Ocena rządów po 1989 roku

Zostałem poproszony, zresztą w formie dość obcesowej, o ustosunkowanie się do rządów PiS’u, ale mniejsza o formę, ważna jest treść. Nie można bowiem z całego kontekstu rządów po 1989 roku rozpatrywać wyłącznie jednego w oderwaniu od pozostałych, tym bardziej, że w tzw. rządach PiS mieliśmy praktycznie tylko jeden Jarosława Kaczyńskiego, bowiem rząd Marcinkiewicza był raczej rządem POPiS’u i przy okazji „popisem” nieudolności, arogancji i niekompetencji jego premiera.

Jak nietrudno wywnioskować z moich licznych publikacji mam zdecydowanie negatywną ocenę układu władzy, jaki powstał w 1989 roku, który poza wszystkim innym był i pozostaje kontynuacją PRL.
Konstytucja tego układu będąca tworem równie bezprawnym, co i sam układ tworzy celowo słabość rządów w Polsce, o czym wielokrotnie pisałem.
W tych okolicznościach ocena kolejnych rządów musi uwzględniać warunki, na jakich sprawują swe urzędy. Przypomina to po trosze ocenę poszczególnych rządów w PRL, które wszystkie były częścią składową reżimu sprawującego władzę w Polsce nielegalnie i z obcego nadania. Jedne były sroższe, a nawet zbrodnicze jak Bieruta Jaruzelskiego, inne łagodniejsze jak w początkowej fazie Gomułki czy Gierka.
Wszystkie one musiały jednak służyć sowieckiemu imperializmowi.
Zdarzały się jednak przypadki działań dla pożytku polskiego nawet wbrew woli władz reżimowych, a raczej ich sowieckich mocodawców.
Sam miałem okazję brać udział w takim przedsięwzięciu po październiku 1956 roku, kiedy to na skutek buntu marynarzy na miejsce partyjnego stupajki na stanowisko ministra żeglugi powołano bezpartyjnego fachowca Stanisława Darskiego. Powołał on nową ekipę również bezpartyjnych fachowców, w której znalazłem się i rozpoczęliśmy realizację programu rozwoju polskiej gospodarki morskiej jako autonomicznego działu całej gospodarki. Żegluga i porty morskie miały funkcjonować jako samodzielne jednostki usługowe, a nie tylko dla obsługi polskiego bardzo ubogiego handlu zagranicznego. Rybołówstwo miało wyjść na obszar oceaniczny w celu radykalnego zwiększenia połowów dla zaopatrzenia kraju chronicznie cierpiącego na brak mięsa.
Takie nastawienie spowodowało nacisk na przemysł stoczniowy ażeby obok dostaw dla Sowietów dostarczał również statki dla polskiej floty. Umożliwiło to również wprowadzenie do budownictwa okrętowego najnowocześniejszych rozwiązań jak budowa specjalistycznych transportowców, trawlerów przetwórni, statków baz itp. Oczywiście po jedne i drugie natychmiast wyciągnęli łapy Sowieci, co spowodowało przyśpieszony rozwój przemysłu stoczniowego, z którego udawało się wyciągnąć jakąś część dla Polski.
Ta sielanka nie trwała jednak długo, wszystkich nas pogoniono w początkach lat sześćdziesiątych, a na końcu samego Darskiego. Na jego miejsce przyszedł partyjny totumfacki Cyrankiewicza -Burakiewicz, który z miejsca ogłosił, że żegluga morska ma służyć handlowi zagranicznemu, a ryby jak wiadomo „nie biorą”. Mimo włączenia hamulców rozpędzonej machiny nie dało się tak łatwo zatrzymać i skutki powziętego programu jeszcze jakiś czas funkcjonowały.
    
W „III Rzeczpospolitej” też można odnotować szereg pożytecznych przedsięwzięć, tylko że dzieje się to najczęściej wbrew woli panujących i przy piętrzących się trudnościach. Klasycznym przykładem jest rząd Olszewskiego, który zmierzał do zahamowania procesu likwidacji wielu dziedzin polskiej gospodarki, ale przecież został jeszcze szybciej pozbawiony takich możliwości.
Szansą na powstrzymanie niszczycielskich działań miało być zwycięstwo wyborcze AWS, której program zakładał gruntowną przebudowę całego polskiego życia społeczno gospodarczego, jednakże celowo zainstalowane hamulce spowodowały praktyczne oddanie władzy w ręce UW i zrezygnowania przez rząd Buzka z realizacji wszystkich postanowień programowych na rzecz kontynuacji dzieła redukcji państwa we wszystkich dziedzinach.
Podobnie przedstawia się sprawa rządów koalicji PiS pod przewodnictwem Marcinkiewicza, którego cały wysiłek zmierzał do usłużnych działań wobec PO, spadkobiercy zbankrutowanej UW.
O rządzie Jarosława Kaczyńskiego niewiele da się powiedzieć ze względu na krótkość jego egzystencji i poświęcenie maksimum energii na walki wewnątrz koalicji. Niestety na skutek błędnej oceny sytuacji politycznej, lub pod naciskiem czynników zewnętrznych PiS popełnił samobójstwo ogłaszając przedterminowe wybory, w ostatniej chwili zaproponował ruszenie budownictwa mieszkaniowego, ale było już za późno. W sumie czas i sprzyjające okoliczności wobec prezydentury Lecha Kaczyńskiego zostały przez PiS zmarnowane.
Obawiam się, że gdyby nawet zostały przezeń podjęte działania pozytywne na samym początku kadencji to korzystając z zakulisowych możliwości obalono by ten rząd przed terminem podobnie jak rząd Olszewskiego.

Z tego wszystkiego można wyciągnąć wniosek, że gruntowna przebudowa jakiejkolwiek dziedziny polskiej teraźniejszości wymaga zmiany podstaw organizacji państwa i pozbawienia możliwości działania czynników destrukcyjnych.