Prezent dla Timmermansa: historia sądownictwa PRL w pigułce

Zadania, jakie postawiono przed sądownictwem powstałej w wyniku umowy jałtańskiej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w jednoznaczny sposób określały słowa Szefa Zarządu Sądownictwa Wojskowego MON płk. Wasilija Zajcewa (jednego z wielu radzieckich komunistów w aparacie sądowniczym); powiedział on m.in.: “Organy naszej służby realizują dyktaturę proletariatu. Omyłki w pracy są omyłkami politycznymi. Sądy są niezawisłe, ale podporządkowują się polityce partii, Nie ma jakiejś oddzielnej polityki sądowej, jest polityka partii”. O pracy wymiaru sprawiedliwości decydują oprócz norm, prawnych przede wszystkim ludzie. W gronie sędziów i prokuratorów, znalazła się dość duża grupa przedwojennych absolwentów wielu renomowanych polskich uczelni. Wynikało to nie tyle z zaufania władz do tych prawników, lecz z braku w pierwszych latach po wojnie własnych wykształconych kadr w tym zakresie. Jeszcze w 1949 r. absolwenci przedwojennych szkół wyższych stanowili ponad 50% stanu korpusu sprawiedliwości. Komuniści zdawali sobie jednak sprawę, że gwarancją posłuszeństwa sądów wobec nowej władzy jest wykształcenie nowej kadry. Związani silnie z aparatem władzy, któremu zawdzięczali swój awans społeczny, sędziowie i prokuratorzy byli najczęściej powolnym narzędziem w rękach komunistów. Nieprecyzyjne określenie o wymaganym wykształceniu prawniczym”, dawały możliwość zatrudniania w wymiarze sprawiedliwości osób nie mających ukończonych studiów wyższych, a nawet bez wykształcenia średniego. Dla urzeczywistnienia przepisów powołana została sieć zawodowych kursów prawniczych nazywanych szkołami prawniczymi, które usytuować można na poziomie ówczesnego gimnazjum. Pierwsza z tych szkół powstała w Łodzi. Działała w okresie od kwietnia 1946 r. do końca 1952 r., w tym czasie odbyło się sześć kursów, które ukończyło ponad 300 osób. Warto zwrócić uwagę, iż stosowną regulację prawną – dotyczącą działalności wspomnianej placówki – można znaleźć dopiero w Dzienniku Ustaw z 1949 r. Minister oświaty wyraził wtedy zgodę, aby absolwentów tej szkoły przyjmować na wydziały prawnicze szkół wyższych. Oprócz Łodzi średnie szkoły prawnicze powstały kolejno we Wrocławiu, Gdańsku, Toruniu, Szczecinie i Zabrzu. Zarządzeniem ministra sprawiedliwości z 14 maja 1948 r. otwarta została w Warszawie Centralna Szkoła Prawnicza im. Teodora Duracza, przemianowana następnie w 1950 r. na Wyższą Szkołę Prawniczą jego imienia. [za: http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/182]
Kurs taki ukończył m.in. Stefan Michnik – brat znanego Panu Adama Michnika: 28 sierpnia 1949 r. Stefan Michnik z rekomendacji PZPR zapisał się jako ochotnik do Oficerskiej Szkoły Prawniczej w Jeleniej Górze. W podaniu napisał: „Do OSP chcę wstąpić dlatego, że szkoła ta kształci tych, którzy będą realizować dyktaturę proletariatu w praktyce”. Tę dyktaturę realizował dwutorowo – w krwawym orzecznictwie i donosach na kolegów jako TW Kazimierczak informator, a następnie rezydent zbrodniczej Informacji Wojskowej.
 
Tandeta tej edukacji  przekroczyła jednak wszelką miarę i aby ratować sytuację, jesienią 1948 r. utworzono w Warszawie Centralną Szkołę Prawniczą im. Teodora Duracza z dwuletnim cyklem nauczania. „Duraczówka” miała być kontynuacją średnich szkół prawniczych, a naukę w niej określano mianem studiów, choć ze zdobywaniem prawdziwego wykształcenia nie miało to nic wspólnego. Igor Andrejew, jej pierwszy dyrektor (do lat dziewięćdziesiątych ub. wieku – guru najwybitniejszych profesorów prawa w PRL) jednak z dumą stwierdzał: „CSP jest pierwszą w Polsce wyższą uczelnią prawniczą, w której wszystkie przedmioty są wykładane zgodnie z założeniami marksizmu-leninizmu”.
 
A tak o stalinowskich szkołach pisał inny sędzia: „Powstały one w wyniku zapotrzebowania społecznego, wymiar sprawiedliwości Polski Ludowej nie mógł bowiem oprzeć się wyłącznie na przedwojennych kadrach sędziów i prokuratorów, którzy dzięki ciążącemu na ich umysłowości balastowi ideologii burżuazyjnej z trudem tylko przystosowywali się do nowych stosunków i nie podążali za biegiem wypadków. Chodziło o wprowadzenie do organów wymiaru sprawiedliwości ludzi świeżych, nowych, niemających wprawdzie częstokroć matury licealnej, posiadających natomiast pewien staż pracy politycznej lub społecznej, doświadczenie życiowe, a nade wszystko – instynkt klasowy. Uniwersytety ludzi takich dostarczyć nie mogły. Dlatego stworzono Szkoły Prawnicze, do których wstęp mają tylko odpowiednio dobrani ludzie, skierowani przez partie polityczne i związki zawodowe. [...] Szkoły Prawnicze to nie tylko awans społeczny dla ich absolwentów, to w pierwszym rzędzie olbrzymi sukces Demokracji Ludowej na drodze zwycięskiego marszu ku Socjalizmowi”. [za: http://niezalezna.pl/73312-duracz-wiecznie-zywy].
 
Po śmierci Stalina, w wyniku „socjalistycznej odnowy” rządząca partia (PZPR) odsunęła wprawdzie niektórych sędziów z zajmowanych stanowisk, ale nie doprowadziło to bynajmniej do surowego osądzenia i ukarania winnych komunistycznych „zbrodni sądowych”: czuwał nad tym sam Gomułka, który wskazywał: "musimy pamiętać, że to są nasi towarzysze" [za: https://naszeblogi.pl/49845-zagrozony-honor] – ogromna większość socjalistycznych kadr sądowniczych w Polsce nadal orzekała, pod czujnym okiem partii robotniczej:  W każdym sądzie działała organizacja partyjna. Organizacje te ściśle podlegały komitetom terenowym [za:  https://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/partyjna;1.html]. Także wydziały  prawa polskich uniwersytetów były objęte tą partyjną kuratelą, kształcącą nie tylko sędziów i prokuratorów, ale będącą kuźnią kadr profesorskich.
 
                                                                                                   ***

Rzeczpospolita Polska jest powszechnie tytułowana w kraju mianem III. Rzeczpospolitej (jako spadkobierca II. RP – funkcjonującej po odzyskaniu niepodległości w latach 1918-39); zabieg ten, powstały w mediach Adama Michnika, miał spowodować zatarcie w powszechnej świadomości funkcjonowania PRL – komunistycznej marionetki rosyjskiej. Także obecni nadal w polskim sądownictwie komunistyczni sędziowie odżegnują się (posuwając się – zmuszeni ustawą – nawet do kłamliwych oświadczeń lustracyjnych) od swej proweniencji. Nadal nie tylko orzekają, ale i dobierają do swego grona nowe kadry (najczęściej w ramach wszechobecnego w sądach nepotyzmu).
 
O jakie „niezależne sądownictwo” Pan walczy, panie Timmermans ?
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Darek65

17-07-2018 [09:38] - Darek65 | Link:

Walczy o takie, które jemu i jego mocodawcom będzie pasowało. Niestety, to inny biegun naszych oczekiwań.