Kiedyś wszyscy znali się na polityce, piłce i medycynie, dzisiaj wszyscy znają się na pogodzie i meteorologii. Istne szaleństwa! Tymczasem - choć klimat się rzeczywiście ociepla - cała ta histeria polityczno-medialna jest "samograjem", sprytnie stworzonym i umiejętnie eksploatowanym, aby mogły na tym zarobić niektóre firmy. Tak się akurat dziwnie składa, że reprezentują one najbogatsze kraje członkowskie UE (Niemcy, Francję, Wielką Brytanię itd.)
Walka o czyste środowisko jest celem szlachetnym i słusznym. Szkoda tylko, że muszą ją nieproporcjonalnie w wysokim stopniu ponosić biedniejsze kraje europejskie - w tym Polska. Wynika to z przedostatniego szczytu UE w Brukseli, którego wyniki w dużej mierze zostały zaaprobowane w tym tygodniu w Kopenhadze. Nie wiadomo jeszcze, ile dokładnie będziemy płacić, ale wiadomo, że zaskakująco dużo - biorąc pod uwagę dochód na głowę mieszkańca - w porównaniu z naszymi zachodnimi sąsiadami. To po prostu polityczno-ekonomiczna draka. Rząd Tuska tylko trochę odroczył finansową egzekucję Polski w tym zakresie, ale za parę lat owa egzekucja nastąpi. To fatalna wiadomość dla polskiego przemysłu i dla polskich podatników. Wpisuję to do sztambucha z dedykacją dla tych wszystkich, którzy się bezmyślnie, bezrefleksyjnie z "Kopenhagi" cieszą.
Szczyt w Kopenhadze, poświęcony globalnemu ociepleniu, nadmuchano niczym balon do granic niemożliwości. Mądrzyli się na ten temat politycy (zwłaszcza), dziennikarze, a nawet gwiazdy estrady.