Prezydent, nadzwyczajna kasta i Polacy - węzeł gordyjski

Już o tym raz pisałem, ale serwis http://www.niezalezna.pl miał przejściowy problem z linkowaniem do http://www.naszeblogi.pl i jakoś sprawa przemknęła bokiem, a ponieważ sprawa niezależnych sądów jest kluczowa dla przeprowadzenia jakichkolwiek sensownych zmian (nie mówiąc o wzruszeniu zaskorupiałych postkomuszych układów, szczególnie lokalnych), trzeba ją poruszać, póki jeszcze czas.

Jak pokazało doświadczenie, pod pretekstem obrony niezależności wymiaru sprawiedliwości udało się poruszyć dość sporo ludzi dobrej woli i słabego rozeznania, którzy - jak się wydaje - zupełnie na serio myśleli że obecny aparat sądowniczy rzeczywiście jest niezależny, bo z braku kontaktów z wyżej wymienionym nie wiedzą, że owszem, jest niezależny, ale głównie od rozumu i przyzwoitości (zupełnie nie rozumiem szlachetnego milczenia prokuratury odnośnie takiej jednej rozmowy jednego z sędziów Sądu Najwyższego a propos nieletnich w Tajlandii, ktoś się tym jeszcze zajmuje, czy czekamy aż wiek zrobi swoje?) oraz oczywiście od przepisów prawa.

Rzecz bowiem w tym, że sędzia ma przepisy znać i stosować, a nie na ich podstawie tworzyć sobie swobodne i dowolne konstrukty myślowe (nazywane "interpretacją" oraz - w późniejszym etapie - "ugruntowanym orzecznictwem"), stosownie do których wybiera pasujące mu dowody, odrzucając - jego zdaniem - nieodpowiednie. Ten proceder dla odmiany, nosi miano "swobodnej oceny dowodów" i powoduje często konfuzję u uczestników procesu, kiedy nagle przy ogłoszeniu wyroku kluczowy argument strony wskazujący na fakt potwierdzony w piśmie procesowym przez przeciwników w sporze oraz przyznany w trakcie przesłuchania przez odpowiednią osobę również ze strony przeciwnej, uznany zostaje przez sędziego za "nieudowodniony" wbrew k.p.c., który w artykule 229 wyraźnie mówi, że: "...Nie wymagają również dowodu fakty przyznane w toku postępowania przez stronę przeciwną, jeżeli przyznanie nie budzi wątpliwości..." (z życia wzięte), lub też kluczowy dowód w postaci pisma strony przeciwnej, potwierdzający argumentację strony, jest odrzucony jako: "...zgłoszony zbyt późno...", no bo zasada prekluzji dowodowej co prawda mówi, że można wskazać nowe dowody jeżeli potrzeba ich przywołania pojawiła się później, ale ocena tej potrzeby należy do sędziego, a ten zrobi co zechce (również z życia wzięte).

Tak więc realnym problemem jest nie tylko jakość składu sędziowskiego, ale również sposób traktowania przez sądy przepisów prawa, niestety często zgodnie z popularną w innych dziedzinach zasadą, że "elektryka prąd nie tyka". Jeżeli k.p.c. w art. 126(2) § 1 wyraźnie mówi, że: "...Sąd nie podejmie żadnej czynności na skutek pisma, od którego nie została uiszczona należna opłata...", a jednocześnie w ustawie o opłatach sądowych definiuje pojęcie "należnej opłaty", to oznacza - zgodnie z zasadą legalizmu, mówiącą że wszelka władza państwowa (a więc również władza sądownicza) działa wyłącznie w ramach i na podstawie prawa - że suweren (czyli obywatele, a nie żadna "konstytucja") poprzez władzę ustawodawczą zażyczył sobie, żeby sąd nie podejmował żadnych czynności na skutek nieopłaconego należycie pisma i wstrzymanie się od jakichkolwiek czynności jest sądu psim obowiązkiem, NAKAZANYM PRAWEM, a więc jeżeli referendarz przegapi, sekretarka wydziału puści sprawę dalej, przewodniczący klepnie i przydzieli a sędzia przyjdzie na salę, TO ZGODNIE Z ZASADĄ LEGALIZMU NIE JEST TO DZIAŁANIE SĄDU (no bo prawo mówi wprost, że: "...Sąd nie podejmie żadnej czynności...") tylko "travail privé" gościa w todze na torsie i łańcuchu na karku w państwowym lokalu w godzinach pracy i w efekcie nie mamy do czynienia z wyrokiem sądu w imieniu Rzeczpospolitej, tylko prywatną opinią danego sędziego (bo prawo nie zezwala Sądowi na podjęcie żadnych działań, natomiast sędzia w ramach czasu wolnego może sobie oczywiście chodzić gdzie chce, nie tylko na obiady do "Sowa i Przyjaciele", ale nawet do wolnej chwilowo sali sądowej). I co? I nic, sprawa przechodzi gładko przez apelację, z kuriozalnym argumentem o "powadze rzeczy osądzonej" (też z życia).

Clou problemu od strony strukturalnej leży w wymieszaniu w przepisach dwóch odmiennych logik postępowania i pozostawieniu sędziemu możliwości swobodnego kluczenia między nimi. Jak się Jan Maria Rokita zachwycał wprowadzeniem zasad kontradyktoryjności postępowania i prekluzji dowodowej (czyli że sąd nie dąży do ustalenia prawdy obiektywnej tylko porównuje dowody, zaś dowody te strony mają dostarczyć na początku procesu i koniec), to dopiero jak go Niemcy pobili w samolocie i zetknął się był na własnej skórze z tą właśnie logiką postępowania (tyle że nie u nas), zaczął się robić jakoś dziwnie rozsądny - jak widać, okrężna droga prowadzi nie tylko "...do serca..." (bo: "...przez żołądek..."), ale i do rozumu, co praszczury odkryły już wieki temu.

I tego bajzla mentalnego cała ta "nadzwyczajna kasta" będzie bronić jak Castro socjalizmu, bo może najbezczelniej robić co chce I ZAWSZE BĘDZIE W STANIE ZNALEŹĆ ARGUMENT PRAWNY, NAWET ŁAMIĄC PRAWO - no bo kto ma to oceniać (!?!)

Ale spróbujmy się zastanowić, jak skonstruować taką reformę sądownictwa, która uniemożliwi protesty, a jednocześnie pozwoli na masowe powołanie nowych sędziów. A jak? Ano - wbrew pozorom - całkiem prosto.

Należy podnieść i przedłożyć pod dyskurs publiczny kwestię wykorzystania szansy stwarzanej przez obecny kryzys wokół KRS i SN, do zaproponowania rozwiązania, którego ta "nadzwyczajna kasta" nie jest sobie po prostu w stanie wyobrazić, bo znajduje się ono poza obszarem obejmowanym przez nich mentalnie, a które z jednej strony w zasadzie uniemożliwi dalsze podsycanie atmosfery zagrożenia sądów, bo nie będzie już żadnego pretekstu, a z drugiej strony pozwoli na stworzenie całkowicie nowego systemu sprawiedliwości w obszarze przede wszystkim prawa cywilnego (a być może również karnego) i to zarówno od strony kadrowej jak i funkcjonalnej.
 
Punktem wyjścia koncepcji jest konstatacja, że zasada kontradyktoryjności oraz zasada prawdy obiektywnej sytuują kryterium prawdy w zupełnie innych obszarach, to zaś oznacza, że wywodzą się z odmiennych ujęć cywilizacyjnotwórczych, a więc niemożliwe ich jednoczesne równorzędne stosowanie, gdyż są one wzajemnie fundamentalnie sprzeczne (!!!).

Zasada kontradyktoryjności w ogóle może funkcjonować w oderwaniu od pojęcia "prawdy materialnej", rozumianej jako zgodność oceny z rzeczywistością, bo w tym trybie postępowania zagadnienie takie w ogóle nie istnieje, jako że osądowi podlega tworzony dla potrzeb danej sprawy fikcyjny model relacji prawnej budowany w oparciu o dobrane dowody, natomiast kryterium prawdy jest lokowane w przepisach (prymat prawa nad sprawiedliwością).

Zasada prawdy materialnej sytuuje kryterium prawdy w rzeczywistości obiektywnej (prymat sprawiedliwości nad prawem), zaś dążenie do sprawiedliwości polega na rozpoznaniu rzeczywistych uprawnień realnych osób i związanego z tym dążenia do oddania każdemu tego, co mu jest należne.
 
Krótko mówiąc, zasada kontradyktoryjności postępowania jest rozwiązaniem rodem z Cywilizacji Bizantyńskiej, natomiast zasada prawdy materialnej rodem z Cywilizacji Łacińskiej. Nie jest więc możliwe stworzenie rozwiązania kompromisowego (aczkolwiek można je mieszać, jak w obecnym KC i KPC, tworząc mętlik pojęciowy pozwalający na cokolwiek, w efekcie działalność sędziów nie napotyka tu na żadne ograniczenia), natomiast jest możliwe stworzenie rozwiązania sankcjonującego obydwa te ujęcia, ale wyłącznie pod warunkiem wypracowania kryterium rozróżniającego i separującego obydwa te porządki.
 
 Istotą koncepcji jest więc to, aby obecnie funkcjonujący porządek prawny wraz z aparatem sędziowskim pozostawić dla rozstrzygnięć pomiędzy osobami prawnymi (sama koncepcja "osoby prawnej" jest obca Cywilizacji Łacińskiej, która jest cywilizacją stricte personalistyczną), natomiast stworzyć równolegle podstawy porządku przywracającego zasadę prawdy materialnej dla wszelkich spraw z obszaru prawa cywilnego i karnego w których choć jedną stroną jest osoba fizyczna (nawet funkcjonująca jako podmiot gospodarczy) lub Skarb Państwa - przy czym na zgodne żądanie obydwu stron (w tym reprezentanta Skarbu Państwa jako strony, o ile jest stroną) sprawa może być rozpatrywana w porządku prawnym opierającym się o zasadę kontradyktoryjności.

Wprowadzenie takiego rozwiązania jest w sumie dość proste, może zostać "odpalone" poprzez (w telegraficznym skrócie) następujące działania ustawowe:
 
a) utworzenie w SN osobnej, równoległej struktury (z osobną Izbą Cywilną, Karną i Wojskową), powołanej do rozpatrywania spraw w porządku prawnym opartym o zasadę prawdy materialnej - Konstytucja "Kwaśniewskiego" nie zabrania;
b) podobnie w Sądach Apelacyjnych, Okręgowych i Rejonowych;
c) powołanie Izby Dyscyplinarnej przy SN - siłą rzeczy prowadzącej postępowania w oparciu o zasadę prawdy materialnej, ze względu na to że każdy sędzia jest osobą fizyczną
d) w sądach pierwszej instancji dla potrzeb rozpatrywania spraw w oparciu o zasadę prawdy materialnej wprowadzić zmianę systemu wyboru ławników (ustawa o ławnikach i ich wybór w wyborach lokalnych - szersze zagadnienie, można to zrobić w rozmaity sposób, łącznie z czymś w rodzaju anglosaskich "sędziów pokoju", byle nie orzekali w pojedynkę a co najmniej we trójkę) oraz realne wzmocnienie ich roli w Sądach Rejonowych poprzez prostą zmianę charakteru zadań sędziego zawodowego z orzekającego na proceduralne i porządkowe w trakcie rozprawy oraz doradcze w trakcie narady sędziowskiej, przy czym z prawem veta kierującym sprawę bezpośrednio do wyższej instancji w trybie pozaapelacyjnym (w sądach II instancji dla odmiany rozstrzygnięć dokonują sędziowie zawodowi, zaś ławnik pełni rolę doradczą i tam on z kolei ma prawo veta, co powinno bezpośrednio kierować sprawę do wyższej instancji też w trybie pozaapelacyjnym - a właściwie pozakasacyjnym);
e) zmianę wymogów ustawowych dotyczących postępowania dyscyplinarnego adwokatów pod kątem utrudniania dotarcia sądowi do prawdy materialnej.
 
Rozwiązanie to z jednej strony nie narusza istniejących przywilejów sędziowskich (utrąca się argument o "ataku na sądownictwo" etc.), z drugiej pozwala w ramach istniejącego porządku konstytucyjnego na stworzenie od podstaw (w tym również w obszarze kadrowym) zupełnie nowego systemu sprawiedliwości, aczkolwiek przy wykorzystaniu istniejącej infrastruktury materialnej oraz częściowo administracji.

A jak strony chcą być sądzone przez kumpli Rzeplińskiego, no to droga wolna.

Stwórzmy sobie przynajmniej możliwość wyboru...

Czy Prezydent rozwiąże ten nierozwiązywalny obecnie problem, istny "węzeł gordyjski" splotu różnych systemów prawa, logiki i postępowania? Może właśnie najlepiej metodą Aleksandra Macedońskiego - rozciąć i odseparować. I pozwolić ludziom decydować, w którym porządku chcą się znaleźć. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

31-08-2017 [16:51] - Kazimierz Kozio... | Link:

trzeba by sprobowac dotrzec z ta smiala ekspertyza do PAD

Obrazek użytkownika Jabe

31-08-2017 [18:02] - Jabe | Link:

Na Naszych Blogach powraca jak bumerang przekonanie, że są tylko dwie możliwości, albo będzie tak, jak jest, albo cała władza zostanie oddana w ręce rządu i sprzężonej z nim większości semowej. W tej sytuacji sprzeciw wobec samowładzy jawi się jako obrona zastanej sytuacji. Nie wiem, czy to celowa manipulacja, czy efekt słabego rozeznania.

Nie każda czynność prawna przeprowadzona z naruszeniem prawa jest nieważna. Z pewnością wyrok wydany z naruszeniem prawa nie jest prywatną opinią sędziego. Byłby wówczas nie tylko nieważny, ale i niebyły. A skoro wolność słowa pozwala na wydawanie prywatnych opinii, takiego sędziego nie można by nawet pociągnąnąć do odpowiedzialności.

O ile mi wiadomo, proces kontradyktoryjny, w przeciwieństwie do inkwizycyjnego, oznacza, że dwie w przybliżeniu równorzędne strony toczą spór. Postulat, żeby fakty już stwierdzone oraz niekwestionowane przyjmować bez dowodu jest bardzo sensowny. No i nie powstał przecież na życzenie tej „specjalnej kasty”. Pan zresztą nie ma problemu z powoływaniem się na tę zasadę, krytykując na jej gruncie sędziego. Gdyby nie było tej zasady, a liczyłaby się wyłącznie opinia sędziego co do prawdy obiektywnej, nie miałby Pan podstaw do krytyki.

Wyobraźmy sobie, że prokuratura wpada na pomysł, by ścigać mieszczuchów w KRUS-ie. Prokurator wymyśli sobie, że stan faktyczny jest taki, że delikwent nie jest rolnikiem, tylko np. dziennikarzem. Sąd ma się to tego oskarżenia przychylić? W pewnych sytuacjach stan formalny jest stanem obiektywnym. Jeśli się to odrzuci, daje się błogosławieństwo samowoli, a nie tę samowolę zwalcza.

Jak czytam, nowa kasta sędziowska ma się zajmować sprawami w których uczestniczy Skarb Państwa. Czyli rządowi sędziowie mają rozstrzygać sprawy w których stroną jest rząd. To tęsknota za samowolą najwyraźniej jest motorem zawistnej krytyki „nadzwyczajnej kasty”. Inaczej byłyby inne pomysły, niż więcej władzy dla władzy.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

31-08-2017 [18:19] - Obserwator_3 | Link:

Nie tyle krytykuję proces kontradyktoryjny, ile pokazuję jak wymieszanie porządków pozwala sędziemu na dowolne odrzucanie dowodów, co z zasady kontradyktoryjności czyni fikcję. Podobnie w drugą stronę, dokument urzędowy poświadczający ewidentną bzdurę, sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem (ale zgodny z prawem) może być przez Sąd potraktowany jak świętość wbrew innym faktom (zasada "swobodnej oceny dowodów" rodem z procesu kontradyktoryjnego, zastosowana w porządku inkwizycyjnym).

Reasumując, to nie dwa systemy są problemem, tylko ich wymieszanie i dowolność "przeskakiwania" z jednego do drugiego w ramach jednego postępowania.

Dlatego jestem zdania, że należy fakt istnienia tych dwóch systemów uznać i je od siebie jasno odseparować, natomiast wybór systemu pozostawiając stronom.

I tyle...

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

31-08-2017 [19:04] - zbieracz śmieci | Link:

Zapomniałes o suwerenności sędziego w wydawaniu wyroków i w mysl tej zasady której nikt nie ma zamiaru odbierać sądy są po to aby bronić Suwerena przed opresyjnością państwa i prawem przez jego przedstawicieli stanowionym a niezgodnym np.z Konstytucją i od tego jest TK.
Tylko nie taki TK jak rzeplińskiego który aby zaciemnić uzasadnienie w wydawanych wyrokach powoływał sie na jakieś mityczne dorozumowanie ,nie prawo ale dorozumowanie decydowało.tak wiekszośc wyroków zapadało tylko przez dorozumowanie a dorozumować sobie mozna wszystko dłubiąc w nosie.

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-08-2017 [23:51] - Marek1taki | Link:

Fakt, że rządy PiSu nie mają wielkich predyspozycji do sprawowania władzy, jak dowodzą ostatnie dwa lata, ale wyboru nie mamy. Na tle POprzedników są bezkonkurencyjni.
O samowładzy nie ma też mowy - niestety - bo samowładza ma plusy dodatnie. Mamy okienko czasu w historii i albo zostanie wykorzystane na uchwycenie kawałka stałego gruntu pod budowę fundamentów państwa, albo będzie to czas pozorowania zmian i odkładania ich w drodze do absolutu. Musi być punkt podparcia. Sądownictwo jest obecnie w orbicie wpływów organizacji tajnych i antypolskich. Sądownictwo wyłącza bieg spraw państwa.
Pytanie skąd PiS weźmie nowych sędziów jest zasadne. Nawet w obecnym stanie prawa sędziowie mogliby sądzić bez urągania faktom i logice oraz bez obstrukcji, czyli sprawiedliwie i sprawnie. Bizntynizm jest mechanizmem działania, a marksizm kulturowy narzędziem interpretacji. Tak to odbieram. Do tego interwencje służb nie są niecodziennością.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

31-08-2017 [18:44] - zbieracz śmieci | Link:

Myśli Pan ,ze ludzie zrozumieją o co chodzi z ta mozliwościa wyboru...nie sledzę dokładnie ale chyba powrócono do starego systemu i juz sędzia nie będzie oceniał tylko dowodów.
Ziobro zapowiadał zmianę i chyba ja zrobiono bo jego uzasadnienie do powrotu było logiczne bo zabezpiecza równość stron.
Co zrobi 3/5 i dwa weta nie wiem ,wiem ,że nalezy usunąc z Konstytucji zapis o trójwładzy bo w tym tkwi zło i rak który toczy wymiar sprawiedliwości  bowiem władzę ma jedna i niepodzielna tylko Suweren która pełni przez swoich wybranych w wyborach powszechnym swoich przedstawicieli .Urzędy wykonawcze i sprawiedliwości są tylko urzedami a zatrudnieni tam tylko urzednikami mającymi działać zgodnie z danymi im przez Suwerena uprawnieniami i prawami ,podlegającymi kontroli .To uniemozliwia powstanie nie tylko kasty sędziowskiej ale i urzędniczej ,nie mniej grożnej.Gdy jeszcze te kasty działają w porozumieniu przestępczym i wbrew Suwerenowi to robi sie naprawdę grożnie [prywatyzacja kamienic w Warszawie].
Co do sędziów pokoju ulubionym hasłem kukizowców ,moze ktos wreszcie wyjaśni durniom jakie umocowanie maja ci sędziowie w systemi anglosaskiego sądownicta ,anglosaskiego a przeciez nie takiego samego bo sa róznice miedzy tym praktykowanym W UK a USA,to margines i nie warto nawet zawracać sobie głowy póki nic publika nie wie w czym rzecz!
Z tego co wiem to do sędziego pokoju wlecze sie w sprawie mandatów za przekroczenia drogowe a gdy delikwent odmawia do sprawa trafia pod normalny tryb  i co stan to inne rozwiązania .
Z tego co u Pana wyczytałem to oni powinni sadzic w składach dwuosobowych ale przecież to nic innego byłoby wtedy jak osławione kolegia,gdzie przewodniczył prawnik a pomagały mu dwie osoby jako ławnicy wyznaczani i dobierani z osób zgłoszonych przez organizacje ,partie czy innszy aktyw.
Wrzuty o sedziach pokoju ,mieszanie systemu anglosaskiego do oboiązujacego na kontynecie robione sa celowo bay jeszcze bardziej uniemozliwic reformę prawa jak i sądownictwa.
Mamy juz takie potworka i mieszańca jakim jest NSA  który albo powinien zostac prawnie przebudowany albo całkowicie zlikwidowany a sprawy oddane do sądów powszechnych.

Obrazek użytkownika Jabe

31-08-2017 [21:35] - Jabe | Link:

Przejmowanie kamiennic w Warszawie (przez lewicę dla obrzydzenia zwane „prywatyzają”) odbyło się, jak słyszę, pod kuratelą wybranej przez „Suwerena” pani prezydent. Podobnie PO rządziła z woli tegoż „Suwerena”. Nowa władza też by chciała z woli „Suwerena” poswawolić, jednak ambicje ma większe i chce sięgnąć po wszystko, bo nie toleruje niczego poza nią samą. „Suweren”, którym byle zbieracz śmieci sobie gębę wyciera, jest po to, by się jego rzekomą wolą zasłaniać. „Zdrowie wasze w gardła nasze!”

Trójpodziału władzy w tym kraju nie ma. Gdyby był, nie tylko sędziów, ale i ministrów nie wskazywałaby większość sejmowa. Życzyłbym sobie, żeby został wprowadzony, po to właśnie, żeby żądzę władzy w ryzach trzymać.

Sędziowie pokoju byli w II RP.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

31-08-2017 [22:03] - zbieracz śmieci | Link:

Musisz przywyknąc do faktu ,że i zbieracz śmieci jest suweren i ma taki sam głos jak ty a ty uwążasz sie za coś lepszego ,nieprawdaż jabe.
Szaleństwo i nienawiść odegrały ci rozum stad ten bełkot.Sędzis pokoju w II RP to w twoim śnie kolorowym.
To dopiero część twojego chorego świata sie zawaliła ,reszta runie wkrótce i albo sie pogodisz albo psychuszka,twój wybór jesli jeszcze jestes zdolny do dokonania wyboru.
Papatki i śnij na kolorowo jak zawsze.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

31-08-2017 [21:01] - zbieracz śmieci | Link:

Zamiast szukać nowych rozwiązań nalezy siegnąć do II RP ,do tamtego ustroju sądowniczgo .Wtedy prawo pisały kacelarie prawnicze a nie politycy ale zatrudnieni tam wybitni prawnicy nie mysleli o zabezpieczeniu interesewów korporacji czy czychikolwiek interesów ale pisali dla dobra RP,pisanie prawa to był dla nich zaszczyt a z drugiej strony zaufanie polityków ,że interes RP jest dla piszących najważniejszy.
dzis gdy słyszę bajanie o sędziach pokoju ,wolnych wyborach na sędzięgo czy prokuratora to dla mnie sa to wrzuty czystej wody agenturalne ,które maja udupić zmiany a co najmniej wydłuzyć czas ich wprowadzenia .Jesli 3/5 nie jest od tego aby sędziowie pokoju zaistnieli bo tak chce kukiz i nowoczesna to ja swoje myśęl i nie byłoby to miłe dla niego gdyby moje mysli poznał a pozna gdy zatrzyma swoimi ustawami odzyskanie pełnej niepodległości.
2 wrzesnia będzie czytał "Wesele" i przekonam sie niedługo czy zdanie"miałeś chamie złoty róg" bedzie też jego dotyczyło .Bardzo dobrą lekturę sobie wybrał.