Sieć kantorów wyborczych oraz inne wynalazki

Moim zdaniem matką wszystkich wynalazków partii Donalda Tuska w dziedzinie demokracji wyborczej są tzw. podwyższone standardy etyczne, które zostały wypromowane właśnie przez to ugrupowanie. Dopóki w Polsce obowiązywały zwyczajne siermiężne standardy, jakoś to wszystko trzymało się kupy i wszyscy( no, prawie!) mieścili się w tych zasadach. Ale diabeł podkusił Donalda Tuska zaraz po objęciu przez niego władzy, żeby poprzeczkę standardów podnieść niebotycznie wysoko i efekt jest taki, że każdy może sobie pod nią przejść, nawet się zbytnio nie pochylając.

Sygnał był bardzo wymowny, bo wychwalając podwyższone standardy, premier jednocześnie tuszował sprawki swoich misiaków. Każdy w miarę rozgarnięty obserwator musiał to odebrać jako mrugnięcie do zainteresowanych: róbcie swoje, nic wam nie będzie. To było przyzwolenie.

No i przełażą pod tą poprzeczką przeróżni dziwni ludzie – jestem pewien, że gdy senator Stokłosa decydował się kandydować ze swoimi ponad dwudziestoma prokuratorskimi zarzutami, to również dlatego, że wyczuł przychylną atmosferę. Wszystkie wykryte, a później zamiecione pod dywan afery z udziałem ludzi Platformy Obywatelskiej, cały ten proceder jest jakby zaproszeniem do tego rodzaju praktyk.

Pamiętajmy, że żadnego z tych uwikłanych w afery ludzi Platforma nie pozbyła się na dobre. Niektórzy będą startowali w wyborach, jak sławny Miro, albo już startowali z błogosławieństwem premiera jak Karnowski z Sopotu. Stokłosa wiedział, że premier Tusk nawet się nie spróbuje zająknąć na temat jego kandydatury, bo jest skrępowany identycznym własnym poparciem dla prezydenta Sopotu.

Przyłapany na próbie korupcji wyborczej senator Ludwiczuk z PO oddając się do dyspozycji, jeszcze bredził o standardach swojej partii, co powiększa groteskowy rozdźwięk pomiędzy teorią a praktyką stosowania zasad etycznych w partii Tuska. W Wałbrzychu powtórzyła się w odpowiednich proporcjach i skali sytuacja z afery hazardowej. Posłaniec ze złą wiadomością został zabity – Longin Rosiak, który nagrał Romana Ludwiczuka z PO, ma być zwolniony z pracy przez prezydenta Piotra Kruczkowskiego z PO. Przykład idzie od samego premiera – Mariusz Kamiński, który nagrał Zbigniewa Chlebowskiego z PO, został zdymisjonowany przez premiera Donalda Tuska z PO.

Co prawda w Wałbrzychu głosy w wyborach kupowano podobno od dawna, jeszcze na długo, zanim Tuskowi zamarzyło się premierostwo, jeśli wierzyć mediom. Jednak wydaje się, że wynalazek ogólnopolskiej sieci kantorów wyborczych jest rezultatem innowacyjności premiera Tuska w tuszowaniu afer w szeregach swojej partii. „O kupowaniu głosów mówiło się w wielu miejscach w Polsce. Ale w niewielu udało się zatrzymać kogokolwiek i postawić zarzuty. Nam się udało.” -mówił komendant płockiej policji po wyborach samorządowych. Donald Tusk tym samym potwierdził zasadę, że nic tak nie wychowuje do dobrego, ale i do złego, jak własny przykład.

Od ośmiu lat w Wałbrzychu rządzi i zawiaduje placówkami wymiany głosów na bilety NBP Platforma Obywatelska, czyli krótko mówiąc, Grzegorz Schetyna. On to bowiem dopiero w grudniu ubiegłego roku przestał pełnić oficjalnie funkcję szefa regionu, ale przecież pozostały wdrożone przez niego standardy postępowania. Nie ma takiej możliwości, żeby obecny marszałek Sejmu nie wiedział, jakie są zasady gry wyborczej w jego regionie. Jeden ze świadków zeznał w prokuraturze wałbrzyskiej, że akcja kupowania głosów była podobna, jak cztery lata wcześniej.

Najnowszym krzykiem mody w grach wyborczych Platformy Obywatelskiej jest aukcja, czyli licytacja. W Swarzędzu działacze zorganizowali licytację, która miała rozstrzygnąć, kto będzie liderem listy.  „W jednym z okręgów był problem, kto ma być pierwszy, a kto drugi na liście. Została więc zorganizowana licytacja. Kandydaci mieli na kartkach napisać kwotę, jaką dają za pierwsze miejsce - na bok odsunięto zaangażowanie i pracowitość działaczy” - powiedział Marcin Lis, były lider Platformy w Swarzędzu, obecnie działacz PJN.

To jest naprawdę piękny przykład innowacyjnego podejścia do demokracji. Na tyle znaczący, że przypadek bada sam Rafał Grupiński, świeżo wybrany szef PO w Wielkopolsce i zaufany człowiek Schetyny, zamieszanego w aferę hazardową. Wcześniej szefował tam i podwyższone standardy wprowadzał Waldy Dzikowski, uwikłany w aferę korupcyjną człowiek Tuska. To jest przyczynek do dyskusji kto z kim obecnie rywalizuje o przywództwo w Platformie Obywatelskiej. Bez względu na to, kto zwycięży, wydaje się pewne, że wszystko zostanie po staremu.

Dla porządku (i dla zainteresowanych) już tylko dodam, że jedynka na liście Platformy kosztowała gościa marne 7,5 tysiąca złotych – tyle wylicytowano w Swarzędzu. Bez VAT-u.

Ostateczna konkluzja tego tekstu jest banalna. Działacz Platformy Obywatelskiej mieści się w standardach swojej partii, dopóki go nie nagrają na taśmę. Wtedy oddaje się do dyspozycji innego działacza. I zostaje przeniesiony do rezerwy kadrowej. A potem wraca.

http://wyborcza.pl/1,75248,906...
http://wyborcza.pl/1,75478,8922166,Biedademokracja_walbrzyska.html
http://www.gazetawroclawska.pl...
http://www.rp.pl/artykul/61220...
http://wyborcza.pl/1,75248,911...