KLĘSKA KRZYŻA W EUROPIE

Po wyroku Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu o pozostawieniu symboli chrześcijańskich w szkołach pojawiły się triumfalne opinie. Czy jest się jednak z czego cieszyć?

Pierwszy problem związany jest z ośrodkiem władzy w tej sprawie. Jeśli o wieszaniu krzyży w publicznych szkołach decyduje jakiś międzynarodowy trybunał, to co stało się z suwerennością państw? Rozumiem, gdyby taki trybunał rozstrzygał problemy międzypaństwowe czy łamanie konwencji dobrowolnie podpisanych przez dane państwo. Ale wieszanie krzyży? Jaka konwencja podpisana przez Włochy to reguluje? Tym razem wyrok jest po myśli katolików, ale przecież mógł być inny.

Drugi problem polega na kryterium, według którego ten trybunał orzeka. W 2009 roku uznał, że nie wolno wieszać symboli chrześcijańskich, a w 2011, że wolno. Widać więc, że jedyną normą obowiązującą w tym wielce czcigodnym sądzie jest … widzimisię sędziów!

Osobiście nie jestem zwolennikiem wieszania wszędzie krzyży czy krucyfiksów. Często odnosi to odwrotny od zamierzonego skutek. Ale już zupełnie nie podoba mi się, by o tej sprawie decydowali jacyś osobnicy w Strasburgu. To kolejna przesłanka, do tezy, że żyjemy już w totalitarnym imperium, które rości sobie prawo do przebudowy naszej cywilizacji.