Radość Ewy Kopacz i znaki drogowe

     
 Dała dziś PO popalić wrednej i niedouczonej opozycji. Tak, tak, mocno poszło, a zdarzyło się to na konferencji prasowej premier Kopacz, dla kamuflażu chyba tylko, poświęconej bezpieczeństwu ruchu drogowego.... Potwierdziły się na tej konferencji sugestie opozycji, że Pani Premier łapie czasami  rozchwianie emocjonalne. Co więcej ma też objawy Leonarda Zeliga. Ale najpierw o emocjach tak ogólnie. Tak zadowolonej Ewy Kopacz dawno nie widziałam, uśmiechniętej, radosnej, miłej, no takiej, że wyściskałaby się do bólu nawet z Jarkiem Kaczyńskim. Szok. Jeśli przypomnimy sobie marsowe oblicze Pani Premier podczas wystąpienia na konwencji PO, z którego poszło tyle jadu na PiS, że nawet jad z tysiąca grzechotników z rejonu Los Angeles nie wystarczyłby, by pokryć jad szefowej PO. Jak pamiętamy, Kopacz wzywała Kaczyńskiego do debaty, dziś mówiła, że poprosiła o debatę z liderem PiS-u. I w ogóle zapowiedziała, że ewentualna debata będzie grzeczna i uprzejma. Tam się już naprawdę źle dzieje. Która debata może grzeczna i uprzejma? Odpowiedź jest prosta: debata Kopacz- Kidawa - Błońska. 

Ewa Kopacz ma też objawy charakterystyczne dla Leonarda Zeliga, czyli sławnego kameleona z USA. Dziś na konferencji prasowej, przez chwilę, była jak prezydent elekt Andrzej Duda. Jeszcze do niedawna PO w ogóle nie mówiła o żadnych zmianach. Komorowski chciał dokończyć to, co zaczął. A ponieważ nic nie zaczął, to ciekawe co chciał dokończyć. To tylko wie on sam. Ewa Kopacz też nie mówiła o zmianach, a dziś? Otóż Pani Premier powiedziała, że chce debatować o dobrych zmianach dla Polski. Każdy z nas pamięta jeszcze kampanię prezydencką, więc dobrze wie, że głównym przekazem  Andrzeja Dudy w tej kampanii było hasło dobrych zmian dla Polski. Może to jest jakiś sposób, by zacząć mówić językiem PiS-u i wprowadzić totalny zamęt wśród elektoratu, ale nie sposób nie zauważyć, że dziś nad stołem prezydialnym unosił się prozac. To ciekawe, co tak rozweseliło Panią Premier. Być może najnowszy sondaż TNS Polska, w którym dwie trzecie Polaków żle ocenia pracę rządu, a samej szefowej  aż 58%. Radocha jak nic. 

Ale największe jaja to właśnie zapowiedź działań, by poprawić bezpieczeństwo na polskich drogach. To, na co wpadł znany cynik z PO, wiceminister Paweł Olszewski to jest naprawdę wielki hit na koniec rządów, który może wywrócić do góry nogami słupki poparcia. Po ośmiu latach rządów Platforma Obywatelska będzie ograniczała liczbę znaków drogowych, będzie usuwała znaki wzajemnie się wykluczające, będzie penetrowała znaki drogowe w gminach, czy tam jest wszystko w porządku. To jest piękne. Po ośmiu latach taki strzał. W soboty i w niedziele działacze PO, na czele ze Stefanem Szczawiem i wyluzowanymi Biernatem oraz Arłukowiczem, będą dumnie usuwali zbędne znaki drogowe z naszych ulic i krajówek, z dróg gminnych i powiatowych. Znaki zostaną oddane na złom, a dochód z tej inicjatywy zostanie przekazany na pomoc dzieciom. Premier Kopacz osobiście usunie znak A-22 - niebezpieczny zjazd, A Radosław Sikorski znak A31 - niebezpieczne pobocze. Resztę dopiszcie sobie sami, tabela znaków drogowych daje dużo możliwości i dla każdego coś się znajdzie. No chyba najważniejszy jest znak drogowy B 20 - STOP.