Donald w Pekinie

Rząd sugeruje, że sporo zarobimy na kontaktach z Pekinem. Wiadomo bowiem od czasów "Wesela" Wyspiańskiego, że "Chińczyki trzymają się mocno". Rzecz w tym, że wcale tak nie musi być. Zbliżenie gospodarcze obu krajów może bowiem spowodować prawdziwą ekspansję do naszego kraju, choćby chińskich firm budowlanych. A to będzie oznaczało spore problemy dla polskich firm z tej branży. Obawiam się, że to nie my zalejemy naszymi towarami wielki rynek chiński, lecz odwrotnie. A to również będzie oznaczało kłopoty dla polskich producentów. Jeśli Tusk mówi, że "ma nadzieję", iż w przetargach na różne inwestycje będą w Polsce wygrywać chińskie firmy, to czy nie jest to niebezpieczne wpływanie na pracę komisji przetargowych?

 

Mimo wszystko Donaldowi Tuskowi życzę miłej podróży. Mam nadzieję, że tym razem pilot rządowego samolotu nie zachoruje…"

 

(Tekst ten ukaże się również w jutrzejszym wydaniu tygodnika "Warszawska Gazeta").

 

                                                                                        ***

 

Ledwo Tusk wyjechał do Chin, a już zapomniał, jak się poprawnie mówi po polsku. W rozmowie z dziennikarzami polskimi stwierdził na przykład: "Mam nadzieję, że prezydent nie będzie więcej zwlekał z podpisaniem Traktatu" (Lizbońskiego). Cóż, dla Donalda w Pekinie "język polski trudny być". Otóż, nie tyle "więcej", co "dłużej". Widać, że pan premier powinien mieć doradców, nie tylko od ubrań i propagandy, ale też od języka polskiego. Swoją drogą Tusk jest nieznośnie nudny i nieznośnie przewidywalny: nawet w Pekinie przywala się do Prezydenta RP.

 

                                                                                       ***

 

Mija właśnie tydzień jak rozpoczął się szczyt UE w Brukseli, będący jednocześnie polskim szczytem nieporozumienia. W ramach podróży sentymentalnej porcja cytatów, ale uwaga! - bynajmniej nie polityków PiS, lecz polityków innych opcji oraz dziennikarzy.

 

Jan Maria Rokita o działaniu premiera Tuska: "Było i brzydko i nieskutecznie." ("Dziennik", 18.10.2008).

 

Redaktor Piotr Zaremba: "Głównym źródłem działania (Tuska) były emocje." ("Dziennik", 18.10.2008)

 

Łukasz Warzecha ("Fakt"): "To jest polityczna gangsterka. (…) Na tym konflikcie wygra prezydent. (…) To jest kpina w żywe oczy, to jest kpina z własnego państwa. Premier przekroczył granice demokratycznej rywalizacji" (TVN 24, 14.10.2008).

 

Piotr Semka ("Rzeczpospolita"): "Mnie najbardziej przeraża, że w otoczeniu premiera są ludzie zdolni do działań na granicy politycznego chuligaństwa." (TVN 24, 14.10.2008)

 

"Nasz kochany premier, przez niektórych nazywany nie wiedzieć czemu "słoneczkiem Peru", wybrał się w kolejną "podróż życia". Tym razem celem nie jest Ameryka Łacińska, a Azja. Donald Tusk intensyfikować będzie stosunki polsko-chińskie.

 

To nagła zmiana, bo jeszcze parę miesięcy temu szef naszego rządu zbojkotował uroczystość otwarcia Igrzysk Olimpijskich Pekinie, podnosząc że Chińczycy tłuką Tybetańczyków, a w całej ChRL łamane są prawa człowieka. Minęły trzy miesiące, mieszkańcy Tybetu dalej mają przechlapane, w chińskich więzieniach jest tłok, ale Tusk widzi to już przez inne okulary…