Ministra-psychiatry problemy z głową

                                                                                         ***

 

Jordania, dzień pierwszy. Parokrotnie byłem już w Palestynie, dziś stawiam pierwsze kroki na ziemi jordańskiej - pamiętając wszak, jako historyk, że w starożytności była to część Palestyny właśnie. Odwiedzam kraj o pasjonującej historii. Arabskie państewko podbite na początku II wieku p.n. Chr. przez Rzymian, potem rządzone przez arabskich chrześcijan (!) Ghassanidów, zwasalizowanych przez Bizancjum (V- VI wiek p.n. Chr.), następnie część kalifatu. Jordania bywała częścią Syrii, Egiptu, a przez równo 400 lat nawet Imperium Ottomańskiego (jako część prowincji Damaszek). Pod koniec I wojny światowej Brytyjczycy wsparli antyturecką rewoltę Arabów, przyrzekając utworzenie odrębnego "państwa arabskiego". Ale zostawmy wiek XX, w którym wydarzyło się na tych ziemiach więcej chyba niż w ciągu poprzednich dwudziestu stuleci.

 

Mamy wiek XXI. Jordania to skrót oficjalnej nazwy: Jordańskie Królestwo Haszymidzkie. Po arabsku: Al-Mamlaka Al-Urdunnijja Al-Haszimijja. Kraj z maleńkim wybrzeżem (Zatoki Akaba Morza Czerwonego), liczącym raptem 27 kilometrów. Jordania jest arabską monarchią konstytucyjną, nie dziwi więc oficjalna dewiza tego kraju: "Allah Al-Watan Al-Malik", czyli "Bóg, Ojczyzna, Król". Prawie jak polskie, tradycyjne: Bóg - Honor - Ojczyzna, ale w wersji arabskiej może nieprzypadkowo władca, monarcha zastępuje słowiański, europejski, staroświecki honor.

  

Jak tu gorąco!

 

Jordania, kraj pustynny to niegdyś domena Beduinów. Jest państwem islamskim, ale islam jest tu trzymany w ryzach przez dynastię panującą: króla Abd Allaha ibn Husajna i następcę tronu Husajna. Jordania nie jest duża: z powierzchnią nieco ponad 90 tys. km kw. (3,5 razy mniejsza od Polski) zajmuje dopiero 110 miejsce w klasyfikacji największych państw świata. Liczy niespełna 6  milionów ludności i jest tuż na początku drugiej setki państw świata pod względem liczby ludności.

 

Jordania: na islamskiej mapie świata jeden z mniejszych, ale też bogatszych krajów.

 

 

Minister obrony narodowej Bogdan Klich, psychiatra z zawodu, odmówił miejsca prezydentowi RP w rządowym samolocie. Albo Klichowi zaszkodziły kontakty z pacjentami albo z kolegami z rządu. Tak czy siak - stan ministra budzi obawy. Współczuję.