Skoro 91 proc. Polaków chce bezpośredniego wyboru prezydenta - to premier albo będzie brnął dalej w bezsens swojego pomysłu, albo się z niego chyłkiem wycofa, kuląc ogon pod sobą. I tak źle, i tak niedobrze. Cóż, to jak wybór między kiłą a inną chorobą weneryczną - jedno i drugie grozi śmiercią albo kalectwem.
Zatem nerwowo było dziś (zapewne) i będzie jutro (na pewno) w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tusk zapatrzył się chyba w prezydenta Rumunii Basescu, który wybory prezydenckie w tym kraju (właśnie co była ich pierwsza tura) połączył z referendum. Tyle że nie wpadł na równie głupi pomysł, aby pytać obywateli o zgodę na odebranie im części praw wyborczych...
Tuska "wariant rumuński" jakoś się nie powiódł...
Tusk - polityk uzależniony od sondaży niczym narkoman od drugów - będzie miał teraz ból głowy.