Człowiek i przyroda - moje trzy bardzo stare notki

Pierwszą z nich napisałam prawie 7,5 roku temu, w grudniu 2009 {TUTAJ}.  Nosiła ona tytuł:  

  "Gdy przyroda przychodzi po swoje...:
  
  Pięć kilometrów na północ od Pułtuska niedaleko lewego brzegu Narwi leży niewielka wioska.  Jeszcze kilkanaście lat temu zajmowano się tam głównie rolnictwem i hodowlą bydła.  Ponieważ jednak ziemia tamtejsza jest szóstej klasy, to zajęcia te szybko okazały się kompletnie nieopłacalne.  Większość pól leży teraz odłogiem, a we wsi zostało tylko kilka krów.  Liczne drogi prowadzące na pola i część łąk położonych nad Narwią stały się niepotrzebne.  Zarzucono stary obyczaj święcenia pół w oktawę Bożego Ciała, podczas którego ksiądz odprawiał modły przy specjalnie usypanych i przystrojonych kopcach na skraju pól uprawnych.  Opuszczone tereny zaczęła przejmować w swoje władanie przyroda.
  Okazało się natychmiast, że malownicze łąki nadnarwiańskie są mniej więcej tak samo naturalne jak samochód, czy kaloryfer.  Pozostawione samym sobie zaczęły błyskawicznie zarastać olchą i wierzbą.  Dla terenów nadrzecznych najbardziej charakterystyczny jest bowiem las łęgowy, a nie jakieś pastwiska.  Bardzo szybko zarosły też drogi.  Po paru latach nie sposób było się domyślić, iż jeździły tam kiedyś traktory i wozy.  Znaczna część okolicy wyraźnie zdziczała i zaczęła przybierać coraz bardziej pierwotny charakter.  Zdumiewające jest szybkie tempo tego procesu.  Jeśli tylko przyrodę spuści się z oka, to potrafi działać bardzo sprawnie.
  Jeszcze wyraźniej widać to w tropikach.  Czytałam kiedyś reportaże z Kambodży. Opisano w nich miasta całkowicie zarośnięte przez roślinność zaledwie w kilka lat po tym jak Pol Pot wygnał z nich ludzi.  Sama też widziałam na Jukatanie miasta Majów /n.p. Coba/ pochłonięte przez dżunglę.  Zdarzają się też inne historie.  W książce Wojciecha Góreckiego "Planeta Kaukaz" /PWN 2002/ można znaleźć relację z Kałmucji.  Na początku lat 80-tych poziom Morza Kaspijskiego zaczął się ni stąd, ni zowąd podnosić o 15 centymetrów rocznie.  Po 18-tu latach Łagań, jedno z trzech miast Kałmucji zostało zupełnie zalane i przestało istnieć.  Starcy skwitowali to tak: "Morze zawsze wraca po swoje".
  We wrześniu tego roku miałam okazję obejrzeć pokaz aktualnych slajdów z Czarnobyla /opisałam je w notce "Slajdy z Czarnobyla", 20.09.09/.  Duże wrażenie zrobiły na mnie obrazy opuszczonego miasta Prypeci stopniowo zarastającego lasem.  Topolowe zagajniki rosną na ulicach i placach.  Gdy ludzie uciekli, to przyroda rozkwitła.
  Dziesięciolecia propagandy ekologicznej ukształtowały w nas zupełnie fałszywy obraz natury, jako czegoś kruchego, co trzeba starannie chronić, bo się może zaraz rozpaść i rozlecieć.  Odgrodzeni od niej murem cywilizacji, snujemy sentymentalne wizje pięknych kwiatków i łagodnych zwierzątek.  Zupełnie przestaliśmy sobie zdawać sprawę z potęgi sił działających na Ziemi i w Kosmosie, wobec których wciąż jesteśmy niczym.  Przyroda zawsze w końcu przyjdzie po swoje.".

  Pól roku później, w maju 2010 obserwowałam początki wielkiej powodzi w południowej Polsce.  Opisałam to {TUTAJ} w tekście:

  "Deszcz

  Siedzę sobie w Krakowie i pada deszcz.  Pada od nocy z soboty na niedzielę, już ponad 44 godziny z krótką, mniej więcej trzygodzinną przerwą, gdy tylko kropiło.  Teraz znowu leje.  W mieście alarm przeciwpowodziowy, zalało tunel w centrum.  Podmyte są linie kolejowe i nie wiem, czy jutro uda się stąd wyjechać.  Późnym popołudniem byłam w Modlnicy.  Jechaliśmy przez Zabierzów.  Wylała Rudawa i jej dopływy.  Most w Zabierzowie był zamknięty.  Drugi most kilkanaście kilometrów niżej jeszcze był czynny, ale woda już zaczynała go zalewać.  Rozlewiska dochodziły już do drogi.  Musieliśmy więc wracać drogą przez autostradę z drugiej strony. A deszcz wciąż pada...
  Proszę zauważyć, że to właściwie nie jest nic wielkiego.  Pada sobie taki umiarkowanie silny deszczyk, tyle, że konsekwentnie przez dłuższy czas.  Nie jest to żadne tsunami, trzęsienie ziemi, czy też wybuch wulkanu.  Efekty sa jednak porażające.  Nawet nasze kłamliwe media przestały już ględzić o podtopieniach i mówią wprost o powodzi.  W Gorącej Linii na stronie internetowej RMF FM można zobaczyć coraz to nowe zdjęcia i filmy ukazujące wciąż wiecej i więcej zalanych miejscowości.  W Małopolsce zginęły już trzy osoby w tym ośmioletni chłopczyk.  W Bochni zalało stację uzdatniania wody.  Takie wieści dobiegają z całego południa Polski od rzeszowskiego do opolskiego.  A deszcz wciąż pada...
  W grudniu zeszłego roku napisałam notkę p. t. "Gdy przyroda przychodzi po swoje" .  Zwróciłam tam uwagę na to, że dziesięciolecia propagandy ekologicznej wmówiły nam, iż przyroda jest czymś wątłym i kruchym, stale zagrożonym, co trzeba pieczołowicie chronić.  Odgrodzeni od natury murem cywilizacji, nie zdajemy sobie sprawy z potęgi przyrody i z tego, że ona zawsze w końcu wróci po swoje i weźmie to, co jej się należy.  Wystarczą jednak dwie doby zwykłego deszczu, abyśmy zaczęli dostrzegać prawdziwy układ sił na naszej planecie.  A wciąż pada...".

  Trzecia, podsumowująca część tego tryptyku powstała w lutym 2011.  Jej tytuł to:

  "Każde miejsce zostanie kiedyś zniszczone...

  To tytułowe zdanie przeczytałam kiedyś w jednej z powieści kryminalnych Agathy Christie i spodobała mi się jego lapidarność i trafność.  Wyraża ono bowiem głęboką prawdę.  Tylko krótkość ludzkiego życia powoduje, że niektóre rzeczy wydają nam się wieczne n.p. góry.  W rzeczywistości nasza planeta jest wciąż kształtowana na nowo przez ogromne geologiczne młyny, o których mówi teoria tektoniki płyt.  W ciągu cykli trwających setki milionów lat skorupa ziemska na przemian wypiętrza się tworząc kontynenty i góry, po czym ulega erozji i t.zw. subdukcji zapadając się z powrotem w magmę.  Prawie nic na powierzchni Ziemi nie jest w stanie tego przetrwać, za wyjątkiem niektórych fragmentów skał. takich, jak kryształy cyrkonu.  Po każdym takim cyklu narasta na nich nowa warstwa /trochę jak słoje drzewa/.  Badając takie kryształy można się dowiedzieć wiele o przebiegu tych procesów geologicznych.
  Bardziej krótkookresowe są zmiany klimatyczne.  Długość trwania cykli w tym przypadku, to setki i dziesiątki tysięcy lat.  Następujące po cieplejszych interglacjałach, epoki lodowcowe też powodują całkowite przekształcenie powierzchni Ziemi.  Lodowce działają tu jak ogromne buldożery.  Jeśli do tych cyklicznych zjawisk dodamy jeszcze wybuchy wulkanów /a zwłaszcza superwulkanów/ oraz upadki meteorytów i asteroid, to otrzymujemy pełen obraz naszej planety, jako miejsca nad wyraz dynamicznego i niestabilnego.  Pocieszające jest jednak, to, że mimo wszystko życie na Ziemi przetrwało już ładnych parę miliardów lat.  Trzeba jednak pamiętać, że normalnym losem każdego gatunku jest wyginięcie.  Wybitny uczony genetyk Piotr Słonimski powiedział na jednym z wykładów, że 99% gatunków, które kiedykolwiek żyły na naszej planecie, już wymarło.
  W grudniu 2009 napisałam notkę "Gdy przyroda przychodzi po swoje…"  , w której mówiłam: "Dziesięciolecia propagandy ekologicznej ukształtowały w nas zupełnie fałszywy obraz natury, jako czegoś, co trzeba starannie chronić, bo się może rozlecieć (…) Zupełnie przestaliśmy sobie zdawać sprawę z potęgi sił działających na Ziemi i w Kosmosie, sił wobec których jesteśmy niczym.".  Czasem tylko jakieś tsunami lub trzęsienie Ziemi przypomina nam o naszej znikomości.  Nie potrzeba zresztą aż tak dramatycznych wydarzeń.  Mój wpis "Deszcz" to relacja z początków majowej powodzi w okolicy Krakowa.  Stwierdziłam tam: "Wystarczą jednak dwie doby zwykłego deszczu, abyśmy zaczęli dostrzegać prawdziwy układ sił na naszej planecie.".
  Wspomniałam tu o ekologii.  Trzeba rozróżniać dwie rzeczy:  ekologię jako porządną naukę, część biologii, i prawdziwych naukowców, co się nią zajmują oraz propagandę ekologiczną i działaczy ekologicznych, którzy o przyrodzie nie mają zielonego pojęcia.  Przede wszystkim negują oni wszelkie zmiany, usiłując zakonserwować status quo.  Najlepiej to widać w haśle "walki ze zmianami klimatu".  Ma ono tyle samo sensu co "zawracanie Wisły kijem".  Dając wiarę takiej gadaninie marnuje się tylko siły i środki.  Zamiast bezskutecznie starać się powstrzymać zmiany, należy pracować nad przystosowywaniem się do nich i wykorzystywaniem ich." {TUTAJ}.

  Warto zauważyć, że mimo upływu 6-7,5 roku te trzy notki wciąż są aktualne. Dobrze jest oderwać się czasem od politycznej "bieżączki".

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Domasuł

03-06-2017 [16:08] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Brawo, widać, ze nawet na emeryturze do glowy przychodzą ciekawe wnioski ;)

Tak czy inaczej za 4 miliardy lat Ziemię czeka supernowa. A juz calkiem niedługo Kotlina Danakilska (zwana tez Depresja Afarska) może zapasc się pod ziemie, co nie tylko zmieni kształt Afryki, ale będzie tez miało trudny do przewidzenia wpływ na reszte swiata.

Absolutna racja ze cale to ocieplenia klimatu i inne bajdurzenia nawiedzonych ekologow to jedna wielka lipa. Ale nie zapominajmy jednak, ze dzialalnosc człowieka jest coraz bardziej niszczycielska. Niestety ale wygląda na to, ze człowiek prędzej czy później ogołoci Ziemie ze wszystkiego co ma, a potem cwaniak przeniesie się na inna planete, zostawiając tutaj krajobraz księżycowy. Czy w takim razie lepiej nie kibicować Ziemi w jej walce z człowiekiem? :) 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

03-06-2017 [17:25] - Imć Waszeć | Link:

Proszę Pana Domasuła, wystarczy, że ostatni człowiek opuszczający tę ogołoconą planetę zostawi za sobą kupę z kilkoma milionami bakterii i jakichś  drożdży, a gra ewolucyjna może zacząć się na nowo ;)
O życie w całym Kosmosie ekolodzy mogą się nie martwić, gdyż a) nigdy nie będą mieli wpływu na nie; b) wygląda na to, że plan tworzenia życia zawarty jest we własnościach chemicznych pierwiastków i naturalnym ich dążeniu do tworzenia złożonych związków opartych na węglu w zakresie odpowiednich temperatur. Być może nawet nie tylko na węglu, ale chwilowo brak jakichkolwiek obserwacji. Co się stanie w innych zakresach temperatur, zwłaszcza bardzo niskich, to chwilowo zajęcie dla pisarzy powieści science fiction pokroju Lema. Obawiam się jednak, że wbrew naszym wyobrażeniom o idealnym krańcowo nieprawdopodobnym dostrojeniu Wszechświata (hipoteza antropiczna) jest to już rozstrzygnięte. Być może jakieś przebłyski wiedzy o tym rozwiązałyby w końcu nasz odwieczny "nienaukowy" dylemat o tym, czym jest świadomość albo nawet dusza. Na dziś polecam ekologom uspokajającą herbatkę i stary dobry skecz "O ratowaniu planety":

https://www.youtube.com/watch?...
jeszcze na deser: https://www.youtube.com/watch?... :)))

Obrazek użytkownika Jabe

03-06-2017 [17:34] - Jabe | Link:

za 4 miliardy lat Ziemię czeka supernowa. – Jaka znowu supernowa?

Kotlina Danakilska (zwana tez Depresja Afarska) może zapasc się pod ziemie, co [...] będzie tez miało trudny do przewidzenia wpływ na reszte swiata. – Można przewidzieć, że praktycznie żaden.

Czy w takim razie lepiej nie kibicować Ziemi w jej walce z człowiekiem? – To jakby kibicować cukierkom w ich walce z dzieciakami.

Obrazek użytkownika Domasuł

04-06-2017 [02:31] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Jabe... Ty nic nie wiesz, a próbujesz się wypowiadać na każdy temat. Co oni z Toba zrobili, powiedz mi.

Obrazek użytkownika Domasuł

04-06-2017 [02:38] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Natomiast co do supernowy to może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Supernowa oczywiście bezpośrednio dotyczy naszej najbliższej gwiazdy, a Ziemi pośrednio.

Obrazek użytkownika Jabe

04-06-2017 [09:47] - Jabe | Link:

Co to znaczy, że supernowa dotyczy Słońca?

Obrazek użytkownika Domasuł

04-06-2017 [14:13] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Kazda gwiazda - podobnie jak kazda istota we wszechświecie - kiedyś umiera. Może to nastapic poprzez negatywne oddziaływanie innej gwiazdy, która znajduje się zbyt blisko, albo w sposób zupełnie naturalny, "ze starości". Nastepuje wtedy supernowa, czyli gigantyczny wybuch tej gwiazdy. Nasze słoneczko w najlepszym wypadku ma jeszcze jakies 4 miliardy lat zycia.

Obrazek użytkownika Jabe

04-06-2017 [14:47] - Jabe | Link:

Słońce jest karłem, nie wybuchnie.

Obrazek użytkownika Domasuł

04-06-2017 [16:14] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Być może. Zdaje się, ze jest taka mozliwosc, ze jednak dojdzie do supernowej. W każdym razie nie chodzilo mi o przesadna dokladnosc sformułowania, tylko o to, ze tak czy inaczej Ziemia nie będzie wieczna ale mu swój ograniczony czas zycia.