Dziwna historia Bryna (1)

W 1958 roku wysoki pracownik ambasady PRL w Tokio Jerzy Bryn  „wybrał wolność”.

    Jerzy Bryn urodził się jako Izrael Alter Bryn w 1916 roku Warszawie w rodzinie drobnego rzemieślnika. W połowie lat 30. wyjechał  do Palestyny, gdzie związał się miejscową partią komunistyczną.

    Jako  Hans Braun wziął udział w wojnie domowej w Hiszpanii, będąc oficerem politycznym w 2 batalionie niemiecko-austriackiej XI Brygady Międzynarodowej im. Ernsta Thalmanna. W czasie tej wojny został też członkiem Komunistycznej Partii Hiszpanii.

    Po zakończeniu wojny został internowany w kilku francuskich obozach. Z ostatniego z nich, w Gurs, uciekł i przedostał się do Palestyny, gdzie pracuje w szlifierni diamentów. Tam też zakłada związki zawodowe. Z czasem zaczyna redagować dziennik miejscowych komunistów. W Palestynie ożenił się z Lilianą Hodes.

   Na wiosnę 1947 roku wrócił do rządzonej przez komunistów Polski i dzięki wsparciu towarzyszy z Hiszpanii Wydział Personalny KC PPR skierował go – wraz z Henrykiem Adlerem i Aronem Ginsbergem – do Oddziału II Sztabu Generalnego WP. Zweryfikowany w stopniu kapitana zostaje oficerem służby czynnej w końcu maja 1947 roku. Używa już wtedy imienia Jerzy.

   Dzięki dobrej znajomości języków obcych, w tym niemieckiego, francuskiego i angielskiego, zostaje przydział do Sekcji Niemieckiej, a następnie Francuskiej Wydziału Informacyjnego II Oddziału. Wkrótce potem zostaje kierownikiem Sekcji Francuskiej, koordynując działalność wywiadowczą w Belgii, Holandii, Szwajcarii, Luksemburga oraz Francji, do której udaje w 1949 roku pod przykrywką kupca Eugene’a Emergera.

   Po trzyletniej pracy rezydenta wywiadu we Francji, zostaje w końcu 1952 roku odwołany do kraju. W uznaniu zasług zostaje w 1953 roku awansowany na stopień podpułkownika. Z Francji przywozi nową żonę – Julienne Brumerhurst, pomagającą mu w wykonywaniu zadań wywiadowczych.

   W kraju zostaje dyrektorem naukowego kursu specjalnego Zarządu II Sztabu Generalnego, a w 1954 roku zostaje kierownikiem Katedry Wyszkolenia Specjalnego Fakultetu Rozpoznawczego Akademii Sztabu Generalnego. W opiniach służbowych, obok podkreślenia jego inteligencji oraz dużych zdolności wskazano, iż „brak mu zupełnie wyszkolenia wojskowego i wcale nie stara się go zdobyć”. Jednocześnie zaznaczono, iż „od samego początku nie był zadowolony z wykonywanej pracy i nosił się z zamiarem odejścia”. Najważniejsze jednak było, iż „dobrze orientuje się w zagadnieniach politycznych i potrafi je ocenić. (…) Oddany Polsce Ludowej i sprawie budowy socjalizmu”.

   Z kolei komisja oficerska ASG wskazała, iż „lubi powtarzać i rozpowszechniać niesprawdzone wiadomości, jest skrupulatny, jeśli chodzi o sprawy osobiste, i w każdej pracy stara się doszukiwać źródła dochodu”.

   Dzięki wsparciu zatrudnionej w KC PZPR kuzynki, Barbary Czajkowskiej, zostaje w 1955 roku  przydzielony w charakterze doradcy wojskowego do Delegacji Polskiej do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie.

   Po powrocie do kraju w 1956 roku rozpoczyna starania o przejście do służby dyplomatycznej. Ponownie dzięki wsparciu „dąbrowszczaków” zostaje w kwietniu 1957 roku przyjęty do służby zagranicznej i włączony do personelu – jako pierwszy sekretarz - tworzącej się ambasady PRL w Tokio. Do czasu przybycia ambasadora kieruje placówką pełniąc funkcję chargé d’affaires.

   Raporty i sprawozdania japońskiej placówki nie zyskują uznania centrali, która zarzuca kierownictwu ambasady brak zaangażowania w pracy dyplomatycznej i wywiadowczej.

   W lutym 1958 roku do Tokio przybył Aleksander Leyfell, obejmując stanowisko pierwszego sekretarza, co Bryn uznał za niemal osobistą zniewagę i „utratę twarzy wśród otoczenia”. W rewanżu żąda od MSZ podwyżki wynagrodzenia oraz opłacenia kosztów nauki jego dzieci we Francji. Po otrzymaniu odmowy składa dymisję, która zostaje przyjęta.

   W sierpniu 1958 roku jego żona z dziećmi wylatuje z Tokio do Paryża, aby spotkać się z rodzicami. W końcu sierpnia Jerzy Bryn rusza je śladem. W ostatniej chwili wymienia bilet – zdecydował się na międzylądowanie w Tel-Awiwie.

   Gdy nie pojawia się w Warszawie, centrala wszczyna akcję poszukiwawczą, rozpoczynając obserwację jego pierwszej (przebywającej w Izraelu) oraz drugiej żony (przebywającej we Francji). Wedle jednego z raportów uzyskano informację o współpracy Bryna z izraelskim wywiadem. Nadal brak jakichkolwiek wieści o zaginionym.

   W kwietniu 1959 roku Bryn niespodziewanie pojawił się w ambasadzie PRL w Tokio. Wedle jego relacji w czasie lotu w zeszłym roku poczuł się źle i po wylądowaniu w Manili postanowił poszukać lekarza. Został jednak porwany z lotniska i przewieziony na Okinawę, gdzie poddawany był śledztwu, prowadzonemu przez amerykańskich oficerów wywiadu. Na początku kwietnia zostaje przywieziony do stolicy Japonii i rzekomo zmuszony do pomocy w porwaniu pracownika ambasady Romana Glanowskiego. Udaje mu się jednak uciec i w ten sposób dociera do ambasady PRL.

  Mimo, iż opowieść wzbudza uzasadnione wątpliwości, a jego „świeży” wygląd przeczył jego rzekomym przejściom, ambasador wręczył mu pieniądze na koszty utrzymania i polecił zamieszkać w pobliskim hotelu. Jednocześnie Warszawa organizuje jego powrót do kraju.

   W czasie rozmów z ambasadorem sugerował zwołanie konferencji prasowej i poinformowanie dziennikarzy o jego porwaniu przez amerykańskie służby specjalne. Ostrzegał, iż Amerykanie „mają aparaturę podsłuchową w aparatach telefonicznych w rezydencji i w naszych samochodach”.

  Ostatecznie z Japonii odpłynął  na polskim statku MS „Chrobry”. W Chinach przesiadł się do samolotu lecącego przez Moskwę do Warszawy. Zaraz po wylądowaniu na Okęciu w maju 1959 roku został aresztowany i przewieziony do Biura Śledczego MSW.

CDN.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

25-04-2016 [09:53] - StachMaWielkieOczy | Link:

Dlaczego dziwna?

"Zwykły polski los” jak by to powiedział były Prezydent ;)))))

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

25-04-2016 [09:58] - StachMaWielkieOczy | Link:

Errata..

Zwykły "polski" los ;)))