Wymienią prostytutki czy firanki i materace?

Wielkim pozytywem pierwszej tury wyborów jest niewątpliwy wzrost popularności ugrupowań antysystemowych oraz wyraźnie spychanie na margines zdeklarowanego lewactwa. Wszystko teraz zależy od tego czy antysystemowcy pójdą po rozum do głowy i w jesiennych wyborach parlamentarnych połączą swoje siły. Wszystko wskazuje na to, że ci którzy chcą budować polski dom od fundamentów mogą liczyć na wielkie poparcie. PiS jak wiemy twierdził dotąd, że Polsce wystarczy gruntowna przebudowa lub co najwyżej remont. Sytuacja może jednak wymusić na partii Jarosława Kaczyńskiego większy radykalizm i miejmy nadzieję, że nie tylko werbalny.
 
Szczerze przyznam, że wyborami zbytnio się nie ekscytuję z jednego prostego powodu. Całą tę stworzoną po 1989 roku demokratyczną fasadę traktuję, jako zwykłą dekorację wybudowaną tylko po to, aby zdezorientować widza i wmówić mu, że wszystko to odbywa się na poważnie. Wygląda to jak mające wprowadzić przeciwnika w błąd, zbudowane z dykty desek i styropianu makiety czołgów i samolotów. Z lotu ptaka robią one wrażenie obiektów prawdziwych, ale jeżeli już komuś uda się przechytrzyć strażnika i podejść bliżej to okazuje się, że to zwykłe pryśnięte lakierem na zielono niesłychanie tanie oszustwo. W tym wypadku przeciwnikiem, którego usiłuje się wprowadzić w błąd jesteśmy my Polacy. Jesteśmy jak kibice podniecający się ligowymi rozgrywkami nie wiedząc, że mecze są ustawione i z góry wiadomo, kto zostaje mistrzem, kto spada do niższej klasy rozgrywek, a kto może być cały czas pewien bezpiecznego miejsca w środku całej stawki.
 
Możni tego świata nie po to wybudowali tu nad Wisłą wielki polityczny dom publiczny by teraz w wyniku jakichś wyborów pozwolić zamienić go na użyteczny dla Polaków budynek z powiewającą na jego na dachu biało-czerwona flagą. Oczywiście jakiś postęp jest i nie trzyma się już jak za komuny marionetek na stanowiskach do późnej starości dopóki wyczuwalne jest jeszcze u nich tętno. Stara prawda mówi, że jeżeli burdel traci klientelę i staje się deficytowy to nie wymienia się tylko firanek i materacy, ale zatrudnia nowe młodsze prostytutki. Oczywiście stare wysłużone pudernice zawsze mogą liczyć na sowite odprawy i emerytury.
 
Niestety tylko takie zmiany na lepsze są możliwe w III RP i dopiero, kiedy większość Polaków to zrozumie można będzie myśleć o obaleniu tego całego Systemu. Będzie to niezwykle trudne gdyż nasi okupanci dawno już zrozumieli, że największym dla nich zagrożeniem jest bunt młodego pokolenia. To tylko ono jest w stanie rozwalić cały system. W PRL dzięki trwaniu żelaznej kurtyny ta para nie znajdowała ujścia na zewnątrz i ciśnienie rosło aż do 1980 roku, kiedy w końcu narodziła się ta pierwsza prawdziwa Solidarność, która nie była żadnym związkiem zawodowym, ale 10 milionowych ruchem Polaków, którzy chcieli w końcu żyć w wolnym kraju. Doszło do tego jeszcze inne korzystne dla Polaków zjawisko. W dorosłość wchodził potężny wyż demograficzny z lat 50-tych ubiegłego stulecia.
 
Dzisiaj jesteśmy w znacznie trudniejsze sytuacji. Nie ma już wchodzącego w dorosłość potężnego wyżu demograficznego, na który moglibyśmy liczyć, a poza tym stworzony został specjalny wentyl bezpieczeństwa, którym para może wydostawać się na zewnątrz utrzymując tu na miejscu bezpieczne ciśnienie. Tym wentylem jest możliwość wyemigrowania z Polski i poszukania sobie innego miejsca gdzie życie będzie bardziej godne, a praca lepiej wynagradzana. Wiadomo, że z takiej możliwości korzystają przede wszystkim ludzie najbardziej energiczni, zniecierpliwieni i odważni, czyli tacy, którzy w PRL-u nie mając szansy wyjazdu wychodzili na ulice i toczyli walki z ZOMO i MO.
 
Zapomnijmy o podawanej w reżimowych mediach liczbie dwóch milionów nowych emigrantów. Jest ich dużo więcej, a co najsmutniejsze w większości nie ukończyli oni 39 roku życia. Dlatego tak ważne jest zagospodarowanie dla Polski tych, którzy w niej pozostali. Nie łudźmy się też, że okupant nie zdaje sobie sprawy, z której strony może nadejść największe dla niego zagrożenie. Dlatego starał się będzie rozbijać wszystkie antysystemowe ruchy na rywalizujące ze sobą małe grupki. Ufajmy tylko tym przywódcom, którzy próbują łączyć, a nie dzielić. Nie pozwólmy zmarnować rodzącego się na nowo patriotyzmu i zaprzepaścić energii, jaka kumuluje się w środowiskach młodych-gniewnych. To oni niosą nadzieję gdyż pozbawieni są tej postkolonialnej mentalności ludzi wychowanych w PRL-u i nie czapkują łże-elitom mianowanym przez Michnika.
 
Artykuł opublikowany w Polsce Niepodległej
Tu można polubić moja stronę
Nowy numer Warszawskiej Gazety już jutro w kioskach