Tysiąckrotne przebicie

8 tysięcy widzów obserwowało na żywo w internetowej telewizji Ipla dyskusję z Jarosławem Kaczyńskim, którą 31 marca o godz. 20. zorganizował Salon24. Gdyby o tej porze dnia, takie spotkanie zorganizowała publiczna TVP-1, to pewnikiem liczebność widowni doszłaby do 8 milionów. Przypomnijmy wszak, że np. audycje Jana Pospieszalskiego, które nadawane były w środku nocy, oglądało przeszło 3 miliony widzów...

Wychowawca kadr Unii Europejskiej, wykładowca Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego pan profesor Wojciech Sadurski w trakcie wspomnianego spotkania sugerował prezesowi PiS, że nie ma już podstaw do narzekania na przewagę PO w mediach. Jak przeto sądzi ten światły Europejczyk, możliwość dostępu do opinii publicznej dwóch głównych sił politycznych w Polsce w stosunku 1:1000 jest czymś zupełnie normalnym z punktu widzenia demokracji.

Na tym jednym przykładzie widać doskonale jakim istotnym instrumentem autentycznej demokracji jest telewizja publiczna. Jej podstawową funkcją musi być misja służenia społeczeństwu, a w tym nie ma nic ważniejszego od udostępniania kontaktu z widzami wszystkim parlamentarnym nurtom politycznym, co jest warunkiem nieodzownym świadomych i racjonalnych decyzji wyborczych.

Jeśli pan profesor Sadurski uważa, że wykazaną dysproporcję dostępności do mediów może zniwelować Internet i dwa, czy trzy tygodniki o nakładach liczących po niewiele więcej niż 100 tys., to mija się nie tylko z prawdą, ale chyba też z inteligencją...

Te tysiąckrotne przebicie obrazuje różnice występujące w Polsce pomiędzy zasięgiem TVP-1 oraz Internetu o transmisji danych powyżej 500 kb/s, co warunkuje odbiór telewizji internetowej. Ta dysproporcja wynika też z wyposażenia naszych gospodarstw domowych, w których obecność telewizora jest normą, a komputerów raczej rzadkością.