Piknik Golgota a najście na Wprost

Wielu totumfackich władzy, ale także artystów, działaczy lewicowych jako jaskrawy przykład łamania wolności słowa podaje zablokowanie pokazu przedstawienia Golgota Picnic. Cześć z nich jak na przykład S. Blumsztajn i GW zestawia te dwa wydarzenia wskazując, że zablokowanie pokazu przedstawienia to klasyczny przykład łamania wolności słowa. W przypadku najścia służb państwowych na Wprost rzecz zaś jest bardziej dyskusyjna.
Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie.
Najazd na Wprost to próba nawrotu państwa do praktyk totalitarnych, natomiast blokada Golgota Picnic to przykład zadziałania mechanizmów demokratycznych.
Na tym bowiem polega clou demokracji, że obywatele wywierają nacisk na władzę, aby postępowała ona wg ich potrzeb. W tym celu np. organizacje obywatelskie demonstrują by sadzić drzewa, ktoś tam blokuje powstanie pomnika Dmowskiego, ktoś inny oprotestowuje wykład Baumana, jeszcze inny wykład Karasnodębskiego, albo żąda koncesji dla TV Trwam zamiast 20 koncesji dla TVN. Czasem takie protesty okazują się skuteczne, czasem nie. Tak to w demokracji bywa. Akurat grupie obywateli w poznańskiem udało się zablokować pokazy przedstawienia, które uznawali za bluźniercze. 

Inną sprawą jest najazd służb państwowych na Wprost. Celem najazdu była blokada niekorzystnych dla władzy publikacji. Poza konfiskatą nakładu trudno wyobrazić sobie bardziej jaskrawy  przykład łamania wolności słowa. Dodajmy, że cenzorska interwencja władz, mimo nieporadności funkcjonariuszy okazała się częściowo skuteczna. Tygodnik nie opublikował bowiem zapowiadanych rozmów Kulczyka z Grasiem i Bieńkowskiej z Wojtunikiem, lecz przekazał te nagrania prokuraturze.