Także i to, że po pierwszej turze wyborów prezydenckich, w sondażu nagłaśnianym przez TVN, kandydat Tusk miał kilkanaście % (!) przewagi nad kandydatem Kaczyńskim. Po 10 (!) dniach wyniki wyborów były diametralnie inne: plus 6% dla prof. Lecha Kaczyńskiego...
***
Zmarł profesor Andrzej Stelmachowski. Patriota, antykomunista. W PRL już jako profesor demonstrował żarliwy katolicyzm - co nie było wówczas specjalnie "trendy". Został zmuszony do zaprzestania badań nad prawem cywilnym - choć był specjalistą w tym zakresie - i "wyemigrował" do prawa rolnego.
Był ekspertem Kościoła i "Solidarności", zarówno w karnawale wolności 1980-1981, jak i w stanie wojennym. Działał na rzecz uwolnienia więźniów politycznych.
Gdyby żył w kraju z normalnymi partiami politycznymi, a nie w PRL, na pewno byłby działaczem czy jednym z liderów partii prawicowej. W wolnej Polsce był świetnym szefem "Wspólnoty Polskiej": położył naprawdę kolosalne zasługi dla Polaków na Wschodzie. Był "ojcem" wielu szkół polskich, siedzib polskich organizacji, kierował strumieniem, a z czasem rzeką pieniędzy dla polskich organizacji, polskiego harcerstwa na Wschodzie, związków sportowych, stowarzyszeń kulturalnych, chórów, zespołów pieśni i tańca, całej tej "Polski poza Polską" na dawnych Kresach Rzeczypospolitej.
Właśnie w związku z tym osobiste wspomnienie. Rok 1993, razem jesteśmy najpierw w Wilnie, a potem w Grodnie na zjeździe tamtejszego Związku Polaków, kierowanego wtedy jeszcze przez Tadeusza Gawina. Profesor uprzejmie proponuje wspólny powrót do Warszawy jego autem. Tuż za Grodnem, niedaleko polskiej granicy, ale jeszcze po stronie białoruskiej, wpadamy w poślizg, wyłamujemy kilka drzewek, na szczęście dość młodych i niestawiających oporu, lądujemy w rowie... Dobiegający wówczas 70-tki Andrzej Stelmachowski zniósł to dzielnie. Tak dzielnie, jak dzielne było jego życie.
Ostatni raz sędziwego profesora spotkałem w Belwederze, w zeszłym roku, na organizowanej przez Prezydenta RP konferencji. Z nieodłączną laską, uśmiechnięty, szarmancki. Taki zostanie w mojej pamięci - Polak, człowiek, autorytet, choć z rodzaju tych, którzy nie muszą swojego autorytetu dowodzić dziesiątkami podpisywanych listów "w obronie".
Andrzej Stelmachowski dobrze zasłużył się Ojczyźnie.
Urok sondaży: w jednym niemal siedzimy PO na plecach, mając bodaj najmniejsza stratę od wyborów A.D. 2007 - tylko 14 % (i jednocześnie "aż" 14%...), w innym tracimy aż 35% (!). Niewiarygodny wręcz rozrzut między nimi - o 21 %... Tego się nie da nijak wytłumaczyć -poza dziwaczną metodologią tychże badań. Tak wielkie różnice sympatii do partii politycznych - i to ujawniane w tym samym czasie - w sondażach (prognozach) różnych ośrodków i pracowni pokazują jednak, że te badania, generalnie, są raczej średnio wartościowe. A mówiąc mniej oględnie: nie są warte funta kłaków. Najważniejsze są wybory, a nie sondaże. To naprawdę warto pamiętać.