Wielkoduszna propozycja Jarosława Kaczyńskiego odrzucona

Przyznam, że zdziwiła mnie wielkoduszność propozycji Jarosława Kaczyńskiego złożonej opozycji w kwestii rozwiązania kryzysu wokół TK: 8 sędziów opozycji, 7 sędziów PiS.
Przypomnijmy, że Kaczyński złożył tę propozycję z perspektywą, że do końca tej kadencji wybranych zostanie jeszcze 4. Jeżeli zaś PiS podąży drogą jaką przetarła PO i TK to dochodzi jeszcze 3*. Czyli łącznie PiS mógłby wybrać 9-12 z 15 sędziów TK na 9-letnią kadencję. Któryż z rasowych szefów partii politycznych potrafiłby się oprzeć takiej perspektywie? Kontrola nad legislacją parlamentu przez co najmniej 9 lat, niezależnie od wyborów?

Początek tej supremacji PiS w TK przypadałby zaś w grudniu bieżącego roku. Kończy się wówczas kadencja prezesa Rzeplińskiego. Wybrani przez obecny sejm sędziowie mieliby wówczas 7/15 głosów i prezesa wybranego przez prezydenta Dudę. W kwietniu 2017 kończy się kadencja sędziego Biernata wybranego przez PO.

Przyznam, że sam jestem bardzo zdumiony tak niebywale koncyliacyjną postawą prezesa Jarosława Kaczyńskiego i wiążę ją albo z grą na czas albo obawą przed rzeczywistymi naciskami.
 
Tym bardziej dziwi jednak postawa opozycji. Gdyby spróbować szukać w niej racjonalności to rysują sie następujące możliwości:

a. opozycja liczy na silniejsze przyciśnięcie PiS przez swoich zagranicznych sojuszników (poprzez retorykę antypolską na forach międzynarodowych, ewentualne sankcje gospodarcze wobec PL itp.)

b. taktyka negocjacyjna - wyczuwanie kiedy Kaczyński dosunie się do ściany

c. próba obalenia rządu na wiosnę, poprzez zorganizowanie majdanu w PL (ponoć Soros już szkoli aktywistów w placówkach na Węgrzech i w Słowenii)

d. głupota.

Jakby nie było całość powinna się rozstrzygnąć w okresie przedwakacyjnym. Jeśli do wakacji opozycja nie wykorzysta swojej szansy, to najprawdopodobniej skończy się to supremacją PiS w TK.
A istota dzisiejszej propozycji kompromisu Kaczyńskiego jest następująca: przywróćmy TK jego konstytucyjną rangę: sąd prawa, nie czyńmy z niego III izby parlamentu. Dlatego nikt nie może mieć w TK politycznej większości.

------------------
*Sejm VII kadencji został wybrany 9 X, zaprzysiężony 8 XI. Wybory sejmu VIII kadencji miały miejsce 25X, zaprzysiężenie 12.XI. Kadencja 3 sędziów upływała 7.XI. O dacie zaprzysiężenia sejmu decyduje prezydent.
Wg dotychczasowej praktyki politycznej sejm mógł wybierać sędziów, których kadencja upływała między wyborami do sejmu. TK uznał jednak, że w tym przypadku właściwa będzie kadencja od zaprzysiężenia do zaprzysiężenia, w związku z tym podstawa prawna do obioru sędziów z 7.XI przez sejm VII kadencji była legalna.

Wybory do sejmu VIII kadencji miały miejsce 25.X, zaprzysiężenie 12.XI. Najpóźniejszy termin wyborów do sejmu to 10 listopada 2019. Kadencja 3 sędziów kończy się 3.XII. Cóż szkodzi prezydentowi Dudzie, by, podobnie jak poprzednik zwołał I posiedzenie sejmu miesiąc po wyborach,  np. 9.XII?

PS.
Jedno w tym ostatnim etapie dyskusji nad TK cieszy. Ani opozycja, ani członkowie Komisji Europejskiej, ani b. premier Belgii nie udają, że sędziowie TK są niezależnymi fachowcami. I jedni i drudzy i PiS traktuje ich dokładnie jak 3 izbę parlamentu. I tak na prawdę ta ostatnia ustawa o TK jest chyba najskuteczniejszą próbą by tę niekonstytucyjną przecież rzeczywistość zmienić.