Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Marcin Wolski i jego mocarstwo
Wysłane przez elig w 29-11-2012 [00:08]
Jednym z bardziej przyjemnych sposobów spędzenia wolnego czasu jest uczestnictwo w spotkaniu autorskim Marcina Wolskiego. Dlatego, gdy tylko przeczytałam w portalu Rebelya.pl:
"[Polecamy] "Mocarstwo" - warszawska promocja nowej książki Marcina Wolskiego
26.11.2012
Spotkanie odbędzie się 28 listopada o godzinie 18:00 w MiTo art. Café books przy ul. Ludwika Waryńskiego 28 w Warszawie.
Oprócz Autora w spotkaniu weźmie udział Piotr Gociek.".
Zdecydowałam się od razu na wzięcie udziału w tej imprezie,mimo, że "Mocarstwo" już czytałam i nawet pisałam o tej książce na blogu /TUTAJ/. Nie zawiodłam się. Zaczęło się o 18:15 od krótkiego zagajenia Piotra Goćka, po czym Marcin Wolski zaczął żartować z niedawnego straszenia terrorystami i zacytował swoją fraszkę. Robił też aluzje do zwolnienia red Lisickiego z "Uważam Rze".
Prowadzący spotkanie red. Gociek zapytał, skąd się wzięło zainteresowanie Wolskiego historią alternatywną. Jak się okazało, pierwszym bodźcem była książka którą napisał L. Sprague de Camp. Rolę inspiratora odegrał też Maciej Parowski, który, jak się okazało był kolegą Wolskiego ze szkoły. Marcin Wolski bardzo wiele opowiadał o swojej drodze twórczej. Wspominał pierwszą powieść o historii alternatywnej "Alterland", "Agenta dołu".
Oprócz "Mocarstwa" wyeksponowano też wcześniejsze dzieło Wolskiego, czyli "Wallenrod", będący alternatywna historia drugiej wojny światowej. Obie książki łączy wspólna bohaterka - superagentka polskiego wywiadu. Opublikowane zostały w wydawnictwie "Zysk i ska". Na sali byli obecni wydawcy Wolskiego: dr Tadeusz Zysk oraz Mirosław Kowalski z Supernowej. Była też jego córka. Piotr Gociek i Marcin Wolski odczytali fragmenty "Mocarstwa". Padło pytanie: Po co autor wprowadza postaci o prawie nadnaturalnych zdolnościach, takie choćby, jak ta super agentka z "Wallenroda"? Wolski odpowiedział, że czyni to dla ubarwienia akcji.
Potem zaczęła się dyskusja. Ja zapytałam, jak byłby możliwy sojusz z Hitlerem, skoro był on dogmatycznym ideologiem chcącym wcielać w życie swoje pomysły z "Mein Kampf" nawet za cenę przegranej wojny z całym światem. Autor odpowiedział, że w 1938 r. Hitler był jeszcze zdolny do racjonalnego myślenia i taktycznych ustępstw. Jego obłęd narastał stopniowo, potęgowany działaniami Morella, faszerującego fuehrera narkotykami.
Padały następnie pytania o słuchowiska radiowe, stan literatury, a szczególności satyry w Polsce, o ulubionych aktorów. Niektórzy uczestnicy sugerowali wypięcie się na t.zw. "mainstream" i budowę całkowicie niezależnego od niego "drugiego obiegu". Marcin Wolski odpowiedział, że nie we wszystkich dziedzinach jest to możliwe n.p. z powodów finansowych. Narzekał też na podziały miedzy Polakami. Gdy występował w 1981 r. czuł, ze on i publiczność są jednością. Już na początku lat dziewięćdziesiątych jednak, gdy opowiadał dowcip o Mazowieckim - śmiała się jedna połowa sali, a gdy o Wałęsie - druga.
Zapowiedział, iż w krótkim czasie ukaże się w wydawnictwie "Zysk i ska" wznowienie jego książki "Jedna przegrana bitwa" mówiącej o tym, co by było, gdyby Polska przegrała Bitwę Warszawską w 1920 r. Powiedział też, że napisał właśnie scenariusz do filmu Antoniego Krauzego o Smoleńsku /reżyser też był obecny na sali/. Pracuje też nad książką na temat ostatnich 25 godzin poprzedzających tragedię smoleńską.
Spotkanie zakończyło się o 19:45 /potem Marcin Wolski podpisywał książki/. W imprezie wzięło udział ponad 30 osób. Moja relacja w najmniejszym nawet stopniu nie oddaje talentów gawędziarskich Marcina Wolskiego. Słuchanie go było prawdziwą przyjemnością. Piotr Gociek prowadził imprezą bardzo dobrze. Wszystko grało.
Komentarze
29-11-2012 [11:37] - xena2012 | Link: w 1981 r.Wolski czuł jedność narodu
10 lat później już mniej,czy ktoś z obecnych na wczorajszym spotkaniu spytał go jak to odczuwa teraz ? Kiedy w takim razie nastąpiła ta utrata jedności i zaznaczyło pęknięcie? W latach kiedy po dowcipie o Wałęsie czy Mazowieckim nie każdemu przypadało to do gustu najwyżej się nie śmiano.Teraz po prelekcji jakiś ,,oburzony'' obywatel może zadzwonić do redakcji GW lub na policję z donosem.Czyż nie tak było po spotkaniu z Braunem ,po kazaniu ks.Duszkiewicza czy po audycjach w Radio Maryja?Czy nie wracamy do starych,mrocznych czasów PRL?
29-11-2012 [20:01] - elig | Link: @xena2012
Niestety, wracamy. Na spotkaniu nikt się o to akurat nie dopytywał.