Miał pecha: samochód złapał gumę. Ale nic to dla doświadczonego zawodnika rządowej F-1: defekt naprawiono i po chwili auto z Klichem na pokładzie, znów z szybkością 200 km/h, wyprzedzało wszystkich frajerów stosujących przepisy lub przekraczających je mniej radykalnie.
Ministra obrony jednakowoż nie potępiam. Po pierwsze: na pewno śpieszył się ratować upadające pod jego rządami polskie zakłady zbrojeniowe. Po drugie: Klich jest z Krakowa, podobnie jak Robert Kubica. Może nawet przez dwie chwile Klich poczuł się Kubicą?
Panie Ministrze, szerokiej drogi. Dla Pana ograniczenia prędkości mogą być nawet w milach...
W piątek na "gierkówce", na trasie Warszawa - Katowice z taką właśnie szybkością - ok. 200 km/h - mknęła załoga Ministerstwa Obrony Narodowej z ministrem Klichem na pokładzie. Przyznajmy: minister nie był kierowcą ani nawet pilotem, trzymał kciuki za swój bolid z tylnego siedzenia.