Kłamstwo założycielskie PRL (1)

Natychmiast po przejęciu władzy komuniści zaczęli prześladować osoby głoszące prawdę o zbrodni katyńskiej.
 
     Zaraz po ujawnieniu przez Niemców w kwietniu 1943 roku. mogił polskich oficerów zamordowanych przez Sowietów w Katyniu, Kreml rozpoczął kampanię propagandową mającą na celu zrzucenie winy za tę zbrodnię na Niemców. W ślad za nim również polscy komuniści zaczęli twierdzić, że zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy w 1941 roku. Kłamstwo katyńskie stało się kłamstwem założycielskim PRL.
 
     W PRL-u kłamstwo katyńskie podtrzymywano do 1989 roku, zaś osoby odważające się głośno kwestionować oficjalną wersję o mordzie na polskich oficerach poddawano rozmaitym represjom. Wśród nich liczne grono stanowili członkowie rodzin ofiar katyńskich.
 
     W latach 1946-1956 wyroki w sprawie „katyńskiej” łączono zazwyczaj z inną działalnością „antypaństwową”.  W ten sposób unikano procesów „katyńskich”, aby nie upubliczniać samego wydarzenia. Sądy najczęściej skazywały głoszących prawdę o Katyniu z art. 22 dekretu z 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa (tzw. mały kodeks karny).
 
    W pierwszej kolejności represji doświadczyli ludzie, których Niemcy zabrali w czasie wojny do Katynia w celu pokazania im mogił polskich oficerów. Po powrocie do kraju wykorzystywani byli przez gestapo do antysowieckiej akcji propagandowej. Po wojnie komunistyczna prokuratura oskarżała ich na podstawie art. 2 dekretu z 31 sierpnia 1944 roku.
 
    Aresztowano wówczas m.in. Hieronima Majewskiego, Mikołaja Marczyka, Franciszka Urbana Prochownika i Tomasza Ruska. Prokurator Sądu Apelacyjnego w Łodzi oskarżył H. Majewskiego o to, że w maju i czerwcu 1943 roku „idąc na rękę władzy państwa niemieckiego, działał na szkodę Państwa Polskiego przez szerzenie propagandy antyradzieckiej, głosząc publicznie – na organizowanych w tym celu, przez władze niemieckie, zebraniach – że jeńcy polscy w Katyniu zostali zamordowani przez Związek Radziecki”.  Sąd uznał  go za winnego i skazał na sześć lat więzienia, z których odsiedział ponad cztery.
 
    Identyczny zarzut przedstawiono M. Marczykowi, który podczas dwudniowego pobytu w Katyniu otrzymał od Niemców – jako dowód  zbrodni – patki, naramienniki, guziki i inne części umundurowania zamordowanych oficerów Wojska Polskiego. Pamiątki te po jego powrocie do kraju  umieszczono w gablocie przed bramą wejściową Huty Stalowa Wola. Marczyk wygłaszał także odczyty publiczne, w których oskarżał Sowietów o zbrodnię katyńską.
 
     „W ten sposób oskarżony – zdaniem prokuratora – usiłował powstrzymać i  zahamować zapał członków Polskiego Ruchu Oporu do zbrojnego działania i wyzwolenia się spod jarzma okupacji imperializmu niemieckiego oraz wzbudzić nienawiść do Związku Radzieckiego, ostoi pokoju światowego niosącego wyzwolenie uciskanym narodom i wołającym pomsty tysiącom niewinnych ofiar”.  Sąd uznał go za winnego i skazał na dwa lata więzienia.
 
     Z kolei ks. Tomasz Rusek został oskarżony w 1953 roku o to, że  „w czerwcu 1943 r. i lutym 1944 r. w Lublinie idąc na rękę okupacyjnej władzy hitlerowskiej, działał na szkodę ludności polskiej siejąc defetyzm swoim kazaniem w kościele Św. Pawła na temat mordu katyńskiego i przemówieniem publicznym w kinie Apollo na temat ustroju socjalistycznego –przedstawiając rzekomą groźbę bolszewizmu i nawołując do ściślejszego jednoczenia się z okupacyjną władzą hitlerowską”. Sąd skazał go początkowo na rok więzienia, a w następstwie rewizji wniesionej przez prokuratora podwyższył wyrok do trzech lat.
 
     Represjonowany był także ks. Leon Musielak, więzień Kozielska, jeden z nielicznych, którzy uniknęli zagłady w 1940 roku  Jako świadek zbrodni został skazany w 1952 roku na pięć lat więzienia.
 
     Na szczególną uwagę zasługują młodzi ludzie – uczniowie i studenci, którzy nie poddali się wszechogarniającemu i potrafili głośno mówić prawdę o Katyniu, płacąc za to wysoką cenę. Jednymi z nich byli członkowie młodzieżowej organizacji „Biali banici” z Wrześni, którzy kolportowali, wykonane na ręcznej drukarence,  ulotki nawiązujące do mordu katyńskiego.  Zostali aresztowani przez bezpiekę w kwietniu 1954 roku. Pięciu z nich przekazano Sądowi dla Nieletnich w Poznaniu. Sprawę St. Owczarzaka, który skończył już 18 lat,  rozpatrywał Sąd Wojewódzki w Poznaniu, który wyrokiem z 12 sierpnia 1954 roku skazał go na cztery miesiące aresztu.
 
     Na terenie Jarocina prawdziwą wersję wydarzeń w Katyniu głosili członkowie organizacji „Armia Krajowa”. Rozlepiali rysunki przedstawiające generalissimusa Stalina jako kata polskich oficerów w Katyniu. Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali ich 24 października 1949 roku.  Zostali oskarżeni o przynależność do „nielegalnej organizacji AK (Armia Krajowa), mającej na celu obalenie przemocą demokratycznego ustroju Państwa Polskiego, a w ramach tej organizacji werbowanie członków i kolportowanie ulotek o treści wrogiej Polsce Ludowej i sprzymierzonemu Związkowi Radzieckiemu”. Czesław Maciejewski, Marian Budarz, Edward Piotrowski, Bronisław Rojewski, Czesław Kowalczyk, Henryk Adamczak i Wincenty Jackowiak skazani zostali na kary od dwóch do dziewięciu lat więzienia.
 
    Z kolei Józef Bałka podważył na lekcji fizyki w III Gimnazjum Mechanicznym w Chełmie zdanie nauczyciela o niemieckim sprawstwie zbrodni katyńskiej, mówiąc, że „ nieprawdą jest, jakoby mordu tego dokonali Niemcy, ponieważ nikt nie jest tak zdolny jak Sowieci i właśnie oni tego mordu dokonali”. Został uznany za winnego przestępstwa z art. 11 i 22 dekretu z 13 czerwca 1946 roku i skazany na trzy lata pobytu w Ośrodku Pracy Więźniów w Strzelcach Opolskich.
 
    Natomiast Jerzego Makowskiego – ucznia XI klasy szkoły ogólnokształcącej w Rypinie bezpieka aresztowała 27 kwietnia 1953 roku. Na podstawie donosów kolegów z klasy oskarżono go m.in. o to, że „wypowiadał się fałszywie na temat zbrodni katyńskiej popełnionej przez Niemców mówiąc, że czynu tego dokonały rzekomo władze radzieckie”. Sąd Wojewódzki w Bydgoszczy uznał go za winnego, skazując na cztery miesiące aresztu.
 
    Na podstawie donosu dwóch członków Związku Młodzieży Polskiej przy Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi została aresztowana i skazana studentka tej uczelni Zofia Dwornik, której ojciec mjr Stefan Dwornik był jeńcem Starobielska i został zamordowany w Charkowie. Zarzucono jej przedstawianie ZSRS w złym świetle, czyli twierdzenie, że wymordowanie polskich oficerów w Katyniu było dziełem Sowietów, którzy najpierw w 1939 r. napadli na Polskę, przyczyniając się do klęski wrześniowej. Sąd wymierzył jej 31 stycznia 1951 roku karę 1 roku więzienia.
 
    Represjom poddawano także nauczycieli, odważnie głoszących prawdę o zbrodni katyńskiej.  Jedną z nich była Maria Odyniec – nauczycielka Nauki o Polsce i Świecie Współczesnym w Zasadniczej Szkole Budowy Okrętów w Gdyni przy Stoczni Gdyńskiej im. Komuny Paryskiej. Prokuratura oskarżyła ją o to, że   nawoływała uczniów „do czynów skierowanych przeciwko jedności sojuszniczej Państwa Polskiego z Państwem sprzymierzonym ZSRR, oddziałując na ich psychikę wypowiedziami szkalującymi Związek Radziecki i jego Armię”. W dniu 22 września 1952 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał ją za winną zbrodni z art. 11 mkk i za „niezgodne z faktami” przedstawianie sprawy zamordowanych oficerów polskich w Katyniu skazał na pięć lat więzienia.
 
    Karol Dejewski oskarżony został w Lipnie 20 września 1952 roku o „ułatwianie szerzenia propagandy podżegania do wojny prowadzonej przez zagraniczne radiostacje państw kapitalistycznych” i w związku z tym o rozpowszechnianie „fałszywych wiadomości” dotyczących zbrodni katyńskiej. Na podstawie zeznań świadków prokurator zarzucał mu, że schodzili się do niego „kułacy” aby wysłuchiwać „audycji państw kapitalistycznych”. Został skazany na jeden rok więzienia oraz konfiskatę radia, jako przedmiotu przestępstwa.
 
     Za słuchanie BBC i „rozpowszechnianie fałszywych wiadomości” o zbrodni katyńskiej oskarżono również w 1952 roku Aleksandra Stanisławskiego, a następnie skazano na jeden rok pobytu w obozie pracy przymusowej.
 
 
CDN.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika AŁTORYDET

22-04-2020 [09:56] - AŁTORYDET | Link:

"Mogił polskich OFICERÓW zamordowanych przez Sowietów w Katyniu" - to dobitny symbol triumfu bolszewickiej propagandy. To była rzeź polskiej inteligencji. Większość pomordowanych, stanowili oficerowie (również podchorążowie) rezerwy. Gdy piszemy "oficer" - kojarzymy to słowo z oficerem rezerwy, który "zawodowo" przygotowywany był na śmierć. A ofiarami byli głownie cywile: lekarze, prawnicy, profesorowie, nauczyciele, artyści, dziennikarze, wybitni sportowcy... Miednoje, Piatichatki i Katyń - to 1/3 polskiej inteligencji. Nie ma na to materialnych dowodów, ale najprawdopodobniej mord NKWD był skoordynowany z akcją AB czyli eksterminacją polskiej inteligencji przeprowadzoną przez niemców. W latach 1939-40, przedstawiciele gestapo i NKWD, konferowali ze sobą czterokrotnie: w Brześciu, Przemyślu, Krakowie i Zakopanem! W piaskach Palmir zakopano Agnieszkę Dowbor-Muśnicką, a w lesie katyńskim Janinę Lewandowską. Były rodzonym siostrami. Trzebaż więcej?

Obrazek użytkownika AŁTORYDET

22-04-2020 [11:05] - AŁTORYDET | Link:

Powinno stać: "kojarzymy to słowo z oficerem zawodowym". Przepraszam.