Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Duch III RP czyli magiczne święta Adama
Wysłane przez Musashi w 23-12-2024 [10:22]
Adaś kręcił się w łóżku, nie mogąc zasnąć. Mętlik myśli nie pozwalał mu uspokoić głowy i spokojnie oddać się w objęcia snu. W końcu zerwał się z łóżka, założył szlafrok i skierował się do drzwi balkonowych. Po drodze zgarnął paczkę papierosów z parapetu.
Uderzyło go zimno grudniowego powietrza. Przez chwilę ciało dygotało, ale ukojenie przyniosła nikotyna i chmura papierosowego dymu. Stał tak, wpatrując się w światła miasta, które pomimo późnej godziny wciąż tętniło życiem. Zmrużył oczy, rozkoszując się chwilowym spokojem, jaki przyniosło zaspokojenie nałogu.
Nagle dym zaczął gęstnieć. Powietrze przeniknął dziwny, mdły zapach padliny. Adam drgnął i odwrócił się, chcąc wrócić do sypialni, ale coś go powstrzymało. Poczuł dotyk – miękkie, choć stanowcze palce ścisnęły jego ramię.
– Adam, przegrałeś. To koniec. Koniec nas wszystkich – usłyszał za sobą.
– Co? Skąd…? Przecież ty… Ty nie żyjesz… Jurek? Czy to… ja?
Odwrócił się gwałtownie. Przed nim stała znajoma postać – okrągła twarz dawnego przyjaciela promieniała ironicznym uśmiechem.
– Spokojnie, Adasiu. Jeszcze nie czas na ciebie, ale postanowiłem się zabawić. Będę twoim duchem świąt.
– Jakich świąt? Przecież nigdy w to nie wierzyłeś. Ja zresztą też… Ale skąd…
– Uspokój się. Usiądźmy.
Tajemniczy gość opadł ciężko na fotel. Ciemny pokój rozświetlił żar tlącego się cygara.
– Myliliśmy się, Adasiu. Istnieje Bóg, istnieje też osobowe zło, którego staliśmy się częścią. Mi, za moje – powiedzmy – zasługi dla Lucjusza, pozwolono dziś wrócić. Mogę odegrać rolę Ducha Świąt Adama. Ale, jak to zwykle bywa z tym, co pochodzi z mroku, nie przynoszę ci nadziei. Przynoszę złą nowinę, jak od wieków robi Zły. My tylko niszczymy, przedrzeźniamy. Nie potrafimy tworzyć jak Bóg. Dlatego powiadam ci: przegraliśmy.
– Ale przecież transformacja, III RP – to nasz sukces! – Adam z trudem wypuścił z ust dym.
– I co z tego? Czy na moim pogrzebie nie przegrałem ostatecznie? Kiedy okazało się, że nikt mnie nie rozumiał? Całe życie pracowałem, by zaciągnąć ludzi w to, co obleśne, by pokazać im ich odrażające strony. A oni żegnali mnie z honorami, jakbym był moralnym autorytetem.
– Rzeczywiście. A teraz twoje imię stało się obelgą. Gdzie w tym sens?
– Nie widzą sensu. Nie rozumieją, że chciałem nieść im plugawość jako coś cennego. By nie dostrzegali różnicy między dobrem a złem. Zamiast tego raz mnie wychwalają, innym razem obrzucają błotem. Powinni byli przyznać, że są dziećmi kapusiów, że ich majątek nie pochodzi z ciężkiej pracy. Bez tego pozorowania moralności… Czysty nihilizm, Adasiu! To byłby nasz triumf. Ale nie udało się. Trafiliśmy na pustkę, na rozpuszczone dzieci, które nigdy nie dorosły. To nasza klęska.
– Nie! Nie poddam się! – Adam nerwowo odpalił kolejnego papierosa.
– Chcesz walczyć, żołnierzu? – Duch zaśmiał się gardłowo. – Tęsknisz za generałem? Wojtek nie skorzystał z zaproszenia, ale ty… Wyrusz ze mną w podróż. Ten jeden dzień. Poczuj magię świąt…
Komentarze
23-12-2024 [11:21] - Edeldreda z Ely | Link: To ja jeszcze polecę kazanie.
To ja jeszcze polecę kazanie. Też zahacza o poruszone w tekście zagadnienia...Tj, że
"Piekło to organizacja zupełnie dobrowolna." John Cleese
https://m.youtube.com/watch?v=...
23-12-2024 [11:45] - RinoCeronte | Link: Na domiar "Złego" Kosiniak
Na domiar "Złego" Kosiniak czuje się oszukany przez Kamysza i tak w koło Macieju...
23-12-2024 [12:20] - SilentiumUniversi | Link: Zgiń, przepadnij, ciemna maro
Zgiń, przepadnij, ciemna maro
23-12-2024 [18:21] - u2 | Link: „Ciemno wszędzie, głucho
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?” to fragment dramatu jednego z najsłynniejszych polskich wieszczów – Adama Mickiewicza, „Dziady część II”. Utwór powstawał w latach 1820–1821 i opisuje dawny ludowy obrzęd polegający na wywoływaniu duchów, które nie zaznały spokoju gdzyż po śmierci nie przeszły do zaświatów i błąkają sie po świecie żywych. Dziady obchodzone były nawet sześć razy w roku, najczęściej w okolicach równonocy i przesileń, a ich obchody były zależne od faz księżyca.
Dziady – czyli polskie Halloween to obrzęd, który sięga swymi korzeniami odległych czasów pogańskich. Obyczaj ten dawał możliwość połączenia się ze światem zmarłych, z duchami przodków poprzez szereg rytuałów i obrzędów. Duszom zmarłych oddawano cześć, proszono o pomoc czy radę. Ludność wsi spotykała się nocą, aby pomóc zjawom znaleźć się we właściwym miejscu. Dusze przybywające do świata żywych należało ugościć, co zapewniało ludziom przychylność duchów. Karmienie i pojenie dusz odbywało się podczas specjalnej uczty i polegało na tym, iż biesiadnicy zrzucali lub ulewali część potraw i napojów pod stoły lub na groby zmarłych. Dusze karmiono miodem, jajami, kutią, a pojono wódką. W niektórych regionach Polski duszom zapewniano też możliwość kąpieli i ogrzania się. Przed domami rozpalano ogniska, które miały służyc również jako znak wskazujący drogę zbłąkanym duszom. W dzisiejszych czasach pozostałością po tym zwyczaju są znicze zapalane na grobach zmarłych. Płonący ogień miał też inne zadanie. Rozpalony na rozstaju dróg miał uniemożliwić przejście do świata żywych demonom (duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójcom, topielcom itp.).
https://blog.e-polish.eu/ciemno-wszedzie-glucho-wszedzie-co-to-bedzie-co-to-bedzie/