37 lat temu w Czarnobylu

Pamiętam, jakby to było przed kilkoma dniami. W sobotę 26 kwietnia 1986 wraz z grupą studentów jechałem do wioski dziecięcej SOS w Biłgoraju. Był słoneczny dzień, ale z południowego wschodu wiał dość chłodny wiatr. Zdziwił mnie brak śpiewu ptaków i zupełny brak w powietrzu owadów. W tym czasie od kilkunastu godzin płonął rozerwany kilkoma wybuchami czwarty blok elektrowni jądrowej w Czarnobylu.

Pierwsze informacje o zaistnieniu jakiegoś zdarzenia powodującego podwyższony poziom radiacji napłynęły ze Szwecji z elektrowni atomowej w Forsmark, gdzie 27 kwietnia wykryto promieniowanie na odzieży pracowników. Pomiary wykonywane w krajach skandynawskich wskazały na zachodnią część ZSRR, jako miejsce, gdzie doszło do awarii. Sowieci starali się ją ukryć i bagatelizowali doniesienia o zaistniałej katastrofie. 28 kwietnia już prawie cały świat z wyjątkiem społeczeństw zamieszkujących państwa satelickie ZSRR wiedział o dramacie dziejącym się na pograniczu Ukrainy i Białorusi. Dzień później, 29 kwietnia polskie służby medyczne, wojskowe i milicyjne zaczęły podawać rodzinom swoich pracowników płyn Lugola, który miał zablokować pochłanianie przez tarczycę promieniotwórczego jodu-131. Zwykli obywatele mogli przyjąć płyn Lugola w następnych dniach. Kulminacja tej akcji miała miejsce 1 maja, po zakończeniu 1-majowych pochodów. Ponad 18 mln Polaków wypiło ten płyn reklamowany hasłem "Pijcie dzieci płyn Lugola, to radziecka coca-cola".

Co do efektywności działania płynu Lugola panują do dziś sprzeczne opinie. Na pewno powinien być podany jak najszybciej, ponieważ okres połowicznego rozpadu jodu-131 wynosi 8 dni i podawanie go po kilku dniach traci swój sens. Tak się złożyło, że w 1986 r. w swoim zakładzie pracy pełniłem funkcję inspektora ochrony radiologicznej, jako że posiadaliśmy kilka urządzeń zawierających promieniotwórczy cez-137. Do pełnienia tej funkcji należało przejść kilkutygodniowe szkolenie w CELORze (Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej). Miałem wtedy m.in. zajęcia laboratoryjne z przedwcześnie zmarłym fizykiem jądrowym, działaczem "Solidarności" i wspaniałym pisarzem science fiction Januszem Andrzejem Zajdlem. Polecam jego powieść "Limes inferior".

Dysponowałem kilkoma miernikami promieniowania radioaktywnego i od 29 kwietnia z obłędem w oku biegałem po całym mieście mierząc poziom promieniowania w różnych miejscach. We wtorek 29 kwietnia na północną część Lublina spadł deszcz. Miejsca w których płynęła deszczówka wykazywały wysoki poziom skażeń. Również na trawnikach i kwietnikach występowały miejsce wykazujące wysoki poziom radiacji. Pamiętam, że wszystkim spotykanym matkom z małymi dziećmi bawiącymi się na świeżym powietrzu polecałem natychmiastowy powrót do domu, zmianę ubrań i dokładną kąpiel. Tenisówki mojej córki, w których chodziła do szkoły były mocno skażone i po zapakowaniu w torbę foliową trafiły na śmietnik. Poziom skażeń w północnej części Lublina był znacznie wyższy niż w części południowej. Jak się okazało chmura radioaktywna przechodziła nad północno-wschodnią częścią Polski.

Zbliżał się 1 maja, a z nim pochody. Postanowiłem uświadomić władzom wojewódzkim, jakie zagrożenia niesie ze sobą udział w takim pochodzie. Udałem się do wojewody lubelskiego Tadeusza Wilka. Zabrałem ze sobą gałązkę kwitnącego bzu. Po zbliżeniu miernika promieniowania, wskazówka wychylała się do końca, a w słuchawce słychać był ciągły gwizd. Przeraziłem tym panie sekretarki, ale wojewoda mnie nie przyjął. Poprosiłem panie o przekazanie mojej prośby, aby młodzież szkolna nie musiała iść w pochodzie oraz żeby przed pochodem całą trasę przemarszu pochodu solidnie spłukać samochodowymi polewaczkami. Kolejną osobą, którą odwiedziłem był lekarz wojewódzki. Po wysłuchaniu moich sugestii stwierdził, że w tej sprawie nic nie może zrobić. Więcej zrozumienia znalazłem u wiceprzewodniczącego WRN Z. Pacana, który obiecał rozmawiać o tym z władzami województwa. Skutek był połowiczny, młodzież ze szkół podstawowych nie musiała iść w pochodzie, natomiast nie ominęło to uczniów szkół średnich. Trasa pochodu została spłukana. Kolejnym efektem mojej akcji było odebranie mi przez kierownictwo zakładu radiometrów. Na szczęście dzięki znajomym pracownikom naukowym z lubelskich uczelni nadal miałem dostęp do radiometrów i mierników skażeń.

Jeszcze kilka ciekawostek z tamtego okresu. Zwykłe umycie sałaty w wodzie pod kranem nie było w stanie usunąć zanieczyszczeń radioaktywnych. Dopiero porządne płukanie w ciepłej wodzie z detergentem usuwało niebezpieczne zanieczyszczenia. Grzyby suszone zbierane w lecie 1986, jak również przetwory owocowe, zwłaszcza z czarnej porzeczki, przez szereg miesięcy "świeciły". Absorbowały one bowiem cez-137. Pamiętam taką informację zamieszczoną w jednej z lubelskich gazet kilka dni po katastrofie w Czarnobylu. Otóż na stawach w okolicach Zamościa zaobserwowano niespotykane do tej pory w tej okolicy liczące kilkaset sztuk stado czarnych bocianów.  Jak widać zwierzęta potrafią wyczuwać promieniowanie. Podobnie przez szereg dni nie było widać latających pszczół i innych owadów. 

Zagrożenie skażeniem radioaktywnym ponownie pojawiło się po napaści Rosji na Ukrainę.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

26-04-2023 [15:10] - u2 | Link:

efektem mojej akcji było odebranie mi przez kierownictwo zakładu radiometrów

Stłucz termometr, nie będziesz miał gorączki :-)

Obrazek użytkownika admin

26-04-2023 [16:49] - admin | Link:

Ciekawe, czy to skażenie miało jakieś przełożenie na zwiększoną liczbę nowotworów, w szczególności tarczycy. Czy w ogóle są jakiekolwiek dane lub relacje jak ta. Super! Co do płynu Lugola, to teraz wiadomo, że powinny go pić tylko dzieci i młodzież, maks trzydziestolatkowie. 

Obrazek użytkownika u2

26-04-2023 [17:33] - u2 | Link:

czy to skażenie miało jakieś przełożenie na zwiększoną liczbę nowotworów, w szczególności tarczycy.

U mnie w rodzinie matka i ojciec mieli poważne problemy z tarczycą. Ojciec wydobrzał po nuklearnych zabiegach w słynnym Molochu w Białymstoku, matka niestety nie. Ja ostatnio zacząłem brać Endokrinol - suplement diety. No pomaga :-)

Obrazek użytkownika zbychbor

26-04-2023 [20:11] - zbychbor | Link:

Ma skutki uboczne. Mocno upośledza czynności mózgowe :(

Obrazek użytkownika RinoCeronte

26-04-2023 [22:17] - RinoCeronte | Link:

Pamiętam jak moi znajomi w RFN trzęśli się ze strachu. Wzywali specjalną ekipę do skoszenia trawy w ogródku. W PRL żyło się jak gdyby nigdy nic...