Cała prawda o negocjacjach z Unią

Poranek Radia „Wnet”. Łukasz Jankowski, zapraszam Państwa bardzo serdecznie, jest 7:10. starujemy w nastrojach podobnych do aury jaka jest za oknem: pochmurnych i raczej mrukliwych niż wesołych. Gościem jest Ryszard Czarnecki, poseł do europarlamentu.

- Witam Pana, witam Państwa, mam świetny nastrój, Polska wczoraj wygrała z Australią 3:0, w siatkówce i to był decydujący mecz o wejście do najlepszej szóstki świata „Final Six” w turnieju Ligi Narodów, który odbędzie się w Lille we Francji, na początku lipca, polscy siatkarze nie zawiedli jak zwykle. Polscy siatkarze nie zawsze wygrywają, ale zawsze walczą i są świetnymi ambasadorami Polski.

To prawda. Na naszych siatkarzy możemy liczyć częściej niż na naszych piłkarzy. Ale kiedy popatrzeć na frekwencję oglądalności, to przed telewizorami obawiałbym się, że część widzów była skupiona na zupełnie innym meczu polskiej reprezentacji wczoraj.

-To prawda. Ja czasem powtarzam, że jest sport, w tym oczywiście siatkówka, sport olimpijski dla mnie najważniejszy i żużel – najważniejszy, nieolimpijski – a poza sportem jest piłka. Osobna kategoria, która skupia najwięcej fanów, to prawda. Nie chce mi się gadać o wczorajszym meczu. Mamy wspaniałych kibiców. To się nie zmieniło.

Szczególnie, że Pan jest kibicem piłkarskim i z piłką nożną jest Pan związany przecież także nie jako kibic, ale jako działacz społeczny. No w Pana gabinecie, ileś tam koszulek z „numerem jeden” z nazwiskiem Czarnecki – wisi, Panie pośle.

Mieliśmy wielkie oczekiwania, podkreślaliśmy, że na przykład takie Włochy, legendarna reprezentacja, parokrotny mistrz świata, czy Holandia dwukrotny wicemistrz świata, mistrz Europy kiedyś - teraz nie pojechały na ten Mundial – a my pojechaliśmy. Mieliśmy wielkie nadzieje zakończone wczoraj.

No dobrze, to ostatnie pytanie o mecz i przejdziemy do innych, ważniejszych być może dyscyplin, w których Polska startuje. Dyscyplin politycznych. Adam Nawałka powinien skończyć jako selekcjoner?

To jest decyzja Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie uważam, żeby politycy byli tymi, którzy powinni ani dymisjonować trenera, ani go powoływać, ale kibice mogą wyrazić swoją opinię i swoje zdanie .Myślę, że wszyscy jesteśmy bardzo zawiedzeni. Co zrobi Zbigniew Boniek jako prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej , zarząd PZPN, zobaczymy. Nic się nie kończy, bo przecież teraz mamy znów, zarówno rozgrywki Ligi Narodów, mamy w październiku na Stadionie Śląskim mecz z Portugalią -a wcześniej z Włochami u nich. Portugalia z Ronaldo dwa lata temu wyeliminowała  nas w finale, byliśmy już krok od półfinału Euro,przegraliśmy karnymi. Teraz Portugalia gra z impetem i pięknie, Ronaldo strzela, jak wszyscy wiemy. Są eliminacje mistrzostw Europy, piłka toczy się dalej, trzeba wybierać nowe cele. To jest decyzja PZPN-u.

Zostawmy piłkę nożną, czekamy teraz na eliminacje do Euro 2020. Mundial, niestety dla nas powoli się kończy. Jeszcze tylko czwartek z Japonią i będziemy mogli oglądać naszych piłkarzy, którzy wrócą do Polski na tarczy. Panie pośle, w niedzielę nieformalny szczyt Unii Europejskiej w sprawie imigracji się odbył. 16 krajów było obecnych, nie ma deklaracji, ale wydaje się, że wykluwa się pomysł połączenia polityki migracyjnej z przyznawaniem środków spójności w Unii Europejskiej.

Spotkanie nieformalne, w zasadzie ustawka, bo po raz kolejny instytucje Unii Europejskiej zostały wykorzystane do załatwiania problemów niemieckiej polityki. Ja przypomnę taką sytuację sprzed dwóch lat, o której już mało kto pamięta. Mianowicie nagle zostało zawarte porozumienie między Unią Europejską a Turcją, aby Turcja, dokładnie za kwotę 6 miliardów euro (płatnych w dwóch ratach) nie wpuszczała na nasz kontynent uchodźców przebywających na jej terytorium, uchodźców z Syrii i Iraku. Zostało to porozumienie między Unią a Ankarą zawarte akurat tuż przed wyborami w trzech niemieckich landach. Okazało się potem, że w dwóch z tych trzech wygrała partia kanclerz Merkel. Teraz znowu, pozycja „Frau Kanzlerin” jest bardzo kwestionowana i w jej partii i w siostrzanej koalicyjnej bawarskiej CSU i w opinii publicznej, no i nagłe zwołanie szczytu, który ma pokazać, że pani kanclerz Merkel ma rozwiązanie, że ci uchodźcy będą relokowani, żeby się niemieccy politycy i niemiecka opinia publiczna tym nie martwili, bo na pytanie czy leci z nami pilot w tym imigracyjnym samolocie – odpowiedź jest „oczywiście, leci”. Otóż, nie leci. I chciałem też powiedzieć, że ten szczyt ma podwójny wymiar – o nim w ogóle się nie mówi. Mianowicie ten szczyt został zwołany przez Komisję Europejską – a to jest przykład pewnej żarłoczności kompetencji Komisji Europejskiej, która już wkracza w kompetencje przynależne Radzie Europejskiej, bo do tej pory to Rada Europejska z Donaldem Tuskiem na czele zwoływała te szczyty.

Mówią, że Donald Tusk nie chciał tego szczytu zwołać z różnych powodów, być może z to jest taki przypadek jeden zresztą z niewielu, nielicznych, w którym Donald Tusk gra z polskim rządem do jednej bramki?

Raczej myślę, że uznano, że Donald Tusk stracił zaufanie i uznano, że jego siła sprawcza jest żadna. Mówię o establiszmencie unijnym. Ponadto jeżeli nie Rada Europejska, to prezydencja danego państwa kierującego w danym półroczu UE odpowiada za spotkania państw członkowskich Unii Europejskiej. A teraz Komisja... To jest przykład znowu zamachu na kompetencje samych krajów członkowskich. Co do samego szczytu, wiadomo że przecieki, taka gra mediami, że jak nie weźmiecie imigrantów do Europy, głównie muzułmanów, to dostaniecie po kieszeni. A ja wszystkim doradzam spokój. Polska i tak i tak w ciągu około  10 lat stanie się płatnikiem netto czyli więcej będziemy dawali do kasy w Brukseli niż stamtąd brali. Dawali w formie składki członkowskiej niż stamtąd brali w postaci pieniędzy na projekty unijne. W związku z tym naprawdę nie dajmy się szantażować, powiedzmy „check” czyli „sprawdzam”. Mamy na przykład projekt budżetu obecny, który dla Polski nie jest dobry. Pytanie: co zrobiła pani komisarz Bieńkowska, bo to przecież Komisja Europejska przygotowywała ten projekt? Czy zagłosowała przeciw? Nie. Czy złożyła zdanie odrębne? Nie. Czyż ogłosiła „votum separatum”? Też nie. Ale ten projekt pokazuje, że najbardziej dostały po kieszeni kraje, które grzecznie przyjmowały imigrantów – na przykład konkretnie: Litwa, Estonia, na przykład Malta, która była prymusem, jeśli chodzi o przyjmowanie imigrantów. I nie dość, że jako jeden z dwóch krajów przyjęła całą kwotę, obok Finlandii zresztą, to jeszcze na ochotnika, jak taki prymus w szkole, wzięła tych imigrantów dodatkowo. I teraz zresztą wahadło poszło w drugą stronę. Rząd w La Valetcie, rząd maltański, wraz z Włochami wypowiadzial się, żeby tych imigrantów wyrzucać i portu przed nimi zamknąć . Czemu ja o tym mówię? Ponieważ to pokazuje, że jeżeli dotychczas, przez ostatnie dwa lata – od dwóch lat przypomnę straszono nas – Komisja Europejska przygotowywała taki dokument, żeby kraje, które nie przyjmą tych imigrantów spoza Europy, podkreślam :głównie muzułmanów, zostaną ukarane grzywą w wysokości ćwierć miliona euro za jednego nieprzyjętego uchodźcę. To by oznaczało- w sytuacji ,gdy rząd pani premier Kopacz, rząd PO-PSL we wrześniu 2015 roku zgodził się na przyjęcie w dwóch ratach 11 tysięcy imigrantów (7+4), to by oznaczało, że my mielibyśmy płacić 3 miliardy euro, czyli dobrze ponad 12,5 miliarda złotych. Pan Donald Tusk, o którym Pan wspomniał, poparł wtedy tę karę. Komisja w końcu z tego zrezygnowała. Minęły dwa lata, żadnych kar nie ma. Nawet w projekcie budżetu.

Ale ten budżet jest wciąż negocjowany. I takie kary być może wrócą – o tym mówi prezydent Macron. O tym mówi się w kuluarach szczytu.

Ale ten budżet zostanie uchwalony dopiero za dwa lata. Zmieni się Parlament Europejski, który jest bardzo istotnym aktorem w tych negocjacjach dotyczących budżetu. Zmieni się Komisja Europejska – w mniejszym stopniu niż europarlament, ale również. Jednak ten wiatr takiego zdrowego realizmu czy sceptycyzmu wobec imigrantów będzie wiał coraz silniej i on również przewietrzy instytucje europejskie.

Przez najbliższe dwa lata na pewno nie zmieni się władza w Pałacu Elizejskim. Prawdopodobnie nie zmieni się też władza, jeśli chodzi o Niemcy, chociaż również może odejdzie jedna partia CSU, a zastąpią ja Zieloni – więc motory europejskiej polityki imigracyjnej się zachowają, Berlin i Paryż będą w tych samych rękach.

Co do Niemiec to ja nie sądzę, aby nastąpił rozwód CDU-CSU. Raczej to coraz bardziej w CDU i w CSU będzie zwyciężać opcja antyimigracyjna. Szef MSW RFN, pan Seehofer, również minister zdrowia pan Spahn – to są ludzie, którzy bardzo ostro krytykują panią kanclerz Merkel, która na marginesie, jak wpuszczała imigrantów witając ich serdecznie („Herzlich Willkommen!”), to nawet nie powiadomiła o tym szefa siostrzanej CSU, pana Seehofera! On do tej pory to pamięta – więc myślę, że ta polityka Niemiec może się tu też zmieniać. Natomiast co do Francji, to tak, pan prezydent Macron oczywiście będzie jeszcze 4 lata rządził. Natomiast jaka będzie polityka Francji? Francja będzie taką samotną wyspą na europejskim morzu sceptycyzmu wobec imigrantów. To jest jej wybór, ale siła sprawcza poszczególnych krajów, które są takie proimigracyjne, myślę że będzie spadać, to wyraźnie widać po wynikach wyborów i we Włoszech i w Austrii  i w Holandii, i w Czechach ostatnio.

Jeszcze do budżetu na chwile wrócimy, jeszcze w ramach tych nowych propozycji, ale także w ramach przecieku, który mamy z wczorajszego szczytu – powinniśmy już mówić o wecie? Powinniśmy już mówić: my się nie zgodzimy na taka formę budżetu?

Dobre pytanie. Otóż my nie możemy skreślać tego instrumentu, jakim jest weto. To jest oczywiście jak użycie bomby atomowej. No, ale kilka państw już tej bomby użyło – kilka rządów państw już wcześniej powiedziało, że nie przyjmie różnych rozwiązań,które dla nich były bardzo niekorzystne.
Uważam, że powinniśmy komunikować publicznie, politycy polskiego rządu, Prawa i Sprawiedliwości, powinniśmy komunikować polskiej opinii publicznej, ale także przede wszystkim w Unii Europejskiej, że my nie zawahamy się tego weta użyć. Warto o tym informować . Nie chcę powiedzieć: straszyć tym czy szantażować , chociaż szantaż jest w polityce europejskiej od dawna: pięciomilionowa, mała Dania, szantażując jeszcze wtedy EWG, która składała się wtedy z 12 krajów członkowskich wymusiła derogację czyli trwały wyjątek odnośnie  sprzedaży ziemi cudzoziemcom i sprzedaż ziemi cudzoziemcom w Danii wygląda inaczej niż we wszystkich innych krajach, jest dużo bardziej ograniczona.

Rabat brytyjski powstał w podobnych warunkach...

Brawo … Hiszpania też potrafiła poszerzyć swoje akweny połowowe, strasząc w 1991 roku, że nie podpisze układu stowarzyszeniowego z Polską,Węgrami i Czechosłowacją, która jeszcze istniała razem (przed „aksamitnym rozwodem”) – więc szantaż w polityce międzynarodowej jest obecny, także tej unijnej i nie ma co się przejmować sugestia, że Polska nie powinna tego instrumentu używać. Tak, Polska powinna tego instrumentu używać. Powinno się o tym mówić. Uważam, że to jest absolutnie niezbędne, po to żebyśmy sobie polepszyli warunki naszych negocjacji.

Jakiego szantażu powinien użyć rząd Polski przy przesłuchaniu jutrzejszym w sprawie artykułu 7.?

A tu jest pewien postęp, bo uwaga, mało kto zauważył, to takie rzeczy strukturalne, ale istotne, gospodarzem tego „hearingu”, tego wysłuchania jest nie Komisja Europejska, a państwa członkowskie. Komisja Europejska występuje tam jako gość. I uwaga, w wystąpieniu pana Timmermansa mają być fakty, a nie oceny – to bardzo istotne...

A skąd wiemy, że będą fakty, a nie oceny?

Taki jest wymóg gospodarzy. Łatwiej się rozmawia, zapewniam Pana, z państwami członkowskimi Unii Europejskiej niż z Komisją Europejską. KE jest ideologiczna, jest bardzo polityczna, a państwa członkowskie myślą o swoim interesie. Wiedzą, że dzisiaj Warszawa, a jutro może być Budapeszt, Bukareszt, Praga, Bratysława, może Madryt, który ma problemy z Katalonią i też niektórzy chcą się wtrącać. Jednym zdaniem: łatwiej jest dogadać się z państwami członkowskimi w kwestii Polski niż z Komisją Europejską.

Do tej pory polski rząd przez pół roku starał się dogadać z Komisją Europejską i jak Pan ocenia te pół roku dogadywania się?

Z punktu widzenia taktycznego bardzo mądre. Oczywiście zasadne jest pytanie o co chodziło? Oczywiście o to, by zawrzeć porozumienie z Komisją Europejską, ale myśmy przez te siedem miesięcy, już od końca zeszłego roku pokazywali dobrą wolę, wyciągali dłoń i było to bardzo dobrze postrzegane przez kraje członkowskie Unii Europejskiej. A czemu one są takie ważne? Ponieważ te kraje członkowskie były karmione propagandą, stereotypami, mitami, że polski rząd się odwraca plecami, że nie chce rozmawiać... A to państwa członkowskie właśnie będą decydować finalnie w Radzie Europejskiej czy uruchomić procedury artykułu 7. czy przejść do procesu sankcyjnego wobec naszego kraju czy też nie. Zatem z punktu widzenia pewnej taktyki, to bardzo dobrze, że Polska pokazywała, że mamy, jak najbardziej, chęć rozmów, jesteśmy otwarci, jesteśmy za dialogiem, przedstawiamy dokumenty, fakty.

Czyli już dość żeśmy pokazali i teraz trzeba iść na głosowanie w Radzie Europejskiej? Czy musimy popokazywać nasza dobrą wolę?

Ja bym tego głosowania się nie bał. Wiadomo jaki jest obóz naszych wrogów – są to kraje Beneluksu: Belgia (ojczyzna pana Verhofstadta), Holandia (ojczyzna pana Timmermansa), Luksemburg (ojczyzna pana Junckera). To są państwa skandynawskie: Dania i Szwecja,w nieco mniejszym stopniu Finlandia. Owszem, są pewne wyłomy, ostatnio na COREPER czyli na posiedzeniu rady ambasadorów krajów członkowskich Unii w Brukseli wyłamała się Łotwa - na miejscu tego kraju bym się tak nie wyłamywał, bo jak ktoś ma tyle problemów z respektowaniem praw mniejszości w sowim kraju, mniejszości rosyjskojęzycznej, no to bym tak z Polską nie zadzierał, bo poparcie Polski jest potrzebne Rydze w instytucjach międzynarodowych. Natomiast, wyraźnie widać, że brakuje tym przeciwnikom Polski do tej liczby 22 głosów, żeby Polskę ukarać.

Panie pośle, a kto faktycznie prowadzi negocjacje z Komisją Europejską? Kto jest tą osobą, która jeździ, rozmawia, to jest jedna osoba, czy to jest kilka osób?

Negocjacje toczą się na różnych płaszczyznach.

Do kogo mieć pretensje za to, że my dajemy kolejne ustępstwa, a nie ma żadnej reakcji ze strony Komisji?

Pretensje to trzeba mieć do Komisji Europejskiej i pana Timmermansa, a nie do polskich władz.

A jest ktoś odpowiedzialny za te negocjacje?

Jest pan Konrad Szymański, który jest wiceministrem spraw zagranicznych i bierze udział w tych negocjacjach, jest również pan Jerzy Kwieciński, który zajmuje się kwestiami budżetowymi, gdy chodzi o budżet unijny, jest ministrem konstytucyjnym, osobiście włącza się też pan premier Morawiecki, tutaj naprawdę nie miejmy pretensji do polskiego rządu, który- uważam- że jeśli dzisiaj mówię, że mamy wystarczającą większość blokującą w Radzie Europejskiej, to właśnie dzięki temu, że rząd przez ostatnie siedem miesięcy pokazywał dobrą wolę („good will”) i jednocześnie sugerował, że to Komisja Europejska nie chce realnego dialogu i nie chce dojść do porozumienia i myślę, że wiele państw się o tym przekonało i zmieniło niestawienie do Polski, co jest dla nas korzystne.

Beata Szydło mówiła, że już nie ma mowy o żadnych ustępstwach w ramach reformy wymiaru sprawiedliwości? Pan też tak uważa, że to już jest koniec?

Ja mówię już od kilku tygodni basta! Że absolutnie nie możemy się już cofnąć. To jest też zdanie Pana Prezesa Kaczyńskiego. Nie ma mowy o żadnych ustępstwach.

Więc teraz czas na głosowanie. Panie Pośle, kiedy czas na spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Donaldem Trumpem? Bo Pan też się interesował polityką amerykańską i była umowa dżentelmeńska, mówiono o sankcjach o tym, czy nie ma takiej możliwości dopóki ustawa o IPN nie będzie znowelizowana przed takim spotkaniem między naszym prezydentem a prezydentem Stanów Zjednoczonych. Czy to jest już rozwiązane?

Naprawdę nie wchodźmy w te koleiny propagandy TVN-owskiej, że prezydent Donald John Trump miał spotkać się z prezydentem Andrzejem  Sebastianem Dudą-ale się nie spotkał , to po prostu jest jakiś surrealizm. Do pierwszego kraju, do którego przyjechał w Europie z wizytą bilateralną, obustronną 45. prezydent w dziejach USA, to była Polska.

Ale to było jeszcze przed ustawą o IPN-ie.

Nie, ale po ustawie były bardzo ważne decyzje, komunikaty, deklaracje o zwiększeniu obecność wojsk  amerykańskich w Polsce. Jest rozważana, jest dyskutowana  perspektywicznie obecność stała.

Dojdzie do takiego spotkania, panie pośle? Na przykład w dzień Niepodległości?

Dojdzie, ale naprawdę mierzenie relacji polsko-amerykańskich częstotliwością spotkań obu  prezydentów, to jest delikatnie mówiąc, uproszczenie. No dobrze, prezydent Komorowski  Spotkał się z prezydentem Obamą, mówił o bigosowaniu – no i co z tego wynikało?

Na stole jest książka „Sportowcy dla Niepodległej” ze wstępem Pana Posła. Mamy obchodzić Dzień Niepodległości. Z przywódcami państw bałtyckich przy tej okazji odzyskania przez nie niepodległości – Donald Trump się spotkał. Czy uda się, aby przy podobnej okazji spotkał się z naszym prezydentem? W nasze stulecie?

Ja myślę, że takie spotkanie polsko-amerykańskie na pewno nastąpi, a Polska jest -po Brexicie, po tym jak Wielka Brytania żegna się z Unią- głównym sojusznikiem, sojusznikiem „numer jeden” USA w Unii Europejskiej – myśmy tą Wielką Brytanię zastąpili. Donald Trump jest pragmatykiem i to wie.

Czyli Pana zdaniem do spotkania dojdzie.

Do spotkania wcześniej czy później dojdzie. Natomiast nasze relacje i militarne i ekonomiczne na podłożu energetycznym są tak dobre, jak nigdy. I to też trzeba widzieć.

Ryszard Czarnecki poseł do Parlamentu Europejskiego z Prawa i Sprawiedliwości był gościem Radia „Wnet”
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika RinoCeronte

27-06-2018 [09:36] - RinoCeronte | Link:

Niektórym się wydaje, że Donald pójdzie na ugodę nie mając pewności, że nie będzie siedział...