O demokracji w Jezioranach

O zaletach i wadach demokracji przedstawicielskiej napisano już wiele, a nawet za dużo. Rzadko dobrze, rzadko mądrze, rzadko w oparciu o praktykę własną. Dzieje się tak zapewne dlatego, że ci co piszą o polityce jej nie praktykują, a ci co ją praktykują, nie piszą sami, bo nie mają czasu. Stąd oczywista nadprodukcja naiwnych poglądów, wyświechtanych frazesów i starych bon mottów typu: „Demokracja to najgorszy ustrój jaki wymyślono, ale nie wymyślone lepszego…”. Tymczasem nieco praktyki w polskich gminach i miasteczkach więcej nauczy o zasadach demokracji przedstawicielskiej niż pięć lat studiowania dzieł dawno zmarłych filozofów. Zdrowy przykład nadszedł z sesji Rady Miasta i Gminy Jeziorany (Warmia), gdzie 24 czerwca br. odbyła się tzw. sesja absolutoryjna. Oczywiście scenariusz sesji był napisany dużo wcześniej, gdyż w demokracji nic nie może być przypadkowe, co najwyżej przypadkowe jest społeczeństwo lub element napływowy, który nie rozumie, co słów „absolutorium” czy „porządek”, ale po kolei.

Kiedyś wydawało mi się, że ustrój demokratyczny polega na tym, że można publicznie podyskutować o sprawach ważnych i istotnych, a także o tych mniej ważnych i mniej istotnych. Wybór zaś tematu zależy od rozmówców i tzw. potrzeby chwili. Praktyka w Gminie Jeziorany dowodzi jednak prawdziwości tezy, że „prawdziwa” demokracja polega na tym, że to Burmistrz zadaje pytania mieszkańcom, a oni muszą na nie odpowiadać i to szybko. No bo w końcu, co to za ustrój, w którym mieszkaniec mógłby zadawać dowolne pytania władzy, nie patrząc na to czy to są pytania trudne, kłopotliwe i wprowadzające Pana Burmistrza w zły nastrój przed obiadem? Odpowiedź brzmi: to jest zły ustrój i należy go zmieniać na lepszy. Naturalną zatem potrzebą drzemiącą w każdym z nas jest chęć poprawiania tego złego ustroju, choćby ad hoc, tak by nie dopuścić do zepsucia całego systemu demokratycznego. Kierując się zapewne tym zdrowym poglądem, Pani Wiceprzewodnicząca Rady Miasta i Gminy Jeziorany (nazwisko znane publicznie, ale nie wiem czy mam zgodę by je powtarzać), zadbała o to, by zdrową myśl wcielić od razu w życie i wyrywającemu się do zadawania trudnych pytań radnemu (znowu ta ustawa śmieciowa) odebrała głos. A dlaczego odebrała głos? A dlatego, że miała ona takie prawo. W końcu „Ordnung muss sein” (porządek musi być) i nie można psuć dobrego nastroju sesji absolutoryjnej trudnymi i niewygodnymi pytaniami o opłatach za wywóz śmieci. W końcu nie po to jest sesja Rady Miasta i Gminy by dyskutować, zadawać pytania czy głosować za nieudzieleniem absolutorium, ale po to by klaskać, mlaskać i chwalić. Cudze chwalicie, a swego Burmistrza nie znacie!

Zdrowa praktyka z Jezioran wymaga wręcz upowszechnienia w całej Polsce. Umożliwi to ograniczenie wystąpień tych radnych, którzy z uwagi na swoje przypadłości nie zrozumieli jeszcze, że mieć większość w radzie, to jest mieć zawsze rację. A kto ma rację ten zjada obiad i kolację, no i oczywiście przepija ją wyłącznie „Absolutem”, w końcu była to sesja absolutoryjna. Zdrowie wasze, w gardła nasze!

Nagranie z sesji dostępne jest na stronie: http://www.wolnejeziorany.pl/s...
Szczególnie polecam materiał punkt pt. "Interpelacje i wnioski radnych" i wyjaśnienia Burmistrza nt. praktycznych skutków wejścia w życie ustawy śmieciowej. Bezcenne.