Człowiek kompromisu- refleksje po pogrzebie Mazowieckiego

Tak, wiem, spóźniłam się nieco z tym tekstem, ale jakoś tak niezręcznie mi było pisać nie najlepiej o zmarłym jeszcze przed albo świeżo po jego pogrzebie. Teraz już chyba wszyscy trochę ochłonęli, żałoba narodowa się skończyła, media znowu zajęły się Gowinem i roztrząsaniem, czy afery w Platformie to rzeczywiście afery, czy takie tam nieszkodliwe problemy z pojedynczymi politykami. A ja wrócę jeszcze do pana Tadeusza i nie chodzi tu o nazwę piwa, które być może niejeden z nas w dzień pogrzebu wychylił, mając w pamięci lemingów wrzaskliwie promujących „zimnego lecha” w czasie żałoby narodowej po katastrofie smoleńskiej.
„Człowiek kompromisu”, „niesłychana siła charakteru i mądrość”, ‘skromność”, „założyciel demokratycznej Polski”, „człowiek, który znalazł drogę do naszej wolności”, „pierwszy premier III Rzeczypospolitej” – tak określano zmarłego Tadeusza Mazowieckiego. No, z tym ostatnim można dyskutować. Czy kiedy prezydentem był Jaruzelski, ten sam, co to wypowiedział wcześniej wojnę własnemu narodowi, a ministrem spraw wewnętrznych towarzysz Kiszczak – zbrodniarz zwany przez Mazowieckiemu podobnych „człowiekiem honoru”, można już było mówić o III Rzeczypospolitej? Wojska sowieckie jeszcze przez cztery lata od objęcia przez Mazowieckiego teki premiera, stacjonowały sobie wygodnie w Polsce, a słynna gruba kreska tego właśnie szefa Rady Ministrów nie pozwoliła rozliczyć zbrodniczych instytucji i ich pracowników – często morderców i katów. Ba! Radośnie palono esbeckie akta, a sam premier powiadomiony o tym mówił, żeby zwrócić się z problemem do Kiszczaka, czyli do tego, który niszczenie dokumentów nakazał i je nadzorował. Kuriozalne, prawda?
Nie będę tu zbytnio wgłębiać się w życiorys Tadeusza Mazowieckiego, z którego nigdy nie powstanie uczciwa książka, ale historia nie powinna wystawiać mu laurek takich, jakie tworzą jego polityczni poplecznicy. To, co się mu przypisuje jako zasługę – stworzenie zrębów demokratycznego państwa, nie wydawało się przynieść korzyści narodowi. Przede wszystkim, jak mówił w wywiadzie z 18 kwietnia 2012 roku (z okazji jubileuszu Mazowieckiego) Krzysztof Wyszkowski – zahamowano inflację, przy czym „okradziono Polaków, żeby ratować stabilizację gospodarczą na korzyść nomenklatury”. To jednak nie było najgorsze. Niewybaczalnym dziś wydaje się kontrakt ze zdrajcami Polski, agentami obcego państwa, złodziejami i zbrodniarzami. Kontrakt zawierał nie tylko ochronę komunistów, którzy powinni przed sądem odpowiedzieć za swoje czyny, ale również dopuszczenie ich do współrządzenia, pozostawienie ich nowej partii majątku PZPR, a im samym wszelkich przywilejów. Ta decyzja waży na naszym życiu do dziś.
Mazowiecki zawsze był „człowiekiem kompromisu”.
Wywodził się ze Stowarzyszenia PAX- koncesjonowanych katolików krytykujących Episkopat za rzekome próby przywrócenia kapitalizmu, współpracujących z tzw. „księżmi patriotami”,  popierających komunistyczne władze nawet w takich sprawach jak proces biskupa Kaczmarka, czy uwięzienie prymasa Wyszyńskiego.
W latach 1953-55 Mazowiecki był redaktorem naczelnym  paxowskiego „Wrocławskiego Tygodnika Katolików”, w którym po ogłoszeniu wyroku w sprawie ks. biskupa Czesława Kaczmarka i jego „współpracowników” pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Watykanu i USA, opublikował artykuł, którego obszerny fragment tu zamieszczam i chyba nie wymaga on komentarza:
„We wtorek, dnia 22 września br. [1953 red.] Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił wyrok w sprawie ks. bp. Kaczmarka oraz ks. J. Danilewicza, ks. Wł. Widłaka, ks. J. Dąbrowskiego i siostry W. Niklewskiej – oskarżonych o zorganizowanie ośrodka prowadzącego działalność dywersyjną, wymierzoną przeciwko państwu ludowemu, działalność godzącą w najżywotniejsze interesy naszego narodu. Proces ten, którego szczegółowy przebieg znany jest z prasy codziennej i radia, wstrząsnął nami wszystkimi.(...) Każdy, kto jest wiernym Kościoła, a zarazem uczciwym obywatelem ludowej ojczyzny rozumie, że religijna misja Kościoła trwająca przez wszystkie czasy może i powinna być pełniona w ustroju socjalistycznym. Równocześnie milionowe rzesze wierzących w naszym kraju dają codziennie ofiary, i twórczy wkład w nowe budownictwo gospodarczo-społeczne. I właśnie ludowa ojczyzna przywróciła godność ludzką milionom prostych ludzi, w olbrzymiej większości wierzących, przekraczając raz na zawsze stosunki społeczne, w których urodzenie czy majątek decydowały o wartości człowieka, otwarła dzieciom robotników i chłopów dostęp do nauki i kultury i buduje w niezwykle trudnych warunkach powojennego życia podstawy lepszego bytu (...). Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. bp. Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem – oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom własnego narodu. Doprowadziły ks. bp. Kaczmarka do działalności wrogiej wobec interesu narodowego i postępu społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej. Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i nowych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego, które pragnęłyby posługiwać się przedstawicielami duchowieństwa, jako narzędziem realizacji swych wrogich Polsce planów. Należy z całą siłą zaznaczyć, że proces skierowany był wyłącznie przeciwko działalności społeczno-politycznej ks. biskupa i współoskarżonych, nie zaś przeciwko urzędowi biskupiemu i ich godności kapłańskiej (...). (...) postawa polityczna biskupa czy kapłana podlega takiej samej ocenie, jak postawa każdego innego obywatela. Dlatego więc nie tylko bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks. bp. Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej i kierowały w tej działalności jego postawą. Zadając sobie pytanie, jak się stało, że do tego dojść mogło, widzimy następujące wyjaśnienie. Ku działalności tej kierowało nastawienie wrogie wobec postępu społecznego, wrogie wobec przemian społecznych i broniące dotychczasowego kapitalistycznego ustroju. Postawa ta wyrażała się też w widzeniu przyszłości dla Kościoła i katolicyzmu jedynie w dawnych warunkach, co w skutkach oznaczało wyzbywanie się apostolskiego nastawienia wobec nowych czasów i nowej epoki społecznej. Wrogość wobec reformy rolnej, wrogość wobec unarodowienia przemysłu i wobec innych podstawowych osiągnięć społecznych Polski Ludowej doprowadziła w wyniku tego nastawienia nie tylko do szkód dla ściśle pojętego interesu państwa, ale i do przeciwdziałania czy osłabienia możliwości układania się poprawnych stosunków między Kościołem a Państwem, do traktowania Porozumienia z kwietnia 1950 r. jako martwej litery, co godziło zarówno w interes Państwa, jak i w dobro Kościoła i jego misję religijną w Polsce Ludowej. Ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. bp. Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze wsteczną postawą społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego. Z tego stanowiska wynikało wiązanie się z imperialistyczną i nastawioną na wojnę polityką rządu Stanów Zjednoczonych (...). Proces ks. bp. Kaczmarka udowodnił również naocznie, i to nie po raz pierwszy, jak dalece imperializm amerykański, pragnący przy pomocy nowej wojny, a więc śmierci milionów ludzi, narzucić panowanie swe go ustroju wyzysku i krzywdy społecznej krajom, które obrały nową drogę dziejową, usiłuje różnymi drogami oddziaływać na duchowieństwo oraz ludzi wierzących i kierować ich na drogę walki z własną ojczyzną, stanowiącą wspólne dobro wszystkich obywateli. Przedstawiając się jako obrońca cywilizacji chrześcijańskiej, imperializm amerykański dokonuje nadużycia, pragnąc oszukać katolików w krajach demokracji ludowej, w szczególności Polsce, że nowa wojna, wojna dokonywana przy pomocy neohitlerowskiego Wehrmachtu ma pozostawać w zgodzie z dobrem Kościoła. To nadużycie wymaga stanowczego odporu od nas, którzy wiemy że dobrem Kościoła nie jest wojna, a katolicyzm pełni swą misję przez apostolstwo, a nie przez siłę polityczną i militarną. Stawiający na skłócenie wewnętrzne Polaków imperializm amerykański musi otrzymać stanowczą odprawę od polskich katolików W szczególności ważne jest wyraźne i stanowcze odcięcie się od tych usiłowań przez władzę kościelną w Polsce – Episkopat, na przeciwstawienie którego interesom naszego narodu i jego nowej drodze rozwojowej liczy wciąż imperializm amerykański (...). Bolesny dla sumień ludzi wierzących proces ks. bp. Kaczmarka dobiegł końca. Wyciągnięcie wniosków z jego przebiegu -jak już podkreślaliśmy -jest konieczne, aby podobna sytuacja nie miała nigdy więcej miejsca (...). Katolicy polscy co dnia pogłębiając swój wielki udział w pracy całego narodu, jednocząc się we wspólnym Froncie Narodowym, będą dalej pracować nad tym, aby stwarzać perspektywę dla misji Kościoła w nowej epoce, usuwać istniejące trudności i nie dopuszczać do tragicznych konfliktów w sumieniach wierzących, jak to miało miejsce w związku z procesem ks. bp. Kaczmarka. Wierzymy bowiem najgłębiej, że nawet najbardziej bolesne i tragiczne pomyłki nie mogą zmienić faktu, że przyszłość należy do ustroju społecznego, w którym żyjemy, i że w tej przyszłości Kościół znajdzie właściwe swojej misji religijnej miejsce, a ludzie wierzący na równi z ludźmi innych światopoglądów będą tej przyszłości współtwórcami.” (Wrocławski Tygodnik Katolicki”, nr 5, s. 3–4, 27 września 1953, przedruk w tygodniku „Nasza Polska”, nr 4 (225), 26 stycznia 2000 r., s.
Ksiądz Biskup Kaczmarek został skazany na 12 lat więzienia. Zwolniony wcześniej, wyczerpany i schorowany zmarł w 1963 roku.
8 grudnia 1990 roku mocą postanowienia Prokuratora Generalnego RP, ks. biskup Czesław Kaczmarek został pośmiertnie całkowicie uniewinniony i zrehabilitowany. 11 listopada 2007 roku Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej oraz za działalność duszpasterską i charytatywną. Podczas Mszy Świętej z okazji Narodowego Święta Niepodległości, w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wicepremier Przemysław Gosiewski przekazał order na ręce biskupa kieleckiego ks. biskupa Kazimierza Ryczana.
W 1952 roku, a więc jeszcze przed sprawą biskupa Kaczmarka, Mazowiecki popisał się wydaniem książki, a właściwie broszury  p.t. „Wróg pozostał ten sam”. Napisał ją wraz z bliskim współpracownikiem Bolesława Piaseckiego i działaczem przedwojennej Falangi – Zygmuntem Przetakiewiczem. Kilka miesięcy temu,  na łamach marcowego „Historii Do Rzeczy” przypomniał o niej Sławomir Cenckiewicz. Zbiegło się to z tegorocznym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Książka wzywała do bezwzględnej rozprawy  z Żołnierzami Wyklętymi, których Mazowiecki przedstawił jako morderców, a ich działalność jako „bezsensowną i szkodliwą”. Przyszły premier potępiał podziemie niepodległościowe dowodząc, że koncepcja „drugiego wroga”, jakim byli komuniści to wytwór propagandy antyradzieckiej i antykomunistycznej.
Jak więc według niego należało postąpić z Żołnierzami Wyklętymi? „Człowiekowi, który świadomie i uporczywie daje posłuch tej dywersyjnej propagandzie, musimy otwarcie powiedzieć, że wraz z nią stawia na zapomnienie i schodzi na stromą drogę. Trzeba to wyrazić brutalnie, bo podobno śpiącego nigdy, nawet dość delikatnie – listkiem róży – przebudzić nie można.”
Mazowiecki w książce groził ludziom Kościoła, którzy nie uznali wymuszonego na Episkopacie Polski porozumienia potępiającego „bandy podziemia”, przestrzegał przed „lepem zachodniej propagandy”, krytykował „agenturalny, rewanżywstowski polski Londyn”, składający się z „kondotierów polskiego wstecznictwa”, którzy uprawiają zakłamaną propagandę antykomunistyczną i podburzają świat do wojny w imię interesów klas posiadających. W swoim artykule w „Historii Do Rzeczy” Cenckiewicz zwrócił uwagę, że książka Mazowieckiego „Wróg pozostał ten sam”, choć wydana w 15 tysiącach egzemplarzy, jest dziś całkowicie przemilczana. W bibliotece można ją znaleźć tylko po tytule, nie po nazwisku autora.
Mazowiecki wystąpił w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i”, gdzie redaktorka bardziej zainteresowana jego wypowiedziami o ojcu Rydzyku i związkach partnerskich, poświęciła trzy minuty na sprawę nagłośnionej przez Cenckiewicza książki sprzed lat.
 „Wiele razy mówiłem, że popełniałem w młodości błędy jako dwudziestoparoletni człowiek. Jeżeli chodzi o krytykowanie podziemia, mogę tylko powiedzieć, że uważałem już w tych latach 50-tych, że to jest straszliwe, niebezpieczne narażanie młodych ludzi” – powiedział były premier „Z mojej klasy zginął człowiek (…) I to było narażanie właściwie beznadziejne. Myślę, że o swoich błędach mówiłem już, rozliczałem się z tego”- dodał. Fragmenty jego dzieła mające na celu zastraszenie tych ludzi Kościoła, którzy nie potępiali „band podziemia” zgodnie z porozumieniem, Mazowiecki skomentował: „Uważałem wtedy, że to porozumienie daje oddech Kościołowi i że należy to uszanować”. Człowiek kompromisu w każdym calu.
2 sierpnia 2009 roku Tadeusz Mazowiecki pojawił się na na młodzieżowym „Przystanku Woodstock”, gdzie m.in. powiedział do rzesz młodych ludzi witających go oklaskami: „rocznica Powstania Warszawskiego nie powinna być świętem narodowym (…) lustracja jest tematem zastępczym (…) problemem jest niski poziom nauczania religii w szkołach…” Na zadane wówczas pytanie, co mu się najbardziej w dzisiejszej Polsce podoba, Mazowiecki odparł: „– W tej chwili? „Przystanek Woodstock”. To dowód naszej wolności, a to, że mnie słuchacie, to dowód waszej dojrzałości.”
Kiedy to wszystko czytam i rozważam, wydaje mi się, że właśnie kompromisy prowadzą nas w stronę piekła, ze wyznawanie zasady „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek” prowadzi do przymykania oczu na zło i nieprawość. Jakie można mieć większe ideały niż te, którymi kierowali się Żołnierze Wyklęci, czy Powstańcy Warszawscy? Jaką alternatywę do ich niezłomnych zasad mógł pan zaproponować tym młodym ludziom na „Przystanku Woodstock”, panie Tadeuszu? „Róbta,co chceta?” „Takie czasy?”
Jeżeli milczenie wobec zła jest zgodą na nie, czymże jest pochwalanie go w imię kompromisu?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

05-11-2013 [14:19] - NASZ_HENRY | Link:

firma Bull ;-)

Obrazek użytkownika Janko Walski

05-11-2013 [18:13] - Janko Walski | Link:

spośród nas naszej narodowej wspólnoty. On nie miał żadnej myśli, żadnej idei. Te jego wypowiedzi, które w ciągu 65 lat "oświecały" nas, przyjrzyjmy się im. To są wywody Mr. Ogrodnika z "Wystarczy być". Każdy rozumie z nich co chce. Ta sama wypowiedź mogłaby legitymizować Niemców podbijających Polskę, Bolszewię zniewalającą umysły tych, których pozostawia przy życiu i AKowców walczących o istnienie Polski. To jest taka wersja "hard core" krotochwilnego Kwaśniewskiego czy "hrabiego" Komorowskiego. Jeśli miałbym sobie wyobrazić piekło to wypełnione byłoby takimi umysłowymi zombie. Piekło bez jakiegokolwiek stałego punktu, od którego można byłoby cokolwiek mierzyć. Miazga. Kwintesencja zniewolenia.

Obrazek użytkownika V

06-11-2013 [06:57] - V | Link:

Żadnych archiwów nie spalono. Wszystko co przewidywano do wykorzystania w przyszłości i co mogłoby ujawnić działającą ówcześnie agenturę wywieziono do Rosji. Aby wpoić społeczeństwu przekonanie spalenia archiwów nakręcono nawet propagandowy film Psy. Wszystko to jest jednak mistyfikacją i wielkim kłamstwem. System agentury funkcjonuje do dzisiaj i kontroluje państwa dawnej sowieckiej strefy m.in. przy pomocy właśnie archiwów. Niech Pani będzie pewna, że w Moskwie znajdują się także akta agenturalnej działalności Mazowieckiego.