Coraz smutniej na EURO 2008

Byli młodsi od mojego starszego syna. Pozostali trzej to NN-żołnierze nieznani. Grób, zapewne w pobliżu miejsca walki znajduje się na ówczesnym skraju stolicy. Przebijali się do walczącej Warszawy? Nie wiem. Gdy w drodze powrotnej zachodzę jeszcze raz pod powstańczą mogiłę koło niej odpoczywa para rowerzystów: siedzą na trawie, rowery leżą obok. Pewnie są w wieku tych, co zginęli. Odnalazłem grób 5 żołnierzy AK przypadkiem i - również przypadkiem - akurat w dniu 216 rocznicy ustanowienia polskiego orderu za męstwo na polu walki - orderu Virtuti Militari. Uczynił to tragiczny, kontrowersyjny, nieszczęsny Stanisław August Poniatowski - ostatni polski król, jeśli nie liczyć rosyjskiego cara Aleksandra I. Rosyjskiego władcę nam narzucono,zgoda, ale formalnie wybrał go w roku 1815... polski Sejm tworząc polsko-rosyjską unię personalną. Poprzedziła ona o 11 lat unię celną między Moskwą a Warszawą-będącą, jak mówią złośliwi, prototypem Unii Europejskiej... Zacząłem od refleksji patriotycznych, kończę na historycznych. W końcu ze mnie zawsze wyjdzie historyk...xxx EURO 2008 coraz ciekawsze i coraz... smutniejsze. Przegrywają wszyscy, których dopingowałem (zły omen!). Odpadli nasi biało-czerwoni. Równolegle Austriacy-za których ściskałem kciuki - nie ograli Szwabów i ci przeszli dalej. Później dopingowałem Szwedów, ale dostali manto od Ruskich. Potem chciałem portugalskiej wiktorii w meczu z Teutonami - nie wyszło. Ściskałem kciuki za braci Słowian i katolików – Chorwatów, ale głupio przegrali z "niewiernymi" - Turkami. Wreszcie masz babo placek - wspierana niemal przez całą Polskę pomarańczowa Holandia uległa Rosji. Przeraża mnie potencjalny finał Niemcy - Rosja. Komu wówczas kibicować? Cała nadzieja w, paradoksalnie, Turkach... No i może jeszcze we Włochach lub Hiszpanach (nie znam jeszcze wyniku ostatniego ćwierćfinału). Odpadły wszystkie niemal grające ładnie i do tego niekontrowersyjne nacje: Portugalia, Chorwacja, Holandia. Coraz smutniej na EURO 2008.

Poranny, niedzielny spacer. Słońce, las, zieleń. Nagle napotykam na
mogiłę powstańczą z 1944 roku. Pięciu warszawskich powstańców zginęło
już w drugi dzień Powstania, 2 sierpnia. Z ledwością odczytuję dwa
nazwiska na podniszczonej kamiennej (marmurowej?) tablicy: Ludwik
Michałowski i Andrzej Klawer. Obaj mieli nieco powyżej 20 lat.