Weto? Kein Problem!

A tak w ogóle to pomoc Niemiec była Polsce potrzebna w ciągu ostatniego roku tak naprawdę dwa razy. Pierwszy raz - przy decyzji o lokalizacji EIT (Europejskiego Instytutu Technologicznego) - Budapeszt czy Wrocław. Drugi raz - teraz. Za pierwszym razem Berlin poparł Węgry. Za drugim - nie poparł nas.

 

Okazuje się, że przynajmniej w polityce międzynarodowej "polityka miłości" jest mało skuteczna. Przy czym "mało skuteczna" - to eufemizm.

 

Niemcy może Kaczyńskiego nie lubili - ale się z nim liczyli. Niemcy może i Tuska lubię - ale co z tego?

 

 

                                                                                         ***

 

MSZ sumiennie zapowiedział "promocję Polski na świecie" i ofensywę na tym polu. Obiecanki, cacanki a głupiemu radość. Praktyka wygląda całkiem na odwrót. Oto bowiem Sikorski podjął np. decyzję o likwidacji siedziby Instytutu Polskiego w Sztokholmie. Instytut zajmował się promocją polskiej kultury. Budynek - będący polską własnością - będzie teraz być może rezydencją polskiego ambasadora. A Instytut Polski ma się tułać po wynajętych pomieszczeniach. Rzecz w tym, że nie ma co zrobić np. z jego biblioteką.

 

Polacy w Szwecji od pół roku (dokładnie od czerwca 2008) ślą prośby do dyrektora generalnego MSZ, Rafała Wiśniewskiego, aby uratować choć bibliotekę Instytutu (8000 książek) i połączyć ją ze zbiorem bibliotecznym Polskiego Ośrodka Organizacji Niepodległościowych (12 tys. książek, w tym historyczny księgozbiór uratowany ze statku "Dar Pomorza" internowanego na początku II wojny światowej w Szwecji) oraz z Archiwum Emigracji Niepodległościowej.

 

Nasi rodacy w Szwecji listy piszą, a dyrektor generalny MSZ milczy, opędzając się od emigracyjnych społeczników jak od natrętnej muchy. Widać uważa, że milczenie urzędnika cenniejsze jest od złota - i że milczenie też jest formą promocji.

 

Jeżeli już to - milczenie owiec.

 

                                                                                         ***

 

Bywa, że politycy nadużywają pojęcia interesu narodowego. Ale na pewno nie jest jego nadużyciem obrona polskich lasów państwowych przed prywatyzacją. PO zrzuca maskę, a naszym lasom grozi GRAD-obicie.

 

                                                                                         ***

 

Swoją drogą pomysł - zapisany w budżecie państwa na 2009 rok - uzyskanie 12 mld złotych z tytułu prywatyzacji oznacza nic innego, jak sprzedaż majątku państwowego na łapu-capu, pospiesznie, byle zmieścić się w roku budżetowym, za wszelka cenę. To fatalny pomysł. Oznaczać to bowiem będzie nawet nie tyle "złodziejską prywatyzację", co prywatyzowanie za bardzo niską cenę: skoro rząd jest "na musiku", koniecznie musi sprzedać, żeby domknąć budżet - no, to się nie będzie targować, a o tym oczywiście potencjalni inwestorzy zagraniczni (i z Polski) wiedzą.

 

 

 

 

Tusk spotkał się z Merkel w sprawie pakietu klimatycznego. Pogadali, pogadali i się rozjechali. Przełomu nie ma. A miał być. Odroczenie egzekucji - czy to ma być sukces polityki zagranicznej tego rządu?

 

Tusk zapowiedział też, że Polska nie zawetuje ustaleń UE w tej kwestii - mimo, że jeszcze bardzo niedawno jego ministrowie i czołowi działacze PO wprost mówili o możliwym wecie ze strony naszego kraju. Czyżby Angela była tak przekonywująca, a Donald tak ustępliwy? Eine gute Frage.