Po pierwsze, kraje Trzeciego Świata (kiedyś mówiło się: kraje rozwijające się) określił jako… kraje niedorozwinięte. Po drugie, uznał, że na świecie nie ma głodu, lecz jest jedynie zła dystrybucja żywności.
Na szczęście setki milionów głodnych obywateli z "niedorozwiniętych krajów" nie dowie się o filozoficznych uwagach polskiego wiceministra. Mają ważniejsze sprawy na głowie niż udowadnianie, że przymierają z głodu. Zresztą i tak syty głodnego nie zrozumie. A polityk z kraju jak najbardziej rozwiniętego (zwłaszcza, gdy chodzi o klasę polityczną) nie zrozumie biedaka z "niedorozwojów". Wiceminister Dycha, trzeba przyznać, zrobił wrażenie. Rząd PO - PSL jakoś się sam wyżywi, a Sudan z Erytreą nam nie podskoczą.
Na wieczornym posiedzeniu Komisji ds. Unii Europejskiej Sejmu RP wystąpił wiceminister rolnictwa z ramienia PSL Andrzej Dycha. W resorcie odpowiada m.in. za kontakty z UE oraz z polskim parlamentem. Powiedział dwie rzeczy, które zafrapowały nie tylko mnie, ale i szereg posłów, niejako "ponad podziałami".