lewica cała skonczyła by w psychiatryku.