Jak Sikorski odpowiedziałby Hitlerowi?

Nie jestem historykiem, historia jednakże jest i zawsze była moją pasją. Nie potrafię szczerze zrozumieć, jak mocno w narodzie tak przez historię doświadczonym, z przeszłością tak trudną, skomplikowaną, pełną wydarzeń tragicznych, smutnych, lecz także fascynujących, arcyciekawych, dających powody do dumy, w dniu dzisiejszym świadomość tej historii upadła tak nisko. Wiedza o przeszłości naszego narodu i państwa polskiego osiągnęła poziom żenujący, groteskowy. Polityka historyczna to fikcja, świadomej, autonomicznej linii postawy zagranicznej brak, edukacja zahacza o farsę.

Nie będę tutaj próbował wyjaśniać, szukać przyczyn. Wystarczy popatrzeć na obecne elity rządzące, przepraszającego przy każdej możliwej okazji prezydenta (stało się to już tak nudne, że nikt nawet nie chce tych przeprosin przyjmować - vide prezydent Ukrainy), wybielających się naszym kosztem Niemców, poniżające nas zagraniczne szmatławce - którym z dumą patronuje nasza domowa wybiórcza. Śledztwo smoleńskie jest przykładem koronnym i najsmutniejszym. Zresztą rozumiem, że Polacy w pełni poprą pana Putina w ewentualnym sporze między Rosją a USA w sprawie Syrii - przecież to uczciwy człek jest, pomógł w pełni wyjaśnić co się stało z prezydenckim samolotem w 2010 roku, wspierał miłosiernie i współczująco Polaków na każdym kroku, więc dlaczego nie?

Pierwszy września nie jest dniem w Europie znanym. O tym, że Niemcy współpracowali ze Stalinem w pierwszym okresie wojny niedługo zapomną już chyba nawet zachodni historycy. Nauka historii XX wieku w polskich szkołach przypada akurat na czas, kiedy nauczyciele historii bardziej są zajęci wystawianiem ocen i przyjmowaniem kolejek tych, co się chcą poprawić, gdy reszta uczniów z oceny końcowej zadowolonych zajmuje się już planowaniem wakacji. O programie i jakości tego nauczania nie będę się wypowiadał, ale niech świadectwem będą postawy i wiedza wybranych członków naszego społeczeństwa. Rechot i kpiny z tego, o co walczył śp. Lech Kaczyński.

W 1939 roku, nazywając rzeczy wprost i sprawę maksymalnie upraszczając, mieliśmy przegwizdane. Można się spierać, rozważać różne, alternatywne scenariusze, gdybać. Dwudziestolecie międzywojenne było okresem nieustannej walki, próby w czasie wręcz błyskawicznym stworzenia (przywrócenia) z nieistniejącego jeszcze w 1918 roku państwa - europejskiego mocarstwa. Opóźnienie cywilizacyjne nie współgrało z naszymi ambicjami. Byliśmy krajem zbyt silnym, by pozwolić sobie na dyktat innych, zbyt słabym, by bez pomocy sojuszników skutecznie obronić niepodległość. 5 maja 1939 roku zdano sobie sprawę, że wybuch wojny jest tylko kwestią czasu.

Tego dnia słynne przemówienie w polskim sejmie wygłosił szef polskiego Ministerstwa do Spraw Zagranicznych, Józef Beck. Było ono odpowiedzią na wrzaskliwe, pełne furii wcześniejsze wystąpienie Adolfa Hitlera. Rozpaczliwa deklaracja Becka była faktycznym przyznaniem się do klęski próby kreowania polityki równowagi. Beck stanowczo odrzucił niemieckie żądania o przyznanie terytorialnego korytarza, jasno wyraził opinię, że ostatnią rzeczą, na której zależy Niemcom, jest pokój.

Wojna była nieunikniona, parł ku niej Hitler, dążył Stalin. Polska znalazła się między młotem a kowadłem, wzmocniona poparciem udzielonym przez europejskich sojuszników podjęto decyzję - Polska nie przystąpi do wojny z roli petenta. Historia ciągle stawia pytania, czy można było zachować się inaczej... Przedłużać wybuch konfliktu, szukać ewentualnego porozumienia z Niemcami. Beck niewątpliwie przecenił nasz potencjał militarny, ale czy faktycznie podjął złą decyzję, czy wydźwięk jego przemowy miał tylko sukces oratorski?

Do podręczników historii przeszły przede wszystkim ostatnie słowa jego mowy z 5 maja 1939 roku: "Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor." Wybuch patriotyzmu i niezłomności w momencie rozpaczliwym, narodowy symbol walki i charakteru.

Zabawmy się przez chwilę, zastanawiając się, jak odpowiedziałby dzisiejszy Rząd, postawiony wobec podobnych żądań? Ja oczami wyobraźni widzę dumnego ministra Sikorskiego, który z pasją i europejską miłością, zrozumieniem tłumaczy polskim posłom: "Domagam się od Niemiec tego, abyście – dla dobra Waszego i naszego – pomogli pokojowi w Europie przetrwać i prosperować. Dobrze wiecie, że nikt inny nie jest w stanie tego zrobić. Zapewne jestem pierwszym w historii ministrem spraw zagranicznych Polski, który to powie: Mniej zaczynam się obawiać się niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności. Niemcy stały się niezbędnym narodem Europy. Nie możecie sobie pozwolić na porażkę przywództwa. Nie możecie dominować, lecz macie przewodzić reformom. Jeżeli włączycie nas w proces podejmowania decyzji, możecie liczyć na wsparcie ze strony Polski."

Zdaję sobie sprawę i z całą mocą muszę podkreślić, że nie dokonuję porównań, nie stawiam bezpośredniego, hipotetycznego przełożenia postaw. Chodzi mi raczej o obrazowe przedstawienie pojęcia: racja stanu. Przesadzam i manipuluję? Zmieniłem tylko jedno słowo w słynnym już przemówieniu Sikorskiego, stworzonym we współpracy z Charlesem Crawfordem, wygłoszonym w Berlinie w 2011 roku. Największym zagrożeniem dla Polski jest upadek strefy euro, wybawieniem i nadzieją - Niemcy. Dodajmy do tego to, jak mocno o zachowanie resztek godności i podmiotowości walczył polski rząd w smoleńskim śledztwie i jasno klaruje się retoryczne pytanie, czy o to w 1939 roku starała się rozpaczliwie walczyć nasza ojczyzna?

Warto sobie postawić dziś, pierwszego września, pytanie, czy patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, to, jak polskie państwo "walczy" o zachowanie pamięci, jakie stawia sobie priorytety, cele... Czy naprawdę było warto? Honor, jaki honor?

 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika kris przybysz

01-09-2013 [19:39] - kris przybysz | Link:

Przecież ten antyPOlski kabotyn odpowiada, codziennie wspierając niemiecko-zydowsko-stalinowsko-banderowskich opluwaczy Polski i Polaków na całym świecie.

Obrazek użytkownika xena2012

01-09-2013 [19:56] - xena2012 | Link:

on nawet zanim by coś na klęczkach powiedział wcześniej wcisnąłby Hitlerowi ten korytarz.

Obrazek użytkownika dogard

01-09-2013 [20:35] - dogard | Link:

wielcy tego swiata maja go gleboko; wiedza doskonale kto to zacz--wielostronny agencik,a w zasadzie chlopczyk na rozkaz panow..wladcow..