Reprezentacji nam z żadnych mistrzostw nie wykluczą - bo wykluczyła się już sama, w grupie eliminacyjnej wyprzedzając tylko... San Marino. Kluby też nie wylecą za burtę europejskich pucharów, bo swoją grą wypchnęły się same. EURO 2012 też nam nie zabiorą - bo to dopiero za 3 lata, a kuratora wprowadza się - o czym nie wszyscy wiedzą - tylko na pół roku.
Jeśli więc nie teraz, to kiedy? Nigdy. Bo za pół roku rozpoczną się europejskie puchary i jeśli zagrać w nich będzie miała np. warszawska Legia, to lobby ITI (czyli też TVN) nie będzie chciało kuratora, bo to może wykluczyć ich klub z międzynarodowych rozgrywek... I ja się im nawet bym nie dziwił. Jeśli więc premier (i minister sportu) chcą rozbić układ w PZPN, osuszyć piłkarskie bagno to powinny, ba - muszą (!) wprowadzić komisarza do tego związku. Chyba że tylko na pokaz gadają, że im ta cała gangrena korupcyjno-indolencyjna nie odpowiada, a w gruncie rzeczy im to pasuje albo tak naprawdę mają to w nosie. Czy dlatego może, że wiceprezesem PZPN jest senator PO Antoni Piechniczek, a jeszcze niedawno członkiem zarządu PZPN był kandydat PO do Sejmu RP Ryszard Adamus?
To jest kolejny test wiarygodności dla Tuska. Paradoksalnie, jeśli podejmie taką "kurację wstrząsową" będę za niego - wyjątkowo! - trzymał kciuki i popierał. Żeby jednak zaprowadzić porządek w PZPN - być może trzeba najpierw zrobić go we własnej partii...
Rząd i nowy minister sportu ma teraz idealną sytuację: ewentualne wprowadzenie komisarza (kuratora) do PZPN - nie pociągnie za sobą żadnych negatywnych skutków, którymi FIFA i UEFA wcześniej - za Dębskiego, Lipca i Drzewieckiego - straszyły Polaków.