Państwowy Korpus Nauczycielski

W środę mieliśmy Dzień Edukacji Narodowej zwany Dniem Nauczyciela. Święto, które kiedyś miało dość poważną rangę przemknęło jakoś wstydliwie, zwłaszcza na łamach mediów prawicowych, kiedy to czołowi notable, zwykle tego jednego dnia tak mocno edukacją przejęci wydawali jakieś oświadczenia, życzenia po południu czy z wieczora, tak jakby asystentka przypomniała o faux pas.
Nie jest to nic dziwnego,  bo prawica, ale i cała scena polityczna w kwestii edukacji jest w kropce i chyba nikt nie ma pojęcia co z tym począć.
Jest ogólne przekonanie, że jest źle i trzeba coś zrobić, a tutaj badania międzynarodowe wykazują, że jest bardzo dobrze.
PiS chwali się najwiekszymi podwyżkami pensji, a tymczasem płaca nauczyciela dyplomowanego relatywnie (w odniesieniu do średniej) coraz bardziej spada zbliżając sie do tuskowego negatywnego rekordu. Twardzi zwolennicy PiS wiele nadziei wiążą z prof. Czarnkiem, tyle, że co może on zrobić na działce, o której nie ma pojęcia? Bez swojej ekipy? Bez planów? Zresztą, wydaje się, że ta partia myśli, że reformę juz przeprowadziła i teraz czeka na efekty.
Moim zdaniem PiS w kwestii oświaty jest bardzo niewiarygodny, bo zapowiedział wielką zmianę, ale pozostała z niej tylko likwidacja gimnazjów. W kwestii wewnątrzszkolnych ustrojów wszystko zostaje jak było. Czyli wg lewicowego paradygmatu skopiowanego z wzorców zachodnich, od których Zachód zaczął odchodzić w latach 70-ych bo nie sprawdziły się (czyli reformy Handtkego). 
Dokładanie to samo o PiS proponuje postkomunistyczna lewica: utrzymanie szkół w duchu reformy Handtkego ale jeszcze bardziej pogłębionym.
PO. Ta partia nigdy nie miała żadnych realnych pomysłów. Tak w oświacie jak i w innych dziedzinach zrobi co jej podyktują z Zachodu.
Koncepcję ma za to Konfederacja. Ale jest to koncepcja księżycowa (bon oświatowy), której efektem może być tylko albo utrzymanie tego co jest, albo przekręty dokonywane przez samorządy na lukratywnych szkolnych nieruchomościach.

Z ciekawą koncepcją wystąpił prof. Nalaskowski. Otóż twierdzi on, że najlepszą reformą ma być brak reform. Dlatego należy wprowadzić kolejną wielką reformę którą określa jako: opcja zero. A opierać ma się głównie na kształceniu nauczycieli i utrudnieniu dostępu do tego zawodu. Przypomnijmy, że dokładnie taką samą koncepcję miał min. Piontkowski na katowickiej konferencji Polska Wielki Projekt i nic nie wiadomo, by koncepcja ta była realizowana. (w tegorocznej konferencji Polska Wielki Projekt prof. Glińskiego problem oświaty nie był obecny).

Moim zdaniem jedyną reformą którą w polskiej oświacie możnaby zrobić, ale może i na to jest już za późno jest stworzenie Państwowego Korpusu Nauczycielskiego, do którego należeliby tylko ochotnicy.
Członkowie tego Korpusu otrzymywaliby przywileje ale podlegaliby też obowiązkom. Przywileje to wysoka płaca: 4-7 tys. na rękę miesięcznie + gwarancja zatrudnienia + specjalna opieka medyczna + rozbudowany socjal. 
Obowiązki: bezwzględne posłuszeństwo państwu i jego interesom. Wieloprzedmiotowość: taki nauczyciel musiałby mieć uprawnienia do nauki kilku przedmiotów (4-6 oczywiście nie od razu), zwiększone pensum, zgodna na cykliczne kontrole przez organy państwa, zgoda na przenoszenie do różnych miejsc w kraju, zgoda na kształcenie w profilach i kursach wskazanych przez państwo, zgoda na naukę w szpitalach zakaźnych itd. itp. Ten korpus nauczycielski działałby po prostu jak Obrona Terytorialna ale w sprawach cywilnych. Państwo musiałoby go utrzymywać na średnio-wysokiej stopie materialnej, a on byłby oddany państwu. 
Nie mógłby to korpus specjalnie liczny. Ale stanowiłby wzór dobrych praktyk, wzór do naśladowania. Dawał świadectwo postawy.
Reszta nauczycieli pracowałaby na zasadach takich jak teraz.

UPD:
aby być zrozumianym:
Cała koncepcja korpusu zakłada, że oprócz Korpusu Państwowego, byłby też Korpus powiedzmy uzupełniający, posiłkowy na zasadach którego - czyli dzisiejszych zasadach z 18h pensum, bez godzin po pracy przeznaczonych na działalność społeczną, bez przymusowego doszkalania w godzinach wolnych od pracy, bez obowiązkowych spotkań z przedstawicielami państwa, bez tak dużych kontroli - również czasu prywatnego, ale też za mniejsze pieniądze - będzie pracować reszta nauczycieli. I zapewne będzie to większość pracujących nauczycieli.
Bo też dostanie się i utrzymanie się w Państwowym Korpusie Nauczycielskim oraz zdobywanie w nim rang, nie powinno być czymś łatwym.

UPD II
I jeszcze jedno, Korpus Państwowy przeznaczony byłby przede wszystkim dla tych, którzy chcą utrzymywać się z pracy w szkole. Założyć rodzinę, zarobić na dom, osiągnąć sukces zawodowy i materialny. Zaś drugi Korpus głównie dla tych, którzy chcą mieć etat, ZUS itp., ale jednocześnie dużo czasu np. dla wychowania własnych dzieci, czy na inną działalność, np. w organizacjach charytatywnych. Również dla nauczycieli zawodu, którzy mają w tygodniu dzień, dwa wolne i chcieliby go przeznaczyć na pracę w szkole. I jednego i drugiego korpusu szkoła potrzebuje.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

17-10-2020 [17:30] - NASZ_HENRY | Link:

Państwu to jest potrzebny tylko Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego!

Obrazek użytkownika Jabe

17-10-2020 [17:49] - Jabe | Link:

Koncepcję ma za to Konfederacja. Ale jest to koncepcja księżycowa (bon oświatowy), której efektem może być tylko albo utrzymanie tego co jest, albo przekręty dokonywane przez samorządy na lukratywnych szkolnych nieruchomościach. – To ciekawe. Proszę o tym szerzej napisać.

Obowiązki: bezwzględne posłuszeństwo państwu i jego interesom. – Miał Pan jakiegoś Prusaka w rodzinie?

stanowiłby wzór dobrych praktyk, wzór do naśladowania. – Mamy już przykłady bezwzględnego posłuszeństwa (np. gdy zdeklarowani prawicowcy karnie głosują za lewackimi pomysłami). Czy takie postępowanie rzeczywiście należy krzewić?

Obrazek użytkownika foros

17-10-2020 [18:32] - foros | Link:

Koncepcja bonu oświatowego zakłada, że powstałby bank centralny, w którym złożone byłyby wszystkie pieniądze na oświatę. Bank taki tworzyłby kupony, które trafiałyby do rodziców dziecka i ci rodzice oddawaliby go wybranej szkole jako czesne za naukę potomka.
Tymczasem aktualnie na prowincji jest problem z utrzymaniem istniejących szkół. Tutaj de facto rodzic nie miałby wyboru -  jeśli jest jedna szkoła, albo - władze gminy, powiatu - miałyby alibi gdyby szkoła zbankrutowała. 
De facto koncepcja dotyczy tylko miast gdzie jest kilka konkurujących szkół - nie wiem jaki to procent populacji uczniów. Podejrzewam że od1/3 do 1/2. Tutaj są szkoły samorządowe z infrastrukutrą oświatową i konkurowałyby one z nowymi podmiotami. Tylko nie byłaby to równa konkurencja jeśli to samorząd byłby właścicielem szkół samorządowych. Albo więc zostałoby tak jak teraz, tylko z pieniędzy na oświatę odjętoby koszty banku, albo należałoby oddać innym podmiotom niż samorząd infrastrukturę szkolną a to jest pole do wielkich wałków.

Jasne, że taki pomysł ma swoje wady, jeśli spojrzy się na nie z prawicowego punktu widzenia. Dziś np. taki korpus musiałby głosić tezy, że pies i kot jest ważniejszy niż dziecko, jutro zapewne, że LGBT jest fajne. To są wady takiego projektu. Ale też nie zakładam przymusu. Na tym polega koncepcja: oddajesz sie czlowieku służbie państwowej. Państwo gwarantuje ci dobry byt, fakt że nabędziesz wysokie umiejętności. Ty gwarantujesz państwu posłuszeństwo, wierność, lojalność. Takiemu państwu jakie będzie. I nie od 8 do 15. Służba to służba. Chcesz odejść? Możesz ale płacisz państwu jakiś zwrot kosztów za to co w ciebie zainwestowało.
 

Obrazek użytkownika Marek1taki

17-10-2020 [19:04] - Marek1taki | Link:

W żadnym wypadku rodzic nie powinien płacić szkole. Tylko nauczycielowi, któremu powierzy dziecko, a on musiałby zorganizować resztę, m.in. korzystając z obecnej bazy i współpracy innych nauczycieli.
Może to być wyjątek, ale w ub. roku spotkałem się ze zlikwidowaniem szkoły mimo sprzeciwu rodziców. W tym roku kolejnej kilkanaście kilometrów dalej - akurat świeżo po remoncie z dotacji unijnych - taka gospodarka. Rodzice zamiast organizowania się w proteście i robienia referendum mogliby zagłosować bonem i ewentualnie dopłacić, wytargować prowadzenie zajęć przy mniejszej liczbie dzieci. Pamiętam reformę z czasów SLD bodajże gdy zlikwidowano odgórnie wiele szkół, które rodzice pochopnie wybudowali lub wyremontowali za własne pieniądze, więc nie jest tak, że rodzice nie chcą inwestować w szkolnictwo a podejrzewam, że nauczyciele na swoim też by inwestowali. Są zresztą formy do naśladownictwa jak indywidualna i zbiorowa lekarska - zresztą niepotrzebnie sformalizowane bo to powinno być ewentualnie załatwiane u notariusza. Proszę o krytyczną odpowiedź jeśli coś źle napisałem typu: źle to bo tak i tak.

Obrazek użytkownika foros

17-10-2020 [20:29] - foros | Link:

Rozumiem Pańską koncepcję podobnie jak z kolejnictwem: jedna spółka utrzymuje infrastrukturę a spółki kolejowe jeżdżą po niej pociągami.
Tutaj samorząd utrzymywałby infrastrukturę szkolną ze swoich pieniędzy a spółki nauczycielskie używałyby jej, by uczyć dzieci.
To ciekawa koncepcja.
Jeśli gminy i powiaty podeszłyby do niej otwarcie to mogłaby się to udać i to z pożytkiem.
W małych miejscowościach pewnie sprawdziłoby sie to. Duże byłyby znakiem zapytania. 
Największym problemem takiej koncepcji nie jest nawet to czy wytrzymałyby to finansowo samorządy. Problemem takiej koncepcji jest to, że państwo traci kontrolę nad wychowaniem młodego pokolenia. Na pewno nie pójdzie na to ani PiS ani PO ani żadna inna lewica, ale dla PL mogłoby to być bardzo fajne rozwiązanie. 
Na pewno prowadziłoby ono do problemów, ale saldo byłoby dodatnie. 

Obrazek użytkownika Marek1taki

17-10-2020 [23:06] - Marek1taki | Link:

Dziękuję za odpowiedź. Problemy, zwłaszcza w pierwszych latach byłyby nieuniknione. Państwo nie miałoby jedynie roli płatnika, bo taka koncepcja nie wyklucza roli MEN i kuratoriów pod warunkiem ich dekomunizacji - tego nie da się sprywatyzować i wyręczyć państwa od minimum obowiązków. Obowiązywałby zakaz przynależności do związków zawodowych.
Szkoły byłyby najpierw głównie samorządowe. Jako konieczny w prywatyzacji musiałby być zakaz dotacji po uważaniu i z wypełnianiem biurokratycznych kryteriów. Również unijnych i norweskich. Natomiast inwestycje podlegałyby odpisom podatkowym uprzywilejowanym tempem amortyzacji (rzecz jasna nie 40lat tylko bliżej jednorazowej). Kredyt bezpośrednio w BGK z niską marżą byłby pomocny. Inwestorami mogłyby być tylko osoby fizyczne - obywatele Polski - i ich spółki cywilne. To nie wyklucza kościoła, skoro nie wyklucza księży i parafian. Zastanawiam się czy dla równości szans - nauczyciele nie mają chyba przekonania do własnej przedsiębiorczości - wskazany byłby krótki, przejściowy zakaz prywatyzacji budynków samorządowych.

Obrazek użytkownika Jabe

17-10-2020 [20:12] - Jabe | Link:

Należy sobie wpierw uświadomić, że u podstaw koncepcji samorządności jest samodzielne rządzenie się społeczności. Tak więc wymaganie, żeby powiaty bądź gminy prowadziły szkoły, jest wbrew samej istocie samorządności. Należy więc sprawę postawić tak, że jeśli się one zdecydują, żeby szkół nie utrzymywać, to wyłącznie ich sprawa. Tyle.

Oczywiście należy koniecznie taki bon tak skalkulować, żeby można było nim czesne płacić. Wydaje się jednak, że byłoby to trudniejsze w dużych miastach, gdzie ceny (i pensje) są wyższe, niż na prowincji.

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale skojarzyła mi się dyskusja, jaką (chyba tutaj) z kimś dawno prowadziłem. Zdaniem mojego rozmówcy, trzeba regulować umiejscowienie sklepów, by nie zakładano ich wyłącznie w atrakcyjnych miejscach, co – zdaniem mojego rozmówcy – oznaczało, że wszystkie one byłyby w centrum. Tak więc jakaś władza miałaby pilnować, żeby powstawały na odległych osiedlach, by ludziom było wygodnie. To oczywisty nonsens.

Również nie ma powodu sądzić, że szkoły się do miast wyniosą. W grę będą wchodzić różne czynniki: cena, dostępność i – miejmy nadzieję – jakość. Nawiasem mówiąc, jeśli ktoś się martwi o jakość kształcenia, to niech łaskawie porówna to z obecną sytuacją. Osuwanie się nie zaczęło się z początkiem tak (rzekomo) znienawidzonej III RP, ale w czasach centralizacji i urawniłowki. Warto też dobrze się zastanowić, po co właściwie szkoły są, czy są potrzebne uczniom, czy państwu, by od najmłodszych lat obywalele uczyli się swojego miejsca, dyrygowani przez bezwzględnie posłusznych funkcjonariuszy.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

17-10-2020 [20:50] - Ryszard Surmacz | Link:

Projekt uważam za bardzo sensowny. Jest to stworzenie pierwszej kadrowej, a więc instytucji, od której zaczynaja sie zmiany. Tylko jest jeden problem: w okresie Pierwszej Kadrowej, Kadrowa wiedziala co ma czynić. Przy dzisiejszym rozmemłaniu nie mam pewności czy nawet Czarnek sobie poradzi? Solidarność nie jest takim moralnym zapleczem, jakim w II RP było zwyciestwo w 1920 r.  W sumie jednak warto spróbować. Koronawirus stał się sojusznikiem i przywróci niektorym logikę myślenia. 
Zawsze w tym temacie odwoływałem sie lub proponowałem powrót do reformy Jędrzejewicza: dziś mamy podobna świadomość społeczna, podobna potrzebę jej zmiany i oczekiwanie podobnego poziomu nauczania i wykształcenia.
Oprócz reformy, w parze musza iść stosowne wymagania na rynku pracy i zapotrzebowanie społeczne na dobre wykształcenie. Zapotrzebowanie na profesjonalizm niby jest, ale tylko werbalny. Poza nim kryje się chmura niekompetencji, nie zrozumienie roli państwa, lekceważenie własnej kultury i większa ciagota do piwa, niż nauki. Szkolnictwo nie może być oddane samorzadom. Kierować musi nim państwo - z czysto praktycznych powodów. Szkoły w gestii samorzadów, to droga do regionalizacji państwa i niskiewgo poziomu.  
Ogólnie, pomysł bardzo dobry pomysł. 

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

18-10-2020 [08:47] - NASZ_HENRY | Link:

Minister Czarnek weźmie Pana na doradcę to da radę ☺