Tusk nie może sobie pozwolić, aby w tak kluczowej sprawie zmienić zdanie w ciągu kilku tygodni czy paru miesięcy. Nie może też zrobić sobie z gęby cholewy. Lider PO za dużo by stracił, przegrywając po raz drugi wybory prezydenckie - w zasadzie straciłby wszystko!
Ryzykuje mniej walcząc o drugą kadencję na funkcję szefa rządu (byłby przecież pierwszym premierem demokratycznej Polski, który drugi raz formowałby rząd).
Zapewne PO pójdzie w kierunku Komorowskiego, który może mieć poparcie w samej PO, w przeciwieństwie do Radka Sikorskiego, który jest w praktyce politycznym singlem bez partyjnego zaplecza. Tusk uważa, że Sikorski jest nieprzewidywalny i bardzo szybko może politycznie "wybić się na niepodległość". Komorowski gra swoją grę, ale trudniej mu będzie odciąć pępowinę łączącą go z PO i po części z samym Tuskiem. Marszałek Sejmu i jest dla Tuska bardziej kontrolowalny i przewidywalny niż szef MSZ.
Kandydatura Cimoszewicza to dla PO abstrakcja, bo choć zyskałby poparcie dużej części elektoratu PO, to po pierwsze, nie poprą go struktury Platformy, mając przecież własnych kandydatów, a po drugie, spora część tzw. solidarnościowego elektoratu PO, owe sieroty po PO-PiS-ie, na Cimoszewicza jednak nigdy nie zagłosują.
Tusk niespecjalnie będzie się angażował w kampanię kandydata PO, aby ewentualna i nawet prawdopodobna porażka nie "umoczyła" go. Zaangażuje się dopiero wtedy, gdy będzie musiał (po pierwszej turze) lub, gdy będzie miał pewność, że kandydat PO wygra (takiej sytuacji może nie być).
Decyzja Tuska to tak naprawdę dla niego samego ocalenie, ale dla PO cios w plecy: zmniejsza to bowiem szansę tej partii na wygraną w wyborach prezydenckich.
PS. Nie pisałem nic o Buzku, ale nieprzypadkowo. On też nie chce sobie robić z gęby cholewy, skoro w zeszłym tygodniu, odbierając Nagrodę Człowieka Roku tygodnika "Wprost", powiedział wyraźnie, że kandydować nie będzie. A ponadto Buzek kocha to, co robi teraz - a kampania wyborcza byłaby dla niego potwornie brutalna i wyniszczająca.
Nie podzielam opinii moich przyjaciół politycznych z Prawa i Sprawiedliwości Jacka Kurskiego i Mariusza Kamińskiego, że decyzja Tuska "Nie kandyduję" ma charakter taktyczny, że to podpucha i za parę miesięcy Donald Tusk łaskawie zgodzi się jednak kandydować. Nie. Decyzja ta ma charakter strategiczny.