Babcia Zofia i wiatrowe ziele

15 sierpnia to ważny dzień - święto państwowe i kościelne - który powinien napawać nas dumą, radością i refleksją. Dla mnie 15 sierpnia ma też wymiar osobisty i tęskny, a wszystko przez... wiatrowe ziele, które każdego roku tego dnia moja Babcia Zofia zbierała na bukiet, by poświęcić go potem w kościele. I tak wiatrowe ziele od lat przywołuje we mnie wspomnienia z dzieciństwa. Nie bez powodu, bo gdzieś w nich kryje się źródło prawdy o życiu mojej Babci, ale też o mojej drodze życia.

I dziś chcę się z Wami swoimi wspomnieniami podzielić w opowieści pt. "Świat Babci Zofii i wiatrowe ziele". A zaczyna się ona tak:

***
Z biegiem lat Babcię Zosię coraz bardziej ciągnęło do ziemi. Przygarbiona, z rękami założonymi na lędźwiach, jakby tam szukała wsparcia, z pochyloną głową chodziła wpatrzona w wydreptane ścieżki obejścia, lasów, łąk i pól. Znała je od dziecka i były dla niej całym światem.
Oswojone jej stopami, szeptami modlitwy i ciszą milczenia, prowadziły w zakamarki natury i babcinej duszy. Czy chodząc tak, po swoim wiejskim świecie, marzyła o wielkich wyprawach na koniec świata? Czy tęskniła za nieznanym? Nie wiem. Ale to wiatrowe ziele…

Życie mojej Babci nie rozpieszczało, ale nie utyskiwała. Wychowała czwórkę dzieci, przy ostatnim bardzo chorując, pracowała na gospodarce i ciągle miała coś do zrobienia. Siedzenie bezczynnie było dla niej uciążliwością i niepotrzebną stratą czasu.
Każdego dnia wstawała o świcie i po modlitwie ruszała w swoją codzienną drogę...

***

Na ciąg dalszy tej opowieści zapraszam Cię jednak Drogi Czytelniku na mój blog osobisty "Opowieści Wędrowne", a link do opowieści znajdziesz tu: "Świat Babci Zofii i wiatrowe ziele".

Nie ukrywam, że przenosząc Cię dziś do siebie, mam w tym cel - w ten sposób chcę ułatwić Ci trafienie do mnie. Po co masz błądzić? :-) A ja mam nadzieję, że poza opowieścią o Babci Zofii i wiatrowym zielu na "Opowieściach Wędrownych" znajdziesz też inne, ciekawe historie.