Na trakcie Słowa: Wolni w wyborze

Kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. (Mt 21,42)
 
Nie można powiedzieć, że Jezus był „żydowskim odszczepieńcem”. Że budował Ewangelię ukradkiem, głosił ją w konspiracji. Że unikał „legalnych” religijnych przywódców, że podstępnie umacniał swe wpływy wśród prostego ludu, by, używając go jako argumentu, przejąć stery. Było dokładnie na odwrót. Jezus nauczał wszystkich, zaś szczególnie troszczył się, by sens Jego nauki trafił do kapłanów, uczonych w Piśmie, faryzeuszy. To znamienne, że mając ledwie dwanaście lat wdał się w dyskusję z ówczesną religijną elitą, po raz pierwszy odkrywając swe posłannictwo. Można to wyrazić dosadniej: to im, jako pierwszym, dał szansę poznania i zrozumienia Ewangelii. A w trzyletnim okresie działalności publicznej nie ustawał w wysiłkach dotarcia do ich świadomości, wyperswadowania, że prowadzą naród na duchowe manowce, a nie do wrót raju. Dobrze wiedział, że o architekturze wznoszonej budowli rozmawiać trzeba z budowniczymi.

Lecz oni Go odrzucili jak zbędny kamień. Zazdrośni, zaślepieni władzą, niezdolni do zastosowania siły argumentu, wybrali argument siły.

Nasze życie jest pasmem zdarzeń przewijających się przed oczami jak kamienie w rękach budowniczego.
Jesteśmy wolni w wyborze: jedno akceptujemy, inne odrzucamy.
Mamy władzę, aby zaakceptować tych, którym ufamy.
Mamy władzę, aby odrzucić tych, którzy doprowadzili winnicę do ruiny.

Obyśmy, wybierając, nie odrzucili kamienia węgielnego.