CHEMIA Z NIEMIEC czyli hańba

Coraz częściej spotykamy przy naszych drogach busiki i większe furgony – niektóre wyrychtowane na podobieństwo sklepiku – z tablicami, transparentami itp. o tej właśnie treści – CHEMIA Z NIEMIEC.

 

Wielu z nas nic, a nic to nie dziwi, chociaż w tym przydrożnym handlu oferowane są Wizir, Persil, Ariel, Lenor i Colgate – właściwie produkty te same, co w supermarketach i innych sklepach większych i mniejszych. Jednak są one niby te same, ale nie takie same. Po prostu, te przywiezione z za Odry cechują się znacznie wyższą jakością.

 

Wygląda na to, że znaczną część Polaków na trwałe przyzwyczajono do roli okradanych. Gdzie indziej (nie licząc regionów za Bugiem) pod wspomnianymi etykietami oferuje się towary zupełnie inne. U nas pod tym samym, oryginalnym logo wtryniają nam szajs  podłej jakości, w istocie podróbkę. Czy to nie jest złodziejstwo?!...

 

Obawiam się przy tym, iż produkty sprzedawane w naszych hurtowniach i sklepach zawierają komponenty na Zachodzie dawno wycofane z obrotu i szkodliwe albo dla zdrowia, albo dla środowiska. No bo jeśli nie, to po jaką cholerę nam te badziewie  wciskają?

 

Przedsiębiorczy rodacy, którzy znaleźli sobie przy drodze niszę na zarobek, wystawili laurkę naszemu systemowi polityczno-gospodarczemu. Chemia z Niemiec  – to slogan stanowiący najbardziej syntetyczną ocenę systemu prawa, ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Czy gdzieś w Europie znajdziemy coś podobnego? Czy jest kraj, w którym tak jak tu nie funkcjonuje prawo?...

 

Może wkrótce pojawią się na poboczach ruchome punkty handlowe z banerami – PIWO I WINO Z NIEMIEC? Piwo, bo nie dopędzają go tam kukurydzą, a wino, bo z okazji butelkowania, u nich nie dolewają wody i okowity dla wyrównania voltów.  W sklepach internetowych już można kupić przywożone z Niemiec produkty żywnościowe pakowane tam w butelki, puszki, słoiki i pudełka, a więc z zawartością adekwatną do etykiet.

 

Z wyborów na wybory wychodzi na to, że nam się to wszystko podoba. Polaków nie raził też minister sprawiedliwości, który był doradcą prawnym biznesmena  ściganego listami gończymi. Mało kogo bulwersuje też sekretarz stanu obecnego rządu, pełnomocnik ds. relacji międzynarodowych, którego Niemcy obdarowali połową miliona złotych. Dla młodych wykształconych  całkowitą normalnością jest lincz na policjancie, który na łapówkarstwie nakrył posłankę i celebrytkę...

 

Nie dziwię się temu, że knajacy  są zwolennikami rzeczpospolitej kolesiów.  Może w Polsce jest nawet 7 – 8 milionów profesjonalistów żyjących z łamania prawa. Dziwię się jednak tym ok. 15 milionom Polaków, którzy swą bierną postawą utrwalają tę knajakrepublik!

 

Rozśmiesza mnie natomiast idea PiS light,  jakiejś koncepcji kompromisowej. Ciekawe jak państwo Kluzik, Poncyliusz et consortes  ten kompromis sobie wyobrażają. Okradać nie będzie można wdów i sierot, a resztę owszem? A może prawo ma funkcjonować w dni parzyste, a w nieparzyste nie?...

 

Celny skądinąd slogan CHEMIA Z NIEMIEC jest znakiem hańby, na którą – póki co – Polska zasługuje!