Dlaczego, babciu Anielo, masz takie wielkie zęby?

Tytuł jest konsekwencją myśli: dlaczego Niemcy uważają historię za naukę?
Posługiwanie się Wikipedią przestało już być tylko zabawą i na jej podstawie można coraz więcej wnioskować o naszym Bożym świecie. Na spotkaniu ze Sławomirem Cenckiewiczem dowiedziałem się, że on w dziedzinie swoich badań zdecydowanie odcina się od wnioskowania przez analogię. Ta manifestacja zdrowej myśli zachęciła mnie do pójścia tym tropem i przejrzałem zawartość rozdziałów Wikipedii klasyfikujących nauki.
Co język, to inne podejście do zagadnienia. Fakt, że Niemcy zaliczyli historię w odróżnieniu od Polaków, Anglosasów i Rosjan do poważnych nauk, nosi w sobie dodatkową wiedzę – tak dedukowałem. Siedzi w tym jakiś paradoks. Niemcy przecież wiedzą lepiej od innych i robią lepiej od innych, czyli tym bardziej wiedzą co robią. Głupio byłoby im zepchnąć historię do kategorii pseudonauk albo w ogóle wygonić z przybytku rozumu, bo co by powiedzieli inni: - Czynicie tak, ze względu na to, że wasza historia jest wyjątkowo paskudna i macie najgorsze papiery w Europie.
Z drugiej strony, gdy teczkę z historią ma się w swoich rękach, a nie leży ona, jako mało ważna, gdzieś tam na stryszku, to nad tą historią da się jeszcze popracować.
- Przerabiałeś już lekcje historii ? - ostro zapytała nauczycielka niemieckiej szkoły małego ucznia pokpiwającego z Hitlera – Nie?! To milcz i czekaj aż poznasz, jak to rzeczywiście było.(autentyczne)

Podziwiam piłkarską reprezentację naszych zachodnich sąsiadów. Oglądałem jej mecz z Anglią: 1:0 dla Niemiec, Anglicy bezradni wobec swoich przeciwników, którzy i tak zredukowali swoje siły. Wcześniej z Francją 2:1. Wydawało się, że już po Niemcach – zbliżała się końcówka a oni przegrywali z nieodpuszczającymi im i pełnymi hartu Francuzami, gdy raptem po upływie kilkanaście minut, z uzasadnionym i sympatycznym uśmieszkiem udawanej wyższości, pani kanclerz podaje rękę francuskiemu prezydentowi, przyjmując gratulacje za zwycięstwo.
Skoro Niemcy potrafią w ten niesamowity sposób radzić sobie w tak trudno obliczalnym sporcie, jak piłka nożna, gdzie tak łatwo o przypadek przynoszący w konsekwencji zdobycie lub utratę gola, co z reguły zasadniczo rzutuje na końcowy wynik, to o ileż bardziej skuteczne i zasadniczo zdeterminowane jest ich działanie, gdzie do namysłu mają dużo więcej niż 90 minut i gdy w gabinetach nie wieją wiatry, nie ma zimna i wiatru jak na boisku.

Dwa lata temu napisałem o wydarzeniach w Warszawie:
"11 listopada 2011 znowu pojawiło się niemieckie Brennkomando - faszystowski kameleon robi pierwszy zwiad..."
Z premedytacją, po długim namyśle użyłem słowa „faszystowski”, a nie jak to sugerowano opinii „antyfaszystowski” najazd. Chciałem dać do zrozumienia, że w gruncie rzeczy mało ważna była koneksja polityczna tego komanda, w istocie reprezentowało ono Wielkie Niemcy, których woli narzucenia ich moralności, tym razem nie rasowej, a jakoby multi, ktoś zamierzał się oprzeć. Władza federalna ze swoimi porządnymi, jak  w Niemczech może być inaczej, służbami, nie mogła nie kontrolować tego zastrzyku agresji wobec polskości.

Obywatel nie Rosji, nie Francji lżył Polskę i polską kulturę z żydokomunistycznej platformy, która anonsowała ten występ Niemca- Żyda, policjanta z getta, nieoficjalnego kierownika literackiego Republiki Federalnej Niemiec, nadając spektaklowi tytuł „Polacy nie zasłużyli na Tuwima” (GW 2008). To akcja, dużo bardziej ryzykowna niż mecz piłkarski, i miano okazję zbadać, ile Polakom można dowalić czyimiś rzekomo rękoma, żeby się nie narazić na jakiś rewanż i żeby ktoś się nagle nie odezwał, mówiąc na co nie zasłużyli Niemcy albo Żydzi.

Teraz przyszła kolej na skandaliczny serial filmowy niemieckiej produkcji - rozszerza się front dobrze skalkulowaych działań ...  Nie wiemy jaki będzie koniec tej bajki, wszak w historii nie ma gwarantowanego schematu. Nie wiadomo czy nadejdzie pan leśniczy.