Na tej liście są m.in. dwie organizacje: ONZ (za totalne marnotrawstwo środków) oraz Komitet Pokojowej Nagrody Nobla (za ofiarowanie tej nagrody w prezencie, za piękne oczy Obamie - ku osłupieniu całego świata) oraz np. minister spraw zagranicznych RP Radek Sikorski za pomysł, aby Rosja z czasem stała się... członkiem NATO (zgłoszony zresztą w czasie, gdy ten polityk ubiegał się o funkcję sekretarza generalnego Paktu Północnoatlantyckiego i koniecznie chciał zerwać z łatką Polaka-rusofoba...). Na tej liście jest również premier Rosji za manewry armii rosyjskiej i białoruskiej tuż pod polską granicą - taki typowy dla Moskwy subtelny środek nacisku... Ale jest też np. dwójka skandynawskich premierów: Szwecji i Finlandii - za "odpuszczenie" Rosji sprawy Gazociągu Północnego i jego ostateczną akceptację, mimo kilkuletnich wcześniejszych protestów, podyktowanych względami ekologicznymi. Pełna lista wraz z uzasadnieniem opublikowana zostanie w pierwszym tegorocznym numerze "Gazety Polskiej". Sporo z tych megabubli ma antypolski charakter i ich autorów należy publicznie napiętnować. Taka wychowawcza chłosta...
Ale w drugim dniu Nowego Roku 2010 polityka, w tym polityka międzynarodowa, była dla mnie tylko marginesem. Pooglądałem sobie pejzaże morskie, górskie, wiejskie, a także obrazy z charakterystyczną miejską zabudową. Autorzy to dwoje polskich malarzy, od lat tworzących poza krajem. Mają sukcesy: język obrazu - jak muzyki - jest ponadnarodowy. Polscy pisarze mają pod tym względem znacznie gorzej...
Podsumowałem dziś miniony rok w polityce międzynarodowej. Jako jednoosobowe jury przyznałem kilkunastu osobom fizycznym i prawnym (w tym dwóm przedstawicielom Rzeczypospolitej) "międzynarodowe buble roku".